Bartosz Diduszko: Musiało minąć trochę czasu, abyśmy się zgrali
Trwa finał Energa Basket Ligi, a my w tym czasie porozmawialiśmy o sezonie z koszykarzem Polskiego Cukru Toruń, Bartoszem Diduszką.
Jak podsumowałby Pan ten sezon w wykonaniu Polskiego Cukru Toruń?
Był to bardzo ciężki sezon. Przede wszystkim w tych niepewnych czasach graliśmy bez kibiców. Dosyć późno i w niepełnym składzie zaczęliśmy przygotowania do sezonu. Po słabym początku sezonu, kiedy nie mogliśmy wygrać meczu, mieliśmy moment, że graliśmy dużo lepiej. Graliśmy falami. U siebie potrafiliśmy wygrać z Zastalem czy Anwilem, a na wyjazdach graliśmy słabo i dopiero pod koniec sezonu udało nam się przełamać. Brakło 3-4 meczów, żeby być w Play-offach.
Co złożyło się na tak słaby początek rozgrywek w Waszym wykonaniu?
Powodem mogło być to, że od początku rozgrywek nie mieliśmy pełnej drużyny. Amerykanie przylecieli dopiero po kilku kolejkach, a to nie jest tak, że ktoś przyjedzie, wejdzie z marszu na boisko i będziemy się świetnie rozumieć. Jest to proces, który musi trwać. Musiało minąć trochę czasu, abyśmy się zgrali i niestety mecze uciekały.
Lepiej się Panu grało na początku sezonu, gdy o zdobyczy punktowej klubu stanowili głównie: Pan, Damian Kulig i Aaron Cel, czy później, gdy trochę ten ciężar zdobywania punktów przejął Donovan Jackson?
Jestem typem zawodnika, który nigdy nie patrzy na swoje punkty i indywidualne zdobycze. Zawsze chciałem być potrzebny i czuć się ważnym ogniwem drużyny. Tak było na początku i na końcu. Cały czas czułem się tak samo.
Prawie 10 pkt na mecz i 3,5 zbiórki – chyba nie wyglądało to indywidualnie najgorzej?
Jeśli miałbym podsumować, to indywidualny sezon w moim wykonaniu nie był najgorszy, aczkolwiek lepiej rzucać trochę mniej punktów, ale żeby drużyna wygrywała. Był to dla mnie w miarę udany indywidualnie sezon. Przede wszystkim byłem zdrowy, co jest najważniejsze.
Czy któryś z klubów, które grają w Play-off, proponował Panu „przedłużenie” sezonu?
Nie, nikt do mnie nie dzwonił.
Z którym z zagranicznych graczy w tym sezonie najlepiej się Pan dogadywał?
Nie wybiorę jednego, bo ze wszystkimi amerykańskimi zawodnikami miałem bardzo dobry kontakt. Docieraliśmy się przez cały sezon. Zawsze szukaliśmy się wzajemnie na boisku i było naprawdę ok.
Ten sezon był dość dziwny. Co Pana najbardziej zaskoczyło? Maciej Lampe w Szczecinie, bardzo słaba postawa Anwilu, czy może jeszcze coś innego?
Nigdy nie starałem się tego analizować. Na pewno to, że praktycznie cały sezon graliśmy bez kibiców.
Zostanie Pan w Toruniu na kolejny sezon?
Mój kontrakt w Toruniu skończył się po sezonie i jeszcze nic w tej sprawie się nie wyjaśnia.