Ami szuka domu, za kilka dni będzie musiał wrócić do schroniska
Amiego w schronisku ludzie raczej ignorowali. A jeśli już zwracali na niego uwagę, to raczej nie po to, by się nim zachwycić – psiak obszczekiwał przez kraty wszystkich odwiedzających. Trudno mu się jednak dziwić – przez całe życie mieszkał w domu, ze swoim człowiekiem, aż tu nagle, w wieku siedmiu lat na głowę zwaliło mu się nieszczęście. Jego dotychczasowa opiekunka, starsza pani, trafiła do szpitala i nie była w stanie dłużej się nim zajmować. Amiś wylądował w schronisku. Rozżalony, zdezorientowany i przede wszystkim – przerażony.
Ale dla ludzi odwiedzających schronisko to nie miało znaczenia. Nie wzbudzał pozytywnych uczuć. Ot, zwykły, bury kundelek i to jeszcze szczekający na wszystkich przez kraty klatki. W najlepszym wypadku ludzie przechodzili koło jego kojca obojętnie.
We wrześniu, po sześciu miesiącach koszmaru, jakim okazało się dla tego psiaka schronisko, na horyzoncie pojawiła się szansa. Dom. Co prawda nie stały lecz tymczasowy, ale wystarczający, by Ami diametralnie się zmienił. Trafił do pani Eweliny i tam pokazał się ze swojej najlepszej (prawdziwej) strony.
– Okazało się, że w domu to zupełnie inny pies. Czujny, ale spokojny i przede wszystkim bardzo przyjazny – mówi o nim obecna opiekunka.
Niestety, z powodu komplikacji życiowych, psiak nie może zostać u niej już dłużej. Niczym ciemne, burzowe chmury, wisi nad nim perspektywa powrotu do schroniska.
Ami pozostawiony sam w domu nie brudzi i nie niszczy. Jest wspaniałym kompanem spacerków, a puszczony luzem na wybiegu, trzyma się przewodnika, w którego wpatrzony jest jak w obrazek. O ile za psami nie przepada, tak z suczkami dogaduje się poprawnie. Dystansuje się trochę od mężczyzn, widać, że wzbudzają w nim niepokój. Głośne, biegające brzdące nadal go przytłaczają, ale powinien odnaleźć się w domu ze spokojnymi dziećmi. W pierwszych kontaktach z osobami nieznajomymi jest dość nieśmiały, ale mimo to Amiemu energii niejeden by pozazdrościł. Chłopak uwielbia drapanie po grzbiecie i wylegiwanie się na kanapie, jest pieskiem stu procentowo domowym i wrażliwym, który nie radzi sobie ze schroniskowym stresem.
Zainteresowani adopcją Amisia proszeni są o kontakt ze schroniskiem w godzinach otwarcia biura (numer telefonu: 56 622 48 87) lub bezpośrednio z jego tymczasową opiekunką Eweliną Witalewską (tel. 576 131 675). Sytuacja jest podbramkowa, Amiemu nie zostało dużo czasu w domu… Czy ktoś nie szuka czworonożnego kompana na dobre i na złe?