Zieloni apelują do prezydenta o wstrzymanie odstrzału dzików
Partia Zieloni z Torunia złożyła dziś na ręce prezydenta Michała Zaleskiego petycję z apelem o zmianę decyzji w sprawie odstrzału dzików. Jednym z podstawowych argumentów włodarzy za odstrzałem jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się ASF. Piotr Marach z Zielonego Torunia i Piotr Korpal z Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt twierdzą jednak, że taki argument to bujda.
Na dzisiejszym briefingu prasowym pod Urzędem Miasta Torunia obecni byli Sylwester Jankowski z toruńskiego koła Partii Zielonych, Piotr Marach z organizacji Zielony Toruń oraz Piotr Korpal z Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. Społecznicy protestują przeciwko decyzji, podjętej przez prezydenta Michała Zaleskiego o rozpoczęciu odstrzału dzików. Przypominamy, że decyzja została podjęta pod koniec maja.
Toruńska Partia Zielonych stworzyła petycję z apelem do prezydenta o zmianę decyzji. Tłumaczą w niej, że odstrzał części dzików nie rozwiążę problemu tych zwierząt w Toruniu, a tylko zapoczątkuje błędne koło. Wskazują, że nasilający się problem z dzikami na Rubinkowie to kwestia zaniedbań miasta i braku odpowiednich kroków na samym początku. “Urząd Miasta liczył, że problem sam minie i to bez dodatkowych kosztów. W tym czasie można było odłowić te dziki i ich młode”, czytamy w petycji.
– Nie boję się użyć sformułowania, że sprawa została zaniedbana, ponieważ dziki można było odłowić dużo wcześniej – mówił Piotr Marach. – Zwróciliśmy się do Wydziału Ludności z pytaniami, czy w sytuacji zagrożenia ASF odstrzelone dziki podlegają utylizacji i jakim procedurom sanitarnym podlega sam odstrzał. Okazuje się, że [odstrzał – przyp. red.] jest to zwykła depopulacja i nie wiadomo, co się dzieje z odstrzelonymi dzikami. Urząd Miasta nie ma żadnej wiedzy, kiedy, kto i w jaki sposób prowadzi odstrzał oraz w jaki sposób są zabezpieczeni mieszkańcy. Odstrzał nie podlega żadnym sanitarnym wymogom, więc jeśli ASF się pojawi, to właśnie przez to.
Społecznicy podkreślają, że argument o ochronie przed ASF to bujda, na dowód czego odsyłają do raportu Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, który jasno wskazuje, że w okolicy Torunia nie ma groźnych ognisk ASF. Najbliższe jest w Bydgoszczy.
– Jeżeli doszło do konfliktu zwierzęcia z człowiekiem i to zwierzę pojawiło się na terenach, na których żyje człowiek i ich współistnienie jest niemożliwe, powinniśmy – zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt – zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć to zwierzę w sposób humanitarny. Nie można nazwać odstrzału metodą humanitarną. W tym celu można się zwrócić do wyspecjalizowanych firm, które zajmują się odławianiem dzikich zwierząt lub skorzystać ze specjalistycznych urządzeń. Strzelanie to jest ostateczność – tłumaczył Piotr Korpal.
Autorzy petycji zwracają także uwagę, że problem powtórzy się w przyszłym roku i właśnie z tego powodu konieczne jest podjęcie długofalowych, przemyślanych działań. Zdaniem aktywistów konieczne jest przygotowanie kampanii informacyjnej dla mieszkańców, by nie dokarmiali dzików, codzienne wywożenie zawartości koszy przez MPO, zabezpieczanie śmietników przez dozorców, stopniowe przepłaszanie i wyłapywanie dzików oraz podjęcie w tym zakresie współpracy z Powiatowym Lekarzem Weterynarii.
Petycję podpisało łącznie 1135 osób. Trafiła dziś ona na ręce prezydenta Michała Zaleskiego.
11 lipca 2021 @ 19:11
Tak naprawdę to członkowie partii zielonych powinni zainteresować się bezpieczeństwem mieszkańców. Od 3 dni pojawiają się dziki pod klatkami w godzinach 7-8 rano! w sektorze Anna, a 4 dni temu były przy przystanku autobusowym Leroy Merlin! Gdzie jest bezpieczeństwo dla mieszkańców?