Odkrycie w toruńskim forcie. „Szedłem jak po sznurku” [3 PYTANIA DO]
Przemek Wołoszyk, przewodnik po Toruniu i miłośnik miasta, w jednym z toruńskich fortów na lewobrzeżu odkrył podpis brytyjskiego żołnierza, więzionego w obozie jenieckim Stalag XXA w Toruniu w czasach drugiej wojny światowej. Rozmawiamy z nim o tym, jak dokonał tego odkrycia, a także o…. amerykańskim guziku z czasów wojny, który odpadł żołnierzowi w trakcie miłosnych igraszek.
Zacznijmy od początku. Jak doszło do odkrycia podpisu brytyjskiego żołnierza?
Do fortu, w którym dokonałem odkrycia, nigdy nie było dostępu. Zupełnym przypadkiem dostałem informację, że trwa w nim remont i zdobyłem zgodę, aby wejść na jego teren i szukać podpisów więźniów. Byłem niemal pewny, że jakieś znajdę, bo podobne napisy odkrywano także w innych fortach, wchodzących w skład Stalagu. Przeszukałem cały fort, wszystkie najpewniejsze miejsca: karcer, koszary – nigdzie nic nie znalazłem. Ostatnim miejscem była stodoła. Wiedziałem o tym miejscu już wcześniej, bo kilka lat temu inny przewodnik natrafił tam na inicjały. Niestety, forty w czasach PRL-u były wykorzystywane na pieczarkarnie, winiarnie, a ich ściany zamalowywane na biało. Podpisy są przez to przykryte farbą. Zacząłem szukać – było już ciemno, więc z latarką – cegła po cegle. Zobaczyłem dosłownie jedną literę. Dotknąłem jej, farba odpadła i ukazał się napis, dość czytelny podpis „Stothard”. Sfotografowałem to miejsce, wróciłem do domu i dotarłem do listy żołnierzy alianckich, więzionych w Stalagu. Od razu udało mi się namierzyć tego konkretnego żołnierza. To było niesamowite, takie poszukiwana trwają zwykle latami. Miałem w tym dniu dużą intuicję, szedłem jak po sznurku. Poszukiwacze mówią, że taki dzień zdarza się raz w życiu. Potem znalazłem stronę Korpus Brytyjskich Weteranów. Tam natrafiłem na relację syna Stotharda, który pisał, że jego ojciec został złapany w Dunkierce i osadzony przez Niemców w toruńskim Stalagu XXA.
Szybko udało się odnaleźć autora podpisu. Co dalej, czy to koniec historii alianckiego więźnia?
Mam nadzieję, że nie. Napisałem do Korpusu Brytyjskich Weteranów. Co ciekawe, Brytyjczycy bardzo szybko się do mnie odezwali. Byli pod wrażeniem. Być może uda nam się dotrzeć do rodziny więźnia, do jego syna, i powiadomić go, że jest dowód na to, że jego ojciec był w Toruniu w czasach wojny więziony przez Niemców. Gdyby nam się udało nawiązać z nimi kontakt, to po zakończeniu pandemii chcielibyśmy ich do nas zaprosić. To by było niesamowite. Jestem też w 100 proc. pewny, że takich napisów jest pod farbą znacznie więcej.
Czy to pierwsze tego typu Pana odkrycie?
To zdecydowanie moje odkrycie roku, ale nie pierwsze, jakiego dokonałem. Historia Torunia mnie pasjonuje. Kiedyś zadzwonili do mnie, że na Podgórnej znaleziono guzik i czy go nie chce. Oczywiście, że chciałem. Wrzuciłem go do octu, oczyściłem i przekazałem na analizę do historyków. Okazało się, że to guzik od amerykańskiego munduru. Pojawiło się pytanie, co tu robili Amerykanie? Szybko połączyliśmy to z obozem Stalag XXA. Był taki moment, że Amerykanie, którzy byli w Toruniu więźniami obozu jenieckiego, mogli z niego wychodzić, np. do fryzjera na starówce. Podejrzewamy, że jeden z tych Amerykanów miał dziewczynę na Podgórnej, do której przychodził i podczas harców ten guzik odpadł i wpadł pod podłogę i tam przetrwał do naszych czasów. Ale to nie koniec! Znalazłem firmę w Nowym Jorku, która produkuje te guziki. Potwierdzili, że to ich guzik. Opowiedziałem potem tą historię znajomym Amerykanom, podróżnikom. Byli zachwyceni. Mam nadzieję, że takich odkryć będzie jeszcze więcej.
Fot. Łukasz Piecyk
20 kwietnia 2021 @ 08:58
W tym forcie jest pełno podpisów juz w latach 90 jak biegaliśmy po nich to były, zadne odkrycie, jak polmozbyt mial tam magazyny to pracownicy dobrze wiedzieli o tym bo nie mieli z tym nic robić.