Święta w dobie inflacji. Jak z drożyzną radzą sobie torunianie?
Gwałtowne wzrosty cen, zwłaszcza artykułów żywnościowych, mocno uderzą po kieszeniach Polaków w święta. Karp 100 proc. droższy niż przed rokiem to tylko jeden z przykładów. Gorączka prezentowa jest znacznie słabsza niż w ubiegłych latach, ale na wigilijnym stole oszczędności nie widać. „Trzeba głębiej sięgnąć do kieszeni, ale trudno, nie zamierzamy rezygnować z tradycji”, komentują torunianki.
Inflacja i drożyzna. To one zdominują w tym roku przedświąteczne przygotowania. Polacy na tegoroczne święta wydadzą średnio o 30 proc. więcej niż przed rokiem [za: „Rzeczpospolita”]. Na wydatki świąteczne przeznaczymy ponad 1,4 tys. zł, z czego niemal połowa związana będzie z artykułami spożywczymi [za: Związek Banków Polskich]. Przykładowo, cena cukru podskoczyła o 75 proc., miodu o 40 proc., twarogu o 65 proc., a masła o ponad 30 proc. Najwyższe wzrosty widoczne są jednak… w sklepach rybnych.
– Ceny karpi wzrosły niemal o 100 proc. W zeszłym roku żywe karpie mieliśmy po 19 zł, teraz mamy po 36 zł – mówi sprzedawca z toruńskiego sklepu Karpik. – Ludzie narzekają na ceny, ale sięgają do kieszeni, bo karp na święta musi być. Sporo było o tym informacji w mediach, więc każdy miał też czas, żeby się przygotować na taki wzrost cen.
Okazuje się jednak, że inflacyjny drenaż portfeli nie jest dla torunian powodem do przygotowania uboższych świąt.
– Na stole niczego nie zabraknie. Trzeba będzie głębiej sięgnąć do kieszeni, ale trudno. Zdajemy sobie sprawę z cen, ale ani ja, ani żadna z moich koleżanek nie odpuszczamy – to, co mamy zaplanowane, kupujemy i robimy. Nie zamierzamy rezygnować z tradycji – podkreśla 52-letnia Beata, pracownica banku.
Zmiany widać w zwiększonej racjonalizacji wydatków.
– Szukam promocji, bardzo dużą uwagę zwracam na to, co ile i gdzie kosztuje – jeśli przykładowo mogę w innym sklepie kupić dany produkt taniej, to tak robię. Wymaga to po prostu wcześniejszego rozplanowania zakupów, ale to żadna nowość, inflacja już zdążyła nas przyzwyczaić do takiej zmiany nawyków – dodaje Beata.
Polacy na kulinariach oszczędzać nie zamierzają, oszczędności widać jednak pod choinką. Prezenty wybierane są konkretnie pod daną osobę, co wpływa na zmniejszenie ich liczby. Kupujemy także mniej drogich prezentów, np. elektroniki.
– Nawet Black Friday w tym nie pomógł – czarny piątek to był dramat. Bardzo mało klientów, a jak już przyszli, to nieliczni po coś droższego. Przede wszystkim więcej jest osób, które robią obecnie obchód po sklepach w celu porównania cen i ostatecznie rzadko się na coś decydują – opowiada Hania, sprzedawczyni EURO RTV AGD w Toruniu.
Trend kupowania tańszych prezentów potwierdza się także w sklepach z zabawkami.
– Szczyt zakupowy dopiero przed nami, ale już zauważamy mniejsze zainteresowanie niż przed rokiem i jesteśmy przygotowani na to, że klientów będzie mniej. Ludzie zwracają uwagę przede wszystkim na ceny – przychodzą i rozglądają się, co ile kosztuje, nie szukają konkretnych zabawek, czyli chcą po prostu kupić jak najtaniej – tłumaczy sprzedawczyni w toruńskim sklepie Top Toys.
Kolejnym sposobem na radzenie sobie ze świąteczną drożyzną jest przygotowanie świątecznych potraw samodzielnie. Ceny świątecznych cateringów, oferowanych przez toruńskie lokale gastronomiczne, wzrosły średnio o 30-40 proc. Przykładowo w jednym z toruńskich cateringów za 250 ml wigilijnego barszczu zapłacimy 8,50 zł, za porcję łososia w galarecie 16 zł, a za 1 kg postnych pasztecików 50 zł.
– Ceny są znacznie wyższe z racji wzrostu kosztów wszystkich składowych, nie tylko półproduktów, ale także transportu, energii czy kosztów pracowniczych. I tak możemy podnieść ceny tylko do określonego pułapu, bo klient ma swoje granice akceptacji wzrostu cen – komentuje Monika Gotlibowska, toruńska restauratorka i właścicielka firmy cateringowej. – Zamówień na świąteczną usługę cateringową jest znacznie mniej niż w ubiegłych latach. Większość wybiera jednak wariant oszczędnościowy i przygotowuje święta samodzielnie w domu. Przez inflację cofamy się o kilka lat, bo usługi cateringowe już były powszechne dla dużej grupy osób, a teraz z powrotem traktowane są jako dobra luksusowe.
Ucieszyć może z kolei fakt, że na tym samym pułapie trzymają się w Toruniu ceny choinek – nie wzrosły w porównaniu do ubiegłych lat. Za świerka pospolitego do 2,5 m wysokości zapłacimy w nadleśnictwach ok. 40 zł.
– Święta w tym roku będą wyglądały tak samo jak w poprzednich latach. Oczywiście rosnące ceny nie ułatwiają zadania, ale udaje się przez cały rok odłożyć trochę pieniędzy, dzięki temu można zachować rodzinną tradycję – podkreśla Edyta, pracownica kolei.
Tradycja. To słowo najczęściej pojawiające się w komentarzach do tegorocznych przygotowań przedświątecznych. Gospodynie podkreślają jasno – tradycja musi być, bez względu na koszty.
– Gromadząc się przy wspólnym stole, bierzemy udział w pewnego rodzaju rytuale. Lubimy rytuały, bo one nas uspokajają. Lubimy powtarzalność, bo kiedy wokół jest tyle niepewności, to zawsze możemy w tym naszym małym, rodzinnym światku, wspólnie z najbliższymi, zatrzymać się na chwilę w uważności, przy wspólnym stole, przy ulubionych potrawach i zachować w sobie jeszcze na długo tę atmosferę spokoju, życzliwości i poczucia bezpieczeństwa, nawet wtedy, gdy święta już miną – takie emocje są cenniejsze niż materialne prezenty – podsumowuje Anna Proch-Lendzion, psycholog z Torunia.
KOMENTARZ Anna Proch-Lendzion, psycholog z Torunia, specjalizująca się w psychologii relacji Święta Bożego Narodzenia i towarzysząca im wieczerza wigilijna to głęboko zakorzeniona tradycja w kulturze naszego społeczeństwa. Bez względu na różnice wyznań religijnych i przynależności wspólnotowych, w większości domów gromadzimy się przy wspólnym stole, spożywając tradycyjne pokarmy. Pokarm od zarania dziejów pełnił kluczową rolę, nie tylko fizjologiczną, ale także niezwykle ważną społecznie i kulturowo rolę symbolu, który gromadził wokół siebie ludzi, jednoczących się przy wspólnym posiłku. Społeczna funkcja jedzenia, zwłaszcza w naszym kraju, to głęboko zakorzeniona tradycja polskiej gościnności i symbol naszej tożsamości rodzinnej i przyjacielskiej. Poza tym, jedzenie zaspokaja wiele potrzeb emocjonalnych – koi smutki, uspokaja, rozwesela, może być antidotum na nudę i właśnie ta emocjonalna funkcja jedzenia to także powód utrzymania tradycji mnogości wigilijnych potraw. |