Gajewski: Człowiek w centrum działań samorządu
O mijającej kadencji w samorządzie oraz planach na przyszłość rozmawiamy z Jackiem Gajewskim, radnym sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego.
Kończąca się kadencja samorządu była rekordowo długa, trwała 5,5 roku. Jak by pan podsumował ten czas?
To był intensywny czas. Kadencja faktycznie była rekordowa, wcześniej trwała ona 4 lata, natomiast teraz ustawowo przedłużono ją do 5, zaś aby uniknąć kolizji z wyborami parlamentarnymi, dołożono jeszcze pół roku. Pamiętam, że gdy zaczynaliśmy obecną kadencję, podkreślałem w rozmowie z marszałkiem Piotrem Całbeckim, iż jest kilka istotnych spraw, które warto podjąć. Chodzi szczególnie o kwestie drogowe. Piętą achillesową było to, iż wiele rzeczy rozpoczęto, ale nie udało ich się doprowadzić w miarę sprawnie do końca. Najlepszym przykładem jest droga Stolno-Wąbrzeźno, przez kilka lat ludzie na tej trasie mieszkali dosłownie na placu budowy. Drugi duży projekt infrastrukturalny był związany z budową szpitala wojewódzkiego. Trudno tu mówić o remoncie, bo wszystko powstaje od zera. Żyliśmy w określonej rzeczywistości, były kwestie covidowe czy też związane z wojną na Ukrainie. Samorząd bardzo mocno się angażował w pomoc. Pojawiło się wiele ciężkich spraw, które trzeba było rozwiązywać z dnia na dzień. Pandemia koronawirusa była ogromnym obciążeniem dla służby zdrowia. Samorząd wspomagał przedsiębiorców. Pamiętam, że zajmowaliśmy się projektem wsparcia dla branży gastronomicznej oraz fitness, które mocno odczuły skutki covidu. Mimo ograniczonych możliwości samorząd stanął na wysokości zadania.
Od lat współpracowaliśmy z okręgami żytomierskim i chmielnickim na Ukrainie, mogły one liczyć na wsparcie także po wybuchu wojny. Pomoc szła nawet ze Szkocji do Torunia, gdzie powstało swego rodzaju centrum logistyczne.
Jak w ciągu tej kadencji układały się relacje pomiędzy samorządem a władzą centralną w Warszawie?
Rząd PiSu, który niedawno zakończył swoje działanie, wprost deklarował, co można było zaobserwować w działaniach, że nie jest zwolennikiem samorządu. Widziano tam bardziej centralizację – jak najwięcej decyzji i władzy u góry. Widać to było choćby w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Pamiętam też to, co się działo w Wodach Polskich. Pewne kompetencje odebrano samorządom. Był tu problem. Nie odbywała się normalna dystrybucja środków, przy której wiedzielibyśmy, jakie są zasady. Tworzono projekty typu „Polski Ład”. Ludzie związani z władzą jeździli i rozdawali kartonowe czeki. Moim zdaniem powinny być określone zasady dystrybucji środków, ale nie mogą one opierać się na tym, jakie sympatie czy antypatie występują, ani kto w danej gminie czy powiecie rządzi. Myślę, że to nie był najlepszy czas dla samorządów. Ewidentnie widać, ze samorządy, w których nie rządzili ludzie z PiSu, miały ograniczony dostęp do pieniędzy z centrali. Dla mnie takim najlepszym przykładem w regionie jest Inowrocław. Miasto mocno ucierpiało z tego powodu, że rządził nim Ryszard Brejza, a nie ktoś z PiSu. Mówienie, że przyznawanie środków nie miało żadnego zabarwienia politycznego, jest kłamstwem.
Co pan sądzi o sposobach, które pojawiały się w związku z tymi środkami, gdy najpierw ogłaszano przyznanie danej kwoty, a potem okazywało się, że albo tych pieniędzy fizycznie nie ma, albo też cel, na który je przeznaczono, był już wcześniej osiągnięty?
To zwykła, toporna propaganda. Jeśli były przypadki, że gdzieś już powstał most i ludzie z niego korzystali, zaś w pewnym momencie nagle go zamykano na 2 dni, aby ktoś z rządu mógł przyjechać i przeciąć wstęgę, to jest to teatr. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Zastanawiam się też, co z obietnicami profrekwencyjnymi. Wiele gmin spełniło zapowiadane warunki, a stara władza nie zdążyła lub nie chciała załatwić tych tematów na koniec swojego urzędowania. Niewiele wyszło z zapowiedzi. Chwytów propagandowych była cała masa. Mam dobry kontakt z wójtami gmin toruńskich, oni też czekają na spełnienie tych obietnic.
W jakim kierunku powinno rozwijać się województwo kujawsko-pomorskie?
Charakter naszego województwa jest określony, jest on mocno związany z rolnictwem. Wiemy, że w tej chwili przeżywa ono duże problemy. Ostatnie tygodnie przyniosły spore napięcia. Rolnicy blokują drogi i walczą o swoje. Rozwiązania są jednak nie tylko w Polsce, ale także na poziomie unijnym. Produkcja rolna to coś, na co nasz region powinien stawiać, choćby ze względu na duże inwestycje. Naszym atutem powinien być i jest obszar związany ze służbą zdrowia, na przykład sanatoria, które mamy w Inowrocławiu i Ciechocinku. Mam nadzieję, że to ostatnie miasto wróci na miejsce, w którym powinno być, dzięki inwestycjom. Rozpoznawalność Ciechocinka jako uzdrowiska jest bardzo duża, ale zabrakło działań. Oczkiem w głowie jest też onkologia w Bydgoszczy. Cały czas się ona rozwija. Szpital ten jest w ścisłej czołówce krajowej. Inwestujemy też we Włocławku i Toruniu. Tutaj nasze województwo może być bardzo dobrze rozpoznawalne. Inwestujemy także w kulturę, na przykład w rozbudowę opery w Bydgoszczy. Dzięki temu kujawsko-pomorskie jako marka będzie mogło być pokazywane nie tylko w Polsce, ale także poza jej granicami.
Od kilku lat działamy także w ramach współpracy nauki i biznesu. Ogromne nadzieje wiążę z Instytutem Czocharlskiego, z osobą prof. Buszewskiego, który jest człowiekiem z autorytetem, charyzmą i ogromnym dorobkiem naukowym. Powinniśmy być w tym mocni, mamy duży potencjał.
Na początku marca delegacja naszego województwa pojechała do Glasgow, aby obserwować Halowe Mistrzostwa Świata w lekkoatletyce. Za dwa lata ta impreza odbędzie się w Toruniu, tak więc warto podpatrzeć rozwiązania zastosowane przez Irlandczyków i oczywiście kibicować naszym lekkoatletom.
Jak przekonałby pan mieszkańców regionu do tego, aby poparli w najbliższych wyborach Koalicję Obywatelską?
Każdy może spojrzeć na to, co się zmieniło wokół niego w ostatnich latach. Może nie zawsze ludzie zwracają uwagę na to, iż wiele rzeczy, które mają wpływ na jakość życia w różnych obszarach, zarówno w komunikacji, jak i w kulturze czy sporcie, dzieje się dzięki samorządowi województwa. Wydaje mi się, że każdy może zobaczyć, iż rola samorządu jest istotna. W naszym regionie władze mają ludzie, którzy zwracają uwagę na zrównoważony rozwój, aby zyskiwały nie tylko duże miasta, mające być lokomotywami, ale też gminy, które czasem mogą wydawać się zapomniane, jednak są dostrzegane. Województwo udziela im pomocy, choćby w obszarach społecznych. Ocena nastąpi 7 kwietnia. Myślę, że to była dobra i ważna kadencja, w wielu kwestiach uporządkowano błędy z przeszłości. Nie brakuje odważnych decyzji, które mogły na początku budzić kontrowersje, jak np. budowa szpitala na Bielanach w Toruniu. Zastanawiano się wtedy, czy nas na to stać. Uważam, że nie ma miejsca na oszczędności w obszarze życia i zdrowia. Trzeba robić rzeczy nie na 5-10 lat, ale wykraczające poza taką barierę czasową. Człowiek jest w centrum działań samorządu.