Biedroń: Do tego tanga trzeba czworga
Jak Lewica pójdzie do wyborów, co jest obecnie najistotniejszym tematem dla wyborców i czy emocje w polityce mogą być nużące? Z Robertem Biedroniem, europosłem i współliderem Lewicy, rozmawia Arkadiusz Włodarski.
Pojawiły się sondaże nazywane obywatelskimi. Pomijając to, czy faktycznie one były obywatelskie, gdyż są w tej sprawie wątpliwości, wynika z nich, iż opozycja powinna startować w jednej liście. Czy te badania spowodują, że się połączycie, czy jednak mamy spodziewać się startu z kilku list?
Myślę, że dla wyborców opozycyjnych najważniejsze dzisiaj jest, aby pokonać PiS, zaś sposób, w jaki to zrobimy, nie jest już dla nich aż tak ważny. Pojawia się wiele sondaży. Dla mnie najważniejsze jest, by uzmysłowić sobie, że do tego tanga trzeba czworga. Żeby opozycja ze sobą współpracowała, żeby tańczyła to tango w jeden rytm. Mam takie wrażenie, że największa odpowiedzialność spoczywa na Donaldzie Tusku. To on powinien doprowadzić do tego, żeby ze sobą współpracować, bo reprezentuje największą opozycyjną partię. My jako Lewica od dawna mówimy, że każda konfiguracja jest dla nas do zaakceptowania, ważne żebyśmy ten cholerny PiS w końcu pokonali. Wyborcy tego oczekują. Dlatego apelujemy o trzy rzeczy: po pierwsze – powrót do stołu i rozmowy na opozycji. Martwimy się tym, że lidery ze sobą nie rozmawiają. Po drugie – ustalenie minimum programowego, tego co nas łączy. Wyobrażam sobie, że w wielu dziedzinach odnalazłaby się wspólna przestrzeń. Po trzecie: deklaracja o współrządzeniu. Ta koalicja, którą chcielibyśmy zbudować, może nie tylko iść razem do wyborów, ale także rządzić. To Lewica kładzie na stole i oczekuje odpowiedzi przede wszystkim od Tuska.
Mówił pan o wspólnej przestrzeni. Co dokładniej miałoby was połączyć?
Jest bardzo dużo rzeczy, począwszy od kwestii zdrowia. My jako Lewica, zapewne tak jak PSL, PO czy Hołownia, uznajemy że jest to kompletnie niedofinansowana część budżetu państwa. Trzeba odpowiednio dofinansować ten sektor. Jeśli się znajdą pieniądze, będzie także odpowiedni standard opieki zdrowotnej. Wszyscy się też zgadzamy, że dzisiejsza szkoła nie oddaje współczesnej rzeczywistości. Nie chodzi nawet o reformę minister Zalewskiej i likwidację gimnazjów, ale po prostu szkoła jest przeładowana. Za dużo w niej teorii, a za mało praktyki. Słyszę kolegów, którzy mówią podobne rzeczy w tej dziedzinie. Kwestia praworządności również nas łączy. Cała opozycja broni Konstytucji, uważa że mamy do czynienia z zamachem na trójpodział władzy. Te rzeczy nas łączą. Trzeba pokazywać wyborcom, gdzie jesteśmy w stanie współpracować.
Czy jednak nie ma pan wrażenia, że obecnie wyborca nie będzie potrzebować haseł o obronie praworządności czy reformie oświaty, a będzie oczekiwać „kiełbasy wyborczej”? Nowego 500+ albo czegoś podobnego?
Właśnie po to mielibyśmy się spotkać, żeby dać wyborcom konkretny. Mamy je jako Lewica, ważne jest, byśmy wspólnie wybrali takie postulaty, które najbardziej będą przemawiać do społeczeństwo. I Lewica ma ciekawe rzeczy, i PO, i PSL, jak również Hołownia, dlatego trzeba z tego katalogu wybrać to, z czym się zgadzamy. To się dzisiaj nie dzieje. Jak mamy przekonać wyborców, żeby poszli głosować na nas, jeśli do nich nie mówimy o jednej wizji państwa? Ludziom trzeba powiedzieć, jak ten Biedroń z Hołownią i Tuskiem będą rządzili. Ludzie muszą się tym zainteresować i zacząć się jarać tak, by nie mogli się doczekać aby pójść zagłosować i powiedzieć „Domagamy się takiego rządu!”. Nie ma się co dziwić, że nie ma teraz tej mobilizacji.
Tego typu rozmowy będą powodować zapewne kompromisy?
Oczywiście. Polityka to jest sztuka kompromisów. Oczywiście, że mają one swoje granice. My jesteśmy jedynym ugrupowaniem postępowym, reszta to są partie mniej lub bardziej liberalne czy prawicowe. Szczególnie z naszej strony będzie to wymagało ustępstw, ale proszę zobaczyć jak my jesteśmy na to gotowi. Ciągle mówimy „jesteśmy gotowi na różne opcje startu, ale zacznijmy rozmawiać”. To Tusk powinien podjąć się tego zadania, na nim przede wszystkim leży odpowiedzialność.
Kampania wyborcza oficjalnie się nie zaczęła, ale w praktyce toczy się cały czas. Są spotkania, wiece i inne wydarzenia. Czy jednym z tematów tej kampanii będzie kwestia Jana Pawła II?
Nie wiem, mam nadzieję że nie, ponieważ jest to sprawa, z którą powinien sobie poradzić Kościół Katolicki. Źle się stało, że PiS wprowadził ten wątek do debaty parlamentarnej, forsując uchwałę, która nigdy nie powinna się pojawić w państwie świeckim. To nie politykom jest decydować, jaki był Karol Wojtyła, ale Kościołowi i historykom. My jako Lewica na pewno nie damy się wciągnąć w tego typu grę. Musimy doprowadzić do realnego podziału państwa od Kościoła. Bez względu na to, kto popełnia przestępstwo, kto jest winny, ten ponosi odpowiedzialność, nikogo w tych sprawach nie powinien kryć immunitet. Rozumiem że prawica lubi mieszać tron z ołtarzem, ale my jako Lewica jesteśmy potrzebni między innymi Polsce po to, aby w tych sprawach przywrócić europejski standard, który jest normalnością w demokracji.
A czy nie jest tak, że PiS nie bez powodu bierze sobie papieża na sztandary? Że łatwiej jest grać tematami światopoglądowymi niż zajmować się problemami związanymi z inflacją czy brakiem mieszkań?
To są emocje wywoływane po to, żeby odwrócić uwagę od wszystkich afer. Dlatego apeluję: nie dajcie się na to nabrać. Byłem ostatnio na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim, emeryt pokazał mi wyciąg z emerytury – 1094 zł. Takich emerytów jest setki tysięcy. PiS nie poprawił ich bytu. Co więcej, doprowadził do tego, że nie są oni w stanie dzisiaj wykupywać leków, zrobić takich zakupów jak kilka lat temu z racji drożyzny, zapłacić za czynsz, bo też poszły horrendalnie w górę. Musimy o tym mówić, ale musimy też pokazywać alternatywę. Lewica ma pomysły. Jeśli chodzi o lekarstwa – leki za 5 zł. Jeśli chodzi o emerytury – renta wdowia, dziedziczenie emerytury po zmarłym współmałżonku. Opozycja musi punktować PiS, ale także pokazywać swoje propozycje.
Widzi pan u wyborców znudzenie polityką opierającą się na emocjach? Takich sytuacji jak ostatnia w związku z papieżem było sporo, choćby wrzucenie wątku osób LGBT+ w kampanii w 2019 roku, czy też tematu uchodźców. Może jest tak, że wyborcy sami tego chcą? Oczekują chleba i igrzysk?
PiS dzisiaj dostarcza im igrzyska, ale nie daje chleba. Ja już jestem zmęczony tymi igrzyskami. Czuję że wielu wyborców ma tego dość. Ludzie chcą godnie żyć, chcą mieć pieniądze by kupić leki i jedzenie. To jest najbardziej frustrujące – PiS nie dowozi chleba, oszukał tych ludzi. Za dużo tych igrzysk. Słyszę od ludzi na ulicach, że afera goni aferę, a wyborcy oczekują powrotu do normalności. Dlatego dla nas jako Lewicy jest bardzo ważne, żeby te sprawy uporządkować, postawić państwo na nogach, bo dziś jest ono na głowie.
PiS nadal jednak prowadzi w sondażach, ma te około 30 procent poparcia. Nadal 1/3 społeczeństwa uważa, że te rządy są dobre dla Polski.
Sondaże się zmieniają i to jest ostrzeżenie dla PiSu, bo to oznacza że rządy się także zmieniają. Dzisiaj partia rządząca jest w lepszej kondycji, jutro może być w gorszej. Polityka, którą prowadzi PiS, nie służy tym, którzy chcieliby żyć w spokoju, w normalności, chcieliby mieć co do garnka włożyć i mieć chwilę odpoczynku, zamiast pracować cały czas za psie pieniądze. Król jest nagi. To jest przestrzeń dla opozycji, by pokazać naszą chęć współpracy i stworzenia przyszłego rządu. Dlatego apeluje jeszcze raz o powrót do stołu i rozmowy.
Jeśli takie rozmowy dojdą do skutku – jaką rolę widzi tam pan dla siebie?
Jestem współliderem Lewicy, będzie mi zależało na tym, by nasz program i wizja Polski były reprezentowane. Aby to, o co walczymy: godne emerytury, dostęp do żłobków i przedszkoli, dobre standardy edukacji, rozdział państwa od Kościoła, walka z katastrofą klimatyczną, było obecne. Muszę tego dopilnować, gdyż jestem odpowiedzialny za Lewicę.
A co po wyborach? Myślał pan o tym, co będzie za pół roku?
Nie. To jeszcze nie jest przestrzeń na to. Obecnie ważne jest to, aby doprowadzić do tego, byśmy jako Lewica współrządzili, aby to, co jest standardem w UE: równość kobiet i mężczyzn, godne emerytury, dobry transport publiczny, czyste powietrze, prawa mniejszości, było respektowane w Polsce. Apeluje do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy nie chcą rządów PiSu, ale nie odnajdują się też wśród konserwatystów, żeby zagłosowali na Lewicę, która zapisała się wielkimi literami w historii, choćby przez wejście do NATO i UE za kadencji pana prezydenta Kwaśniewskiego czy wprowadzenie obecnej Konstytucji. To zrobiła Lewica.
Pozostając jeszcze przy dokonaniach rządów – PiS rządzi samodzielnie od prawie 8 lat. Czy widzi pan dobre strony tego okresu?
Gdy zostawałem prezydentem Słupska, bardzo chwaliłem program 500+. Wielu ludziom to pomogło. Jednak dzisiaj tego 500+ nie ma, przez inflację to jest jakieś 300 zł. Jestem w stanie podać kilka przykładów dobrych działań, ale jeśli rządzi się 8 lat, to społeczeństwo powinno oczekiwać postępu. A jeśli zobaczymy, w jakiej kondycji, zarówno gospodarczej jak i społecznej czy politycznej, to dzisiaj jest nam bliżej do Białorusi niż do państw Europy Zachodniej. To mnie najbardziej boli. Widzę to w Brukseli, widzę to w Piotrkowie, także w Sejmie. To jest już tylko władza dla władzy, która nie ma czasu myśleć o ludziach, bo koncentruje się tylko na sobie.
Jeśli będziecie rządzić, to czy utrzymacie programy socjalne?
Uważam, że 500+ należy zmienić. Dzisiaj ci, których stać na jachty i wielkie baseny, nie potrzebują tego świadczenia. To jest niesprawiedliwe rozdawnictwo. Idea państwa społecznie wrażliwego została wypaczona przez PiS. Trzeba to zmienić.