Będzie Wiśle go brakować
Rozpoznawał rzutem oka wszystkie kilkanaście rodzajów śniegu. Przepowiadał pogodę, czasem tylko zerkając w niebo. A przede wszystkim, jak nikt inny, rozumiał Wisłę. Odszedł od nas człowiek niezwykły, nietuzinkowy. Ojciec, mąż, dziadek i mentor. Profesor Marek Grześ. Żegnaj, przyjacielu.
Lista naukowych dokonań jednego z najwybitniejszych polskich glacjologów i zarazem hydrologów jest niezwykle długa. Kilkunastokrotnie był kierownikiem misji badawczych na Spitsbergenie, był też wieloletnim szefem Zakładu Kriologii i Badań Polarnych na toruńskim UMK oraz członkiem Polskiej Akademii Nauk, a także członkiem prezydium Komitetu Badań Polarnych PAN. Ostatnie lata życia poświęcił na propagowanie problematyki Wisły, a zwłaszcza na walkę o wstrzymanie projektu budowy kaskady na Wiśle w Siarzewie.
* * *
Podczas swoich licznych wypraw na daleką Północ, wyznawał zasadę „trzech małp”. Nie widziałem (zasłaniał wtedy oczy), nie słyszałem (zakrywał uszy) i nic nie powiem. Jak mało kto wiedział, że podczas dalekich i czasem niebezpiecznych podróży ludzie nie zawsze się ze sobą dogadują. Dlatego po powrocie do domu o współtowarzyszach nigdy nie mówił źle, nawet wtedy, gdy gdzieś wśród lodowców musiał ustawiać do ich pionu.
Doświadczyłem tego na własnej skórze w trakcie samochodowej wyprawy do Workuty w 2011 r. (pierwszy w historii przejazd kołowy do najdalej na północny wschód położonego miasta Europy). Profesor był wówczas naszym kierownikiem naukowym. Podjął się wtedy ryzyka dalekiej podróży, choć już wtedy było wiadomo, że jego stan zdrowia jest bardzo poważny. Mimo to pojechał – i był duchem oraz sercem wyprawy.
Workuta from Camerimage Studio on Vimeo.
Wielokrotnie nas zaskakiwał. Po raz pierwszy wprawił w osłupienie, kiedy gdzieś za kołem podbiegunowym, patrząc w bezchmurne niebo, zakomunikował: za dwie godziny będzie padać. W tamtej chwili przemilczeliśmy jego słowa, bo nic nie wskazywało na jakikolwiek opad. Niecałe dwie godziny później spadł śnieg. Od tamtej chwili wierzyliśmy w każde słowo Profesora.
* * *
Jego wielką miłością była Wisła. Pływał po niej jeszcze tej wiosny. Znał ją jak własną kieszeń nie tylko na odcinku w pobliżu jego rodzinnego Ciechocinka, ale od samego źródła po ujście. Przez wiele lat był zapraszany do programów telewizyjnych poświęconych królowej polskich rzek. Podczas powodzi Wisły pełnił rolę dyżurnego eksperta objaśniającego w przystępny sposób kolejne fazy wylewów. Był wielkim orędownikiem zachowania Wisły w dotychczasowym stanie. Na prowadzonym przez niego fanpage’u „Zrozumieć Wisłę” wielokrotnie udowadniał, że budowa stopnia wodnego w Siarzewie spowoduje katastrofalne skutki – nie tylko ekologiczne, ale i ekonomiczne. Jego opinie były w tej sprawie zawsze rzeczowe, poparte wynikami badań i ogromnym doświadczeniem Profesora.
* * *
Profesor Grześ chorował na serce. Zdawał sobie sprawę, że zagrożenie czyha na niego każdego dnia. Wiele lat temu przeszedł w Niemczech operację ratującą życie – w Polsce nie było wówczas specjalisty, który potrafiłby przeprowadzić tak skomplikowany zabieg. Dostał drugą szansę. Od tamtej pory starał się czasu nie marnować – tak długo, jak zdołał, łapał wiatr w żagle swojej ukochanej łódki.
Będzie nam Ciebie, Marku, brakować. Twojego zachrypniętego głosu, rubasznych żartów i zawsze dobrych rad. Odpoczywaj w spokoju.
* * *
Profesor Marek Grześ został pochowany 26 sierpnia w Ciechocinku.