Zwolnienia lekarskie już tylko w formie elektronicznej. Co nas czeka jutro?
Od 1 grudnia w całej Polsce obowiązują wyłącznie zwolnienia lekarskie wystawiane w formie elektronicznej. Co czeka nas zatem od poniedziałku na wizycie u lekarza?
Co tej zmiany oznaczają dla pacjentów? E-zwolnienia będą trafiać do zakładu pracy i ZUS zaraz po ich wypisaniu. Pracodawca od razu będzie wiedzieć, jak długo nie będzie nas w pracy. Do tej pory bowiem mieliśmy tydzień na dostarczenie L4 do zakładu pracy. „Pacjencie – możesz spokojnie wracać do zdrowia. Nie musisz już pamiętać, żeby dostarczyć zwolnienie do pracodawcy” – czytamy na stronie ZUS.
Jeżeli dojdzie do awarii, np. nie będzie prądu lub dostępu do internetu, lekarz będzie mógł wystawić zwolnienie lekarskie na specjalnym druku. Nie zwalnia to go jednak do wprowadzenia go do systemu informatycznego. Będzie mieć na to trzy dni.
Toruńscy lekarze od początku nie odnosili się do ministerialnego pomysłu z przesadnym entuzjazmem. Mieli dwa lata na naukę, ale wielu z nich odwlekało ten moment tak długo, jak tylko się da.
– Od samego początku wdrażania tego programu mieliśmy do czynienia z silnym oporem ze strony lekarzy – mówi Bożena Wankiewicz, naczelnik Wydziału Organizacji i Analiz ZUS w Toruniu. – Jako ZUS robimy wszystko, by lekarze te zwolnienia wystawiali. Żeby nie zaistniała taka sytuacja, że pacjent odejdzie od lekarza bez zwolnienia lekarskiego, bo ten nie potrafi go wystawić albo powie, że nie ma platformy. To jest zarządzenie ministerialne i wszyscy muszą się mu podporządkować.
Według niektórych lekarzy ta dodatkowa praca powinna być wykonywana głównie przez personel pomocniczy. Uważają, że z tej pracy administracyjnej lekarze powinni być zwolnieni.
Taka właśnie możliwość istnieje. Problem w tym, że muszą to być osoby przeszkolone oraz posiadające dostęp do strony ZUS-u. Ale i to nie zwolni całkowicie lekarza z tego obowiązku, ponieważ musi on i tak każde zwolnienie zweryfikować. A zatem całkowitego odciążenia lekarzy z tego obowiązku nie będzie.
– Dotąd wykonywała to za nas osoba z sekretariatu, a nasza rola sprowadzała się do zapoznania się i przystawienia pieczątki – mówi Grzegorz Pietrzkowicz, internista z Torunia. – W tej chwili robimy to sami. Co prawda system jest dosyć sprawny i kiedy wszystko działa dobrze, to wypisanie zwolnienia nie nastręcza specjalnych trudności. To kwesta dwóch, może trzech minut. Ale czasami sama procedura uruchomienia komputera trwać może dłużej, tak samo jak zalogowania się do systemu ZUS-owskiego. Wtedy może być kłopot. Na pewno jest to wygoda dla ZUS-u. Dla lekarzy – to zależy jak sprawnie będzie działał system. Nie jest źle, ale nie wpadałbym w huraoptymizm.
Czy nauczenie się obsługi programu było bardzo skomplikowane?
– Nieszczególnie – dodaje Pietrzkowicz. – Byłem na szkoleniu organizowanym przez ZUS. Wystarczy raz pod nadzorem osoby szkolącej przejeść całą procedurę, by się nauczyć. System jest dosyć przejrzysty, nie można na niego narzekać. Jeśli serwery będą sprawnie działały, to myślę, że powinno być w porządku.