Znaleziono zwłoki zwierząt w innej siedzibie fundacji Toruńska Kocia Straż
W jednej z poprzednich siedzib fundacji Toruńskiej Kociej Straży znaleziono kolejne zwłoki zwierząt. Ich truchła znaleziono w lodówce w jednym z domków na Rodzinnych Ogrodach Działkowych „Metalchem”.
O odkryciu poinformowały toruńskie „Nowości”. Na terenie Rodzinnych Ogrodach Działkowych „Metalchem” z jednego z domków wydobywał się nieznośny odór. Dom ten był siedzibą fundacji Toruńska Kocia Straż. 17 maja w piątek w nieczynnej lodówce znaleziono tam truchła kolejnych martwych zwierząt. Dostać się do niego mieli inni działkowcy, którzy chcieli posprzątać go po właścicielce fundacji. Na miejscu pojawiła się niezwłocznie toruńska policja.
– Znaleziono zwłoki zwierząt w poprzedniej siedzibie tej fundacji – poinformował „Nowości” Piotr Korpal, prezes Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. – Trudno stwierdzić liczbę, ponieważ ciała są w znacznym składzie rozkładu. Jest ich pięć, może sześć. To prawdopodobnie koty.
– Policjanci zabezpieczyli truchła siedmiu kotów – poinformowała „Nowości” Dominika Bocian, oficer prasowy Komendy Policji Miejskiej w Toruniu. – Grupa dochodzeniowo-śledcza przeprowadziła w tym miejscu czynności procesowe. Postępowanie jest w toku, przyczyna śmierci zwierząt będzie znana po uzyskaniu opinii biegłego z dziedziny weterynarii.
Śledztwo w sprawie fundacji Toruńska Kocia Straż prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód. Do tej pory przeprowadzone zostały czynności procesowe polegające na przesłuchaniu pierwszych świadków. Kluczowa dla sprawy ma być opinia biegłego z zakresu weterynarii, która może pchnąć śledztwo w dalszym kierunku. Wskaże ona przyczynę śmierci zwierząt. Jednak nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę, że w marcu w budynku fundacji przy ul. Gagarina znaleziono ponad 30 martwych zwierząt, a kilka dni temu 7 nowych.
Interwencja w siedzibie fundacji przy Gagarina
Przypomnijmy, że z 18 na 19 marca do budynku siedziby fundacji próbowało wejść Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt, jednak policja zablokowała działania Piotra Korpala. Twierdził, że funkcjonariusze uniemożliwili mu odebranie zwierząt i przekazanie ich do schroniska. Niedługo po tym na miejsce przybyła powiatowa lekarz weterynarii, która po oględzinach ogólnych, zewnętrznych, stwierdziła, że nie ma zwierząt chorych, tym samym nie stwierdziła podstawy do odbioru zwierząt.
We wtorek Piotr Korpal z Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt otrzymał zgodę od prezydenta Torunia Michała Zaleskiego na odbiór zwierząt z budynku przy ul. Gagarina. Jednak w jego wnętrzu wciąż znajdowała się szefowa fundacji. Strażacy zmuszeni byli siłą otworzyć drzwi budynku. Jak się potem okazało, wewnątrz oprócz żywych zwierząt, znajdowały się również martwe. Korpal poinformował również, że przed wejściem do siedziby fundacji zwierzęta były z niej wcześniej wywożone.
– Wiemy, że przed naszą interwencją wywożone były stąd zwierzęta – mówił Piotr Korpal. – Niestety wczoraj nie udało się temu zapobiec. Udało się nam przetransportować 9 psów, w tym 5 szczeniaków, 12 kotów. W środku znajdują się także martwe zwierzęta.
Wewnątrz budynku znaleziono 36 martwych kotów i 1 martwego psa.
– Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, na taką skalę – opowiadał „Wyborczej” Piotr Korpal. – W pomieszczeniu, w którym spała pani Joanna była pościel, zabawki dziecięce. Kilka metrów dalej pierwsze zwłoki kota, odchody pokryte białym nalotem pleśni. I więcej martwych zwierząt: jeden duży kot, a reszta była tak ułożona, że nie byłem w stanie ich nawet zliczyć – dodaje.
Od razu zapytaliśmy powiatową lekarz weterynarii Violettę Hermann-Krupińską, czy podczas wcześniejszej kontroli nie zauważyła nic niepokojącego.
– Nie zauważyłam żadnych zwłok – mówiła lek. wet. Violetta Hermann-Krupińska. – Nie były one widoczne [po wejściu do budynku przyp. red.]. Gdyby były widoczne, to nie dopuściłabym do tego, żeby nic z tym nie zrobić.
Wysłaliśmy także zapytanie do toruńskiej policji, której funkcjonariusze przebywali w środku podczas przeprowadzanej kontroli. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na to, czy policjanci nie zauważyli podczas interwencji martwych zwierząt w środku budynku.
– Nie dało się tego nie zauważyć – twierdzi Piotr Korpal w rozmowie z „Wyborczą”. – 36 kotów i jeden pies było martwych. Technik policyjny, co chwilę dziś stamtąd wychodzić, by nabrać powietrza. A ta dziewczyna spała pośród tych martwych zwierząt.