Jerzy Rafalski: Wierzę, że na Marsie mogło istnieć życie [WYWIAD]
O trwającej obecnie misji NASA, podczas której łazik Perseverance eksploruje krater Jezero na Marsie, z astronomem, popularyzatorem nauki i autorem książek z toruńskiego Planetarium, Jerzym Rafalskim, rozmawiał Michał Zieliński.
NASA określała lądowanie łazika Perseverance jako najtrudniejsze lądowanie na Marsie w historii. Dlaczego?
Przede wszystkim trzeba było dokładnie, w określonym miejscu, wylądować. Wcześniej mieliśmy dosyć duże pole manewru. Tym razem wielkość celu była mniej więcej 300 razy mniejsza, niż miało to miejsce w przypadku lądowania Sojournera. [pierwszy sprawny łazik marsjański, wystartował w grudniu 1996 r. -przyp. red.] Czy było ono jednak najtrudniejsze? Zastanawiam się nad tym, ponieważ właściwie wszystkie lądowania na marsie były trudne. Głównym kłopotem było przejście przez atmosferę, wyhamowanie ogromnej prędkości i precyzyjne osadzenie na miejscu. Mogło chodzić o masę sondy, ponieważ była ona duża. Poza tym lądowanie było inne niż do tej pory. Do tej pory albo lądownik był zrzucany i opatulony takimi poduszkami powietrznymi, albo za pomocą własnych silników rakietowych był wyhamowywany i osadzany na powierzchni. Tym razem specjalny dźwig, nazywany podniebnym, odpalił silniki hamujące, pojazd został opuszczony na specjalnych linach i bezpiecznie osadzony na powierzchni. Według mnie każde lądowanie na Marsie jest trudne.
Dlaczego Perseverance wylądował akurat w kraterze Jezero?
Jeśli przeczytamy tę nazwę jako „jezjero”, to od razu kojarzy się z naszą słowiańską nazwą „jezioro”. Tutaj wyobraźnia podpowiada nam, o co w tym wszystkim chodzi. Nasze, ziemskie jeziora, mają zwykle muł na dnie, a w tym mule całe mnóstwo szczątków: roślin, czy jakichś jednokomórkowych organizmów. 4,5 mld lat temu Ziemia i Mars były do siebie bardzo podobne. Tu i tam była płynąca woda. Na Ziemi rodziło się życie, stąd pytanie, czy w tamtejszej, marsjańskiej także mogło się ono rodzić. Jeziora to dobre miejsca, bo wpływają do nich rzeki i wnoszą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Wszystkie zebrane elementy są osadzane na dnie w postaci mułu. Jeżeli na Marsie także rodziło się życie w wodzie, to najprawdopodobniej dno jeziora jest najlepszym miejscem do poszukiwania skamielin, pozostałości takiego życia. Nikt nie spodziewa się znalezienia tam jakichś wysoko zorganizowanych form rozwiniętego życia, czy zwierząt, ale naukowcy na pewno będą szczęśliwi jeśli odkryją chociaż jakieś jednokomórkowe formy obcego życia na innej planecie. Właśnie dlatego wybrano dno jeziora. Wiadomo, że było tam dużo stojącej wody i w związku z tym organizmy miały czas, by się tam warstwowo gromadzić.
Czy jedynym sposobem na ustalenie, czy na Marsie istniało życie, jest znalezienie skamielin?
Nie tylko, także innych śladów. Sondy kosmiczne, które krążyły wokół Marsa, już jakiś czas temu zauważyły, że gdzieś znajdują się jakieś dziwne źródła metanu. Dobrze wiemy, że na Ziemi głównym źródłem metanu jest życie. Podejrzewa się, że na Marsie także są takie źródła. Być może są one naturalne, ale nie wiadomo, czy źródłem metanu nie jest życie ukryte gdzieś w szczelinach, które przetrwało przez te ponad 4 miliardy lat. Teraz nie będziemy szukali żywych form, a jedynie pozostałości. Jakiś czas temu znaleziono meteoryt, który przybył właśnie z Marsa. Skałę tę rozcięto i bardzo dokładnie zbadano. Okazało się, że znaleziono tam właśnie skamieliny czegoś na kształt ziemskich bakterii. Najpierw pojawiła się euforia związana z tym, że odkryto, iż na Marsie istniało życie. Później okazało się jednak, że najprawdopodobniej były to jakieś naturalne formy. Niemniej jednak łazik, który obecnie przebywa na Marsie, będzie na dnie jeziora szukał śladów życia, które mogło przetrwać.
Czy będzie on w stanie dostarczyć jakąś fizyczną część Marsa na Ziemię, czy będzie trzeba zadowolić się zdjęciami?
Do tej pory dużo lądowników posadzono na powierzchni Marsa, ale jeszcze nic nie wróciło z Marsa na Ziemię. Nawet ziarnko piasku nie zostało z niego przywiezione. Owszem, jak wspomniałem wcześniej, kamienie marsjańskie same przylatywały do nas, były wybite na skutek uderzenia meteorytu, więc mamy skały marsjańskie, ale przyleciały do nas same. Właśnie ta obecna misja zbiera próbki, wierci w tamtejszych skałach. Kilkanaście gramów materii umieszczanych jest w małych probówkach i będą one tam pozostawione dla następnych misji. Na razie jeszcze nie wiadomo kiedy dokładnie, ale już przygotowywana jest kolejna misja, która wyląduje dokładnie w miejscu pozostawionych próbek i je odbierze. Podobno potrafimy namierzyć te próbki z dokładnością nawet do jednego metra. Tym razem jednak nadal nie przywieziemy nic z Marsa.
Dlaczego ta misja cieszy się aż tak dużym zainteresowaniem całego świata?
Każda misja marsjańska jest finansowana z publicznych pieniędzy. Jeżeli wokół tego tematu narobi się dużo hałasu i przedstawi się światu wspaniałe zdjęcia, trójwymiarowe obrazy, panoramy, dźwięki i inne wyniki, to wszyscy są zachwyceni i rozumieją, dlaczego te publiczne pieniądze są wydawane. W ostatnim czasie do Marsa dotarły trzy sondy. Najpierw na orbitę weszła sonda Zjednoczonych Emiratów Arabskich, to była duża ciekawostka. Co prawda nie było lądowania, ale była to pierwsza sonda na orbicie wysłana przez ten kraj. Chińczycy także wysłali swoją sondę, a co więcej, też mają swój łazik, który będzie przemierzał grunt Marsa. No i trzecia sonda, wysłana przez NASA, o której jest najgłośniej. Było dużo misji na Marsa. Chyba każda była w jakiś sposób przedstawiana, ale teraz mamy ogromną internetową siłę medialną. Dlatego cały świat tak chętnie patrzy na tę misję. Aczkolwiek każda misja na Marsa jest bardzo ciekawa.
Dlaczego trzy sondy dotarły do Marsa w tym samym czasie?
Niecodziennie można wysyłać sondę kosmiczną na Marsa. Musi być specjalne ustawienie planet. Możliwość przeskoku z trzeciej planety na czwartą jest wtedy, gdy Ziemia dogania Marsa. Takie okno startowe było w lipcu zeszłego roku. Stąd właśnie te trzy sondy wystrzelone właśnie wtedy. Na kolejne okno startowe trzeba będzie poczekać jakieś 1,5 roku. Wierzę w to, że znów będziemy dużo mówić o kolejnych misjach marsjańskich.
Czy według Pana to życie istniało?
Myślę, że tak. Jednak tak, jak powiedziałem wcześniej, nie spodziewajmy się jakichś wielokomórkowych form. Wielu naukowców, ja także, wierzy, że gdzieś na Marsie mogły istnieć jakieś pierwotne formy życia. Już dawno temu naukowcy znaleźli aminokwasy w kosmosie. W kometach lub gdzieś na bardzo odległych ciałach układu słonecznego. Fakt, że aminokwasy to najprostsze cegiełki, z których zbudowane są białka, z których natomiast zbudowane jest życie, ale astronomowie mówią: nigdy nie mów nigdy. Jeżeli istnieje choćby najmniejsza szansa na istnienie czegokolwiek, to pewnie w kosmosie jest tego dużo. Jeżeli życie powstało na Ziemi, a bardzo podobne warunki były na Marsie, to dlaczego tam miało to życie nie powstać? Astronomowie zwracają uwagę na to, że takich form jak my jest bardzo dużo w przestrzeni kosmicznej. Kiedyś Słońce było dla nas niezwykłą, jedyną gwiazdą. Później się jednak okazało, że inne gwiazdy, to po prostu odległe słońca. Długo naukowcy nie mogli w to uwierzyć, ale okazało się, że takich układów planetarnych, jak u nas, jest w kosmosie mnóstwo. Gdzie szukać życia? Albo na Marsie, albo gdzieś pod lodem księżyców, które krążą wokół Jowisza albo Saturna. Powtórzę: pewnie jest życie, może nie jakieś wysoko zorganizowane, ale wierzę w to, że znajdziemy jakąś drobinkę, która powie: nie jesteśmy sami. Byłby to ogromny przełom i wspaniały dowód na jedność całego kosmosu.