„Szmydt wyrzutem sumienia”. Wiceminister Myrcha o sprawie sędziego
Od kilku dni opinia publiczna interesuje się sprawą byłego już sędziego Tomasza Szmydta, który udał się do Mińska, gdzie poprosił o status uchodźcy politycznego. Jak stwierdził, jego zdaniem władze Polski mają prowadzić kraj do wojny pod wpływem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Wczoraj informacje w tej sprawie przedstawił w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
Mamy do czynienia z tajemniczą historią człowieka, który w krótkim okresie zrobił zawrotną karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości, dzięki wsparciu i zaangażowaniu polityków PiS – mówił wiceminister. – Dziwnym trafem jest tak, że w dniu 8 maja zostały mu powierzone funkcje głównego specjalisty w Departamencie Prawa Administracyjnego, dwa dni później — decyzją wiceministra Piebiaka — sędzia Szmydt objął funkcję naczelnika w departamencie. Rzadko spotykana sytuacja. To był tylko początek.
Zaprezentowano także dokumenty, z których wynikało, że decyzje w sprawie Szmydta podejmował Łukasz Piebiak, który teraz wypiera się, że zatrudniał go w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Sędzia Szmydt jest waszym [PiSu] wyrzutem sumienia. Pytanie tylko, czy to było z czyjejś niewiedzy, zaniechania, czy to było działanie w pełni świadome, żeby temu człowiekowi pomóc tak się rozkręcić w polskim wymiarze sprawiedliwości – dodał Myrcha. – Historia sędziego Szmydta jest na wielu poziomach do wyjaśnienia. Dzisiaj już trwają dyskusje, jak doszło do tego, że osoba w sposób całkowicie niekontrolowany i nienadzorowany wyjechała w 2023 r. do Białorusi i wróciła do normalnego funkcjonowania bez większego śladu w działalności służb. Czy to było zwykłe zaniechanie? Czy ten pan może działał pod jakimś parasolem ochronnym?
Tomasz Szmydt, były sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, to jeden z bohaterów afery hejterskiej. Jego była żona Emilia (znana także jako Mała Emi) była sygnalistką, która pomogła ujawnić działania zespołu ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.