Gulewski: Odchodzę z otwartą przyłbicą
O tym, co udało się zrobić i o planach na przyszłość rozmawiamy z ustępującym wiceprezydentem Torunia Pawłem Gulewskim.
Jak bardzo polityka przeszkadzała, a na ile pomagała panu w pełnieniu funkcji wiceprezydenta?
Biorąc pod uwagę to, jak funkcjonuje samorząd, jak jest prawnie osadzony, to oddziaływanie polityczne jest faktem o charakterze ustrojowym. Niezależnie, jakie plany ma wójt, burmistrz lub prezydent, musi to odnosić do kontrapunktu warszawskiego. Władza centralna kreuje normy prawne określające zasady funkcjonowania samorządu. Dla przykładu, można w różny sposób regulować stopień centralizacji samorządu chociażby poprzez odcinanie go od finansów, dokładanie nowych zadań do realizacji, bez należytego zabezpieczenia pieniędzy. Przez ostatnie lata trochę bezradnie obserwowałem odzieranie idei samorządu z jej pierwocin, tj. niezależności i samostanowienia. Gdybym miał ocenić oddziaływanie byłej już – na szczęście – ekipy, to biorąc pod uwagę interes samorządu lokalnego, w tym Torunia, to jest bez wątpienia bilans ujemny. Zamieszano w sposobie naliczania wpływów z podatku PIT. Tracimy na tym około 48 mln zł rocznie. W skali jednej kadencji jest to już 240 mln zł! Czyli mielibyśmy spokojnie zmodernizowaną – do ludzkich standardów – ul. Olsztyńską. Cały czas istnieje gigantyczna luka w otrzymywanej subwencji oświatowej. W 2023 r. dopłaciliśmy do utrzymania systemu oświaty 188 mln zł. Zatem tak, przez ostatnie 8 lat polityka bardziej przeszkadzała, niż pomagała Toruniowi i większości innych samorządów.
Skoro jesteśmy przy Toruniu – mówi się w pewnych kręgach, że jest to miasto nie zielone, a wręcz zabetonowane. Rzeczywiście tak jest?
Bardzo często to określenie o stopniu zazielenienia lub zabetonowania jest bardzo subiektywne. Trzeba by było zainwestować w zdigitalizowany system zarządzania zielenią i przeprowadzić jej pełną inwentaryzację, by odpowiedzieć na to pytanie. To temat niezwykle skomplikowany. Natomiast uważam, że Toruń to miasto ze sporym zasobem istniejących terenów zielonych, choć na pewno można postarać się o ich zwiększanie. Jako zastępca prezydenta Torunia odpowiedzialny za ten temat mam w tym swój wkład. Zielone inwestycje nabrały tempa po 2020 r., gdyż udało się zaplanować środki na realizację koncepcji parków kieszonkowych. Pierwsze z nich już służą mieszkańcom. Rozpoczęliśmy rewitalizowanie przestrzeni, która była dotąd zabetonowana, albo takiej, gdzie ta zieleń była w formie niezwykle ubogiej. Świetnym przykładem jest tu uwolniony od kostki pas rozdziału jezdni wzdłuż ul. Bema. Zostawiam Wydział Środowiska i Ekologii z kolejnymi ciekawymi projektami, np. parku linearnego, chyba pierwszego w tej części Polski. Wzdłuż 1,2 km powstanie bardzo ciekawa zielona ścieżka, pełna wysokich drzew i miejsc do wypoczynku. Rozpoczęliśmy coś, co powstawało od przysłowiowej „deski kreślarskiej”, czyli „Zielone korytarze Torunia”. To, co wymyśliliśmy i skonsultowaliśmy z mieszkańcami, zaczyna cieszyć oko. To bezkompromisowe nasadzenia drzew uzupełnione o krzewy i byliny wzdłuż największych dróg. Ostatnie realizacje to m.in. ul. Bydgoska, pięknie zadrzewiona, ul. Andersa ze szpalerami drzew czy ul. Lubicka od pl. Daszyńskiego na wschód. Innowacją w kwestii uspołecznienia tematu zarządzania zielenią był Green Lab – zielone laboratorium Torunia. To zespół roboczy składający się nie tylko z urzędników, ale przede wszystkim mieszkańców i przedstawicieli NGO-sów. Jego celem jest projektowanie rekomendacji w zakresie rozwoju i utrzymania zieleni miejskiej. Pilotaż okazał się sukcesem.
Widać, że w tych sprawach był pan bardzo zaangażowany. Jednak czy nie zabrakło czasu, aby zrobić więcej?
Oczywiście. Zawsze można więcej, lepiej i z większym skutkiem. Jeśli chodzi o zieleń, to są aspekty, gdzie zabrakło czasu, ale także środków. Część mieszkańców mówiła o ochronie zieleni w trakcie inwestycji. To jeden z załączników Zielonej Konstytucji Torunia. Możemy zarządzać zielenią w sytuacjach kryzysowych, karać wykonawców i inwestorów np. za to, że źle składują materiały, plac budowy nie zapewnił zabezpieczenia krzewów. Zabrakło natomiast czasu, by wytworzyć zarządzenie mówiące wprost o karach. Wiem, że taki dokument niedługo powstanie. Odpowiadałem nie tylko za zieleń. Moim marzeniem było powstanie sklepu socjalnego, w którym osoby, które korzystają z pomocy MOPR-u, będą mogły kupować. Rozmawialiśmy z fundacją, która prowadzi takie placówki. Byliśmy gotowi, mieliśmy już nawet konkretny lokal. Niestety z powodu sytuacji wewnętrznej fundacji nie udało się tego projektu zrealizować. W działce społecznej udało się stworzyć Toruńskie Centrum Usług Społecznych. To niesamowity hub inicjatyw z usługami nie tylko dla osób wykluczonych, ale też dla tych, które nie mają co zrobić ze sobą w wolnym czasie. TCUS prowadzi domy dziennego pobytu dla seniorów. To też nowy sposób myślenia. Tworzymy miejsca, gdzie możemy porozmawiać z każdym z nich, oferować szeroką paletę zajęć, zabezpieczyć poradnictwo prawne czy psychologiczne.
Pańska wiceprezydentura jako członka Koalicji Obywatelskiej była nacechowana polityką. Chciałbym zapytać o osobę prezydenta Zaleskiego. Czy współpraca między wami układała się zgodnie z ustaleniami?
Sposób kontaktów między mną a moim szefem wyznaczał codzienny rytm pracy. To spotkania robocze, typowe menadżerskie zadania cedowane przez prezydenta na swoich zastępców. Nie mogę narzekać. Zarówno panu prezydentowi, jak i mnie zależało na tym, żeby realizacja działań była jak najbardziej płynna. Oczywiście zdarzały się sytuacje nerwowe, jak na początku mojego urzędowania. Porównałbym to do wrzucenia na głęboką wodę. Zaczynałem w czerwcu 2020 r., w zenicie covidu. Byłem odpowiedzialny za punkty szczepień i wymazów. To było dla mnie novum. Gdy rozstawałem się z kierownictwem urzędu i osobami, z którymi pracowałem, stwierdziliśmy wszyscy, że to był dobry czas. Chciałbym podziękować wszystkim urzędnikom za te dobre i owocne lata. Warto dodać, że nie przyszedłem do urzędu bez celu i założeń. Razem z koleżankami i kolegami z klubu radnych Koalicji Obywatelskiej chcieliśmy zrealizować jak najwięcej zapisów programu wyborczego z 2018 r. „Lepszy Toruń”. To były konkrety dotyczące zieleni, infrastruktury, zwiększenia partycypacji mieszkańców w zarządzanie miastem czy sprawy społeczne. Obecnie moja misja na stanowisku wiceprezydenta już się zakończyła. Amerykanie mówią „no hard feelings”. Do nikogo nikt nie ma żalu. Odchodzę z otwartą przyłbicą. Obecnie, jako toruńska Platforma Obywatelska wraz z członkami naszego klubu radnych, patrzymy odważnie w przyszłość. Zbliżają się wybory samorządowe, to naprawdę piękny okres, w którym będziemy rozmawiać z mieszkańcami o przyszłości Torunia. Mogę tylko powiedzieć – do zobaczenia!
Lewobrzeże
10 kwietnia 2024 @ 10:25
Przydałoby się pytanie do p. Gulewskiego o plany dot. lewobrzeża. Ok, w programie pada kwestia mostu śródmiejskiego i tramwaju, ale przypadły by się konkrety. Szczególnie w kwestii komunikacji miejskiej, bo o niej można powiedzieć krótko, że praktycznie tam nie istnieje. Czy ew. przyszły prezydent miasta jest w stanie zagwarantować mieszkańcom lewobrzeżnych „dzielnic”, że dojdą nowe linie autobusowe, a istniejące zwiększą częstotliwość? Taka 19 kursuje co godzinę i nie ma się co dziwić, że ludzie nią nie jeżdżą, bo kto będzie tyle czekał? 11 też nie wróciła, po pandemii, do swojego rozkładu, tylko wykonuje kursy poza szczytem co 45 minut, choć stanowi jedną ze szkieletowych linii miasta i jedyne „okno” na świat mieszkańców Czerniewic (19 nie liczę, bo nawet PKS jeździ częściej). Obecnemu prezydentowi, Michałowi Zaleskiemu nie można zarzuć by nic nie robił w mieście, ale o lewobrzeżu, to on zapominał bardzo często, szczególnie w kwestii MZK. Pytanie, co zrobi Paweł Gulewski jak zostanie prezydentem?
Akeksandra
8 kwietnia 2024 @ 08:37
Praktycznie się nic nie zmieni,głosowałam na pana Bartosza Szymańskiego
Jestem bardzo zawiedziona wyborem tych dwóch kandydatów p.Gulewskiego i Zaleskiego
Czy Zaleski nie widzi,że powinien już iść na emeryturę,zbyt dużo złego zrobił
Zadłużyli Toruń na bajońską kwotę,zabetonowal Toruń wraz z sobą,nie przemyślane inwestycje od czapy.
Nic się nie zmieni jak będzie teraz prezydentem były zastępca
Byłam pełna nadziei,że Torunianie obudzą się wreszcie i dadzą im czerwoną kartkę,dadzą szansę młodemu,kochające mu Toruń i myślącemu przyszłościowo panu Szymanskiemu