Kolejny skandal w Szpitalu Miejskim? “Nie wpuścili nas do umierającego ojca”
Odnosił się do nich opryskliwie, zamykał drzwi przed nosem, a na końcu… okradł? Tak twierdzi rodzina jednego z pacjentów, hospitalizowanego w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu. Jeden z salowych miał w 2022 r. uniemożliwić dzieciom pożegnanie z ciężko chorym ojcem – nawet pomimo pozwolenia lekarza. Szpital nie jest w stanie potwierdzić tego zdarzenia, a kradzieży zaprzecza. W Szpitalu Miejskim skandal goni skandal, komentują mieszkańcy.
Po ostatnim materiale “Tylko Toruń” dotyczącym afery z pracownikiem Szpitala Miejskiego, do naszej redakcji zaczęły zgłaszać się kolejne, poszkodowane rodziny, twierdzące, że to nie jedyny skandal w Szpitalu Miejskim. Przypominamy, że sprawa dotyczyła 43-letniego Marcina S., oskarżonego o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad pacjentami. Od 2020 r. do początku 2022 r. pracował jako sanitariusz i salowy na Oddziale Neurochirurgii w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Naśmiewał się z chorych, robił im poniżające zdjęcia i wysyłał swoim znajomym, kneblował usta papierowymi ręcznikami, “za karę” przypinał pasami do łóżka. “Same wariaty na oddziale”, komentował.
Prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marcina S. zawiadomił sam szpital. Placówka od razu odsunęła mężczyznę od pracy i rozwiązała z nim umowę ze skutkiem natychmiastowym.
– Należy wyraźnie zaznaczyć, że Specjalistyczny Szpital Miejski w Toruniu stanowczo potępia działania niezgodne z prawem, a w szczególności działania mogące godzić w dobro pacjentów – podaje dyrekcja szpitala w oficjalnym oświadczeniu.
Akt oskarżenia przeciwko Marcinowi S. trafił do sądu pod koniec 2022 r. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, ale jego początkowo składane wyjaśnienia, zdaniem prokuratury, są niewiarygodne i sprzeczne ze zgromadzonym materiałem dowodowym.
Czy nadużyć w SSM było więcej?
Czytelnicy alarmują, że to nie jedyny przypadek karygodnego zachowania wśród pracowników Specjalistycznego Szpitala Miejskiego. Jedna z mieszkanek Torunia opowiedziała nam historię swojego teścia, który był hospitalizowany w miejskiej placówce w lutym 2022 r.
– Tata prosto z pracy trafił z udarem krwotocznym na Oddział Neurologii. Nikt nie pozwalał go zobaczyć, torbę kazali zostawić pod drzwiami, a rzeczy osobiste zabrali i schowali do depozytu. Z informacjami o tacie chcieliśmy być cały czas na bieżąco, ale personel nie ułatwiał nam tego – albo nie chcieli udzielić informacji albo przełączali nas od dyżurki do dyżurki – zaczyna Marta, torunianka. – Wreszcie trafiliśmy na miłą panią doktor, która pozwoliła nam następnego dnia przyjechać i zobaczyć tatę. Rzucił nam się w oczy bardzo niesympatyczny i opryskliwy pielęgniarz, salowy? Ciężko nazwać jego funkcję, bo ciągle się kręcił koło nas tak, jakby miało nas tam nie być i posyłał w naszą stronę złe spojrzenia.
Ten sam pracownik, jak relacjonuje nasza czytelniczka, miał zakazać rodzinie odwiedzin u chorego, wyganiając ich i zamykając drzwi przed nosem – nawet pomimo wcześniejszego pozwolenia lekarza. Jedno z dzieci przejechało 1000 km, aby móc zobaczyć ojca. Zamiast tego, rodzina walczyła z salowym, bezskutecznie próbując porozmawiać z lekarzem dyżurnym, którego – jak twierdzą – nikt nie chciał nawet zawołać.
– Tata trzy godziny po tym zmarł. Nikt nie zdążył się z nim pożegnać. Wie pani, kto zadzwonił do nas z tą wiadomością? Właśnie on! Nie lekarz, tylko ten opryskliwy facet, to był szczyt wszystkiego! – kontynuuje zdruzgotana Marta.
Placówka odcina się od tego zdarzenia, tłumacząc “Do naszego szpitala nie wpłynęła skarga mówiąca o takiej sytuacji. Nie jesteśmy w stanie potwierdzić sytuacji niewpuszczenia rodziny do pacjenta”.
Niestety, to nie był koniec rodzinnej traumy. Synowa zmarłego mówi wprost o kradzieży perfum z kosmetyczki ojca.
– Torba zaniesiona przez mamę z potrzebnymi rzeczami była cała przebrana, od razu wiedzieliśmy, że coś jest nie tak, bo tata był w takim stanie, że nawet nie mógł się sam napić – opisuje Marta. – Nie było buteleczki perfum. To nie ma znaczenia co zginęło, chodzi o to, jak można okraść zmarłą osobę?! Pielęgniarki bezskutecznie szukały czegoś, co było wiadomo, że zostało skradzione! Ten facet ciągle się kręcił i tak jakby się bał, w końcu wyszedł skądś, schylił się przodem do recepcji pielęgniarek i jakby coś położył. Oczywiście, nikt oprócz nas tego nie zauważył, ale gdy siostra kazała pokazać co tam jest, okazało się, że leży tam zużyty perfum naszego taty. Pytanie – co on tam robił ? Dlaczego był używany przez personel tego oddziału?
Skargi na pracowników SSM. W 2022 r. było ich 16
Szpital przedstawia jednak zupełnie inną wersję tej historii, a całą sytuację nazywa “nieporozumieniem”.
– Możemy potwierdzić, że doszło do nieporozumienia związanego z buteleczką perfum – mówi Eryk Milarski, rzecznik prasowy Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. – Po śmierci pacjenta jego rzeczy osobiste trafiły do depozytu. Przystąpiono do sprzątania sali, w której pacjent przebywał. Salowa uznała prawie pustą buteleczkę perfum za produkt zużyty i buteleczka trafiła do worka, który miał być przekazany do utylizacji. Rodzina przeglądając odebrane rzeczy osobiste zmarłego pacjenta nie znalazła wspomnianej buteleczki perfum i uznała to za kradzież, o czym poinformowała personel szpitala. Przystąpiono do poszukiwań, buteleczka znalazła się w worku i została zwrócona rodzinie.
Rodzina, rozżalona zachowaniem salowego, nie ma jednak wątpliwości, kto odpowiada za tę sytuację.
– Ten opryskliwy facet zachowywał się jak żandarm, w niczym nam nie pomógł, a na koniec okradł – podsumowuje Marta.
Placówka zapewnia, że na bieżąco monitoruje jakość opieki i obsługi oraz, że nie ma w niej miejsca na tego typu działania. W chwili obecnej szpital prowadzi m.in. szkolenia z etyki współpracy z pacjentem. Głosów rozgoryczonych rodzin, co widać chociażby w relacjach w mediach społecznościowych, jest jednak niestety znacznie więcej.
W 2022 r. do Szpitala Miejskiego, jak poinformowała nas sama placówka, wpłynęło 16 zasadnych skarg na pracowników.