Licealiści z Torunia opracowali urządzenie wykrywające choroby skóry. Teraz zbierają pieniądze na rozwój projektu
Do matury podejdą dopiero za rok, a już teraz opracowali prototyp urządzenia, które może znacząco poprawić poziom diagnostyki zmian skórnych. Oliwia Raniszewska, Wiktoria Sadowska i Bogdan Jabłoński potrzebują do tego jednak pieniędzy, dlatego uruchomili zrzutkę, która pozwoli im na dalsze rozwijanie swojego projektu. – Staramy się dostrzegać problemy i je rozwiązywać – mówią licealiści.
Zmiany skórne to coś, czego nie należy lekceważyć. Choroby skóry mogą prowadzić do poważnych problemów, a w niektórych przypadkach nawet do śmierci. Dlatego niezwykle ważne jest wczesne zdiagnozowanie problemu. Jeśli na skórze zauważymy niepokojące zmiany, nie powinniśmy ich bagatelizować.
– W takich sytuacjach powinno się pójść do dermatologa na badania – zachęca Oliwia Raniszewska, licealistka. – Wiele osób nawet kiedy opala się na słońcu, nie stosuje kremów z filtrem ochraniających przed promieniowaniem UV. Każdy z tyłu głowy ma tę myśl, że może to mieć negatywne skutki dla zdrowia, ale dopóki nie powie się tego komuś wprost, to nie zwraca na to uwagi. Prowadziliśmy liczne badania ankietowe i okazało się, że z różnych przyczyn, takich jak koszty czy brak czasu, profilaktyka jest lekceważona. Ludzie nie uczęszczają na takie badania kontrolne i większe zainteresowanie byłoby, gdyby można było je przeprowadzać samodzielnie w domu.
– Zainspirowali nas nasi bliscy, ale też osoby starsze, które niekoniecznie mają dostęp do specjalistów. Dostrzegliśmy problem lekceważenia profilaktyki chorób objawiających się zmianami skórnymi i postanowiliśmy zrobić coś w tym kierunku – dodaje Wiktoria Sadowska.
Tak powstał pomysł urządzenia, które mogłoby zachęcić do badań, a przede wszystkim znacznie je ułatwić. Przenośne, domowe i przy zastosowaniu sztucznej inteligencji umożliwiające wstępne diagnozowanie chorób. Co równie ważne, proste w obsłudze, dzięki czemu korzystać z niego mógłby każdy.
– Wystarczy, że użytkownik przyłoży urządzenie do zmiany skórnej, np. do pieprzyka i dzięki zaimplementowanym w urządzeniu sieciom neuronowym obraz jest analizowany. Za pomocą diody, odpowiednio zielonej lub czerwonej, urządzenie wskazuje, czy jest to wynik pozytywny, czy negatywny – tłumaczy Oliwia Raniszewska.
Trójka licealistów zbudowała już prototyp urządzenia, które obecnie potrafi skutecznie rozpoznać kilka konkretnych chorób. Rozpoznaje też niegroźne zmiany i powie nam, czy mamy się czego obawiać. Docelowo zakres rozpoznawanych chorób ma się znacznie zwiększyć, a dopełnieniem urządzenia będzie aplikacja mobilna, obecnie będąca jeszcze we wstępnej fazie opracowywania.
– Aplikacja mobilna będzie kompatybilna z urządzeniem, tak aby wygoda użytkowania czy odczytu wyniku była na jak najwyższym poziomie. W aplikacji będzie m.in. możliwość zapisu historii badań, co jest bardzo istotne. Jeśli ktoś miałby już stwierdzonego np. czerniaka, potwierdzonego później przez specjalistę, to będzie mógł lekarzowi pokazać historię z obrazami, jak jego zmiana skórna rozwijała się w czasie – wyjaśnia Oliwia Raniszewska.
Przed wejściem na rynek będzie jednak trzeba przeprowadzić jeszcze sporo testów. Dużą trudnością jest to, że zastosowane przez licealistów metody wymagają posiadania obszernych baz danych z obrazami przedstawiającymi konkretne zmiany skórne, przypisane do konkretnych chorób.
– Trenujemy napisane przez nas sieci neuronowe, które „uczą się” samodzielnie z obrazów. Liczymy na to, by w przyszłości nawiązać współpracę z placówkami medycznymi czy dermatologami, tak aby obrazów pozyskać jeszcze więcej. To mogłoby zwiększyć skuteczność i liczbę wykrywanych chorób – mówi Oliwia Raniszewska.
Dużym problemem są jednak koszty. Młodzi wynalazcy na dalszy rozwój swojego projektu potrzebują pieniędzy, dlatego też zdecydowali się na założenie zbiórki. Cel na początek – 1 tys. zł.
– Na ten moment jest to kwota, która pozwoli nam na przeprowadzenie kolejnych, najważniejszych dla nas kroków – mówi Oliwia Raniszewska.
Licealiści swoje urządzenie zamierzają wprowadzić najpierw na rynek lokalny. Jeśli się sprawdzi, chcą rozszerzyć działalność na cały kraj, a nawet dalej. W planach mają także kampanie profilaktyczne, by ze swoim pomysłem dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Póki co nad urządzeniem i powiązaną z nim aplikacją pracują we własnych domach. Jeśli im się uda, być może niedługo urządzenie do diagnostyki zmian skórnych zagości w naszych domach. Teraz jednak potrzeba jeszcze dużo pracy. I pieniędzy.
– Nie ma reguły na to, jak się wpada na taki pomysł. Staramy się dostrzegać problemy i je rozwiązywać – dodaje Wiktoria Sadowska.