Ziemniak pod Kopernikiem
Wata cukrowa i ziemniaki na patyku – widok rodem z festynu tuż pod pomnikiem Kopernika. Oburzyło to wielu mieszkańców miasta. Sprawa jest jednak niejednoznaczna.
Spacerując kilka dni temu po starówce, można było się mocno zdziwić. Tuż pod pomnikiem Mikołaja Kopernika, w reprezentacyjnym punkcie miasta, odwiedzanym obowiązkowo przez wszystkie wycieczki, pojawiły się dwa stoiska. Można było kupić tam watę cukrową oraz ziemniaki na patyku i frytki. Te ostatnie kosztowały 10 zł za porcję. Zdjęcie pojawiło się na jednej z grup facebookowych i wzbudziło spore kontrowersje.
Nie bardzo wiem, kto wpadł na taki pomysł, ale nie jest to fajny widok – skomentował to jeden z internautów. – Już nic nie szanujemy, byle zarobić, szpećmy co się da. Może tak pod urząd prezydenta straganiki z koszulkami i strojami kąpielowymi?
O wyjaśnienie tej sprawy poprosiliśmy Biuro Toruńskiego Centrum Miasta. Stwierdzono tam, że stoiska pojawiły się nielegalnie.
Niezwłocznie po odnotowaniu faktu istnienia nielegalnego stoiska Biuro powiadomiło Straż Miejską odpowiadającą za ład i porządek publiczny w gminie – informuje Aleksandra Iżycka, dyrektorka BTCM. – Stoisko, a właściwie wspomniane stoiska nie posiadają żadnych zezwoleń, ich istnienie łamie obowiązujące prawo miejscowe i zarządzenia prezydenta, zgodnie z którymi handel mogą prowadzić wyłącznie przedsiębiorcy posiadający tytuł prawny do lokalu oraz zgodę gminy.
Zdaniem Aleksandry Iżyckiej w takiej sytuacji Straż Miejska powinna reagować. Dodaje ona także, iż pomnik Kopernika jest, zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi, objęty 15-metrową ochroną wokół postumentu.
Ten przepis również został naruszony – podkreśla Aleksandra Iżycka. – Sprawa w rękach strażników.
Sytuacja ze stoiskami powtarza się od kilku dni. Jak podkreślają niektórzy mieszkańcy, strażnicy miejscy rozmawiają z handlarzami, ale nie wywołuje to żadnych skutków.
Czynności kontrolne przeprowadzone przez Straż Miejską nie potwierdziły faktu prowadzenia handlu – wyjaśnia Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. – W przedmiotowej przestrzeni prowadzona jest zbiórka publiczna zarejestrowana przez Fundację, która posiada stosowne dokumenty do prowadzenia tego typu działalności.
Jak dodaje rzecznik, działania fundacji nie naruszają art. 603 Kodeksu wykroczeń, mówiącego o prowadzeniu sprzedaży na terenie należącym do gminy, zaś w kwestii zajęcia terenu bez zezwolenia interweniować powinno Biuro Toruńskiego Centrum Miasta, bo to ono ma odpowiednie ku temu kompetencje.
Sprzedający przenieśli swoje stoiska naprzeciwko pomnika, widziani też byli w okolicach osiołka. Zaniepokojenie wśród niektórych mieszkańców wzbudza także podejście do przepisów higienicznych. Z relacji świadków wynika, iż jedna z osób obsługująca stanowisko opierała się dłońmi w rękawiczkach o latarnię, a następnie jadła w nich loda. Po wytarciu twarzy synowi przyrządziła frytki, nie zmieniając rękawiczek.
Zatkał jej się dozownik przypraw, to dmuchnęła w niego, żeby odetkać – opowiada na Facebooku jeden ze świadków. – Z kolei drugi pan obsługujący, prawdopodobnie syn wspomnianej pani, swoje rękawiczki oblizywał po zjedzonym lodzie. To sprawa także dla Sanepidu.
Władze miasta ogłosiły, że nałożono karę za bezumowne zajęcie gruntu gminnego, proszą także o zachowanie ostrożności w przypadku punktów gastronomicznych. Właściciele stoisk nic jednak sobie nie robią z nakładanych kar, mimo tego, iż dyrektor Iżycka osobiście przychodzi z miarą i mierzy, ile terenu zajmują stanowiska, tak aby móc naliczyć kolejną karę. Uważają oni, że miasto nie ma nic do gadania, zaś działalność jest legalna, a sprawę wyjaśni sąd. Z kolei BTCM stwierdza, że problem ma kilka płaszczyzn. Nie chodzi tylko o zajęcie bez zezwolenia gruntu gminnego, ale także prowadzenie zbiórki wbrew przepisom (darowizny mają z góry ustalone stawki) oraz kwestia handlu. W tej ostatniej sprawie właściciele upierają się, że nie jest to sprzedaż, a akcja charytatywna.
Przewodnicy prowadzący wycieczki z młodzieżą odradzają jej kupno przysmaków z tych stoisk, co powoduje, iż właściciele interweniują u strażników miejskich. Mimo tego znajdują się chętni na pieczone ziemniaki. Wiele wskazuje na to, że cała sprawa zakończy się na wokandzie.
Jeśli chcesz dowiedzieć się co dzieje się w okolicach Torunia, odwiedź nasz bliźniaczy portal pozatorun.pl