Pani z Domu Pogrzebowego: Umieramy już w momencie narodzin
Jedną z gościń tegorocznego Ogólnopolskiego Festiwalu Premier i Debiutów Gwiazdozbiór Kryminalny Kujawy i Pomorze w Toruniu była Agnieszka Beczek. Tanatokosmetolożka, w sieci znana jako Pani z Domu Pogrzebowego, opowiedziała w swoim wykładzie o tym, jak naprawdę wygląda ciało człowieka po śmierci. Postanowiliśmy zgłębić temat jeszcze bardziej i spytać Agnieszkę Beczek o szczegóły jej pracy, w której zajmuje się przygotowaniem osób zmarłych do pogrzebu.
Czy zdarzają się przypadki, w których ciężko Pani rozpocząć toaletę pośmiertną?
Czasem doświadczam pewnej blokady, ale głównie, jeśli chodzi o stronę wizualną. Natomiast jest to dziesięciosekundowy przepływ i zabieram się do pracy. Gdybym miała problem z wykonywaniem tego zabiegu, to powinna bym była przemyśleć swój zawód. Tutaj nie można sobie pozwolić na strach.
Potrzebujemy wciąż oswajania śmierci? Czy to wciąż temat tabu?
Oswajanie tematu śmierci jest ważne, abyśmy wiedzieli, co zrobić i czego by sobie ta osoba życzyła, abyśmy nie tkwili w poczuciu, czy wszystko dobrze zrobiliśmy. To sprawia, że nam wówczas też jest lżej. Oswajanie tematu śmierci powinno być naturalnym procesem, jak urodziny, wesela itp. Oprócz mojej działalności w mediach społecznościowych są również inne konta, które oswajają z tym tematem. Jest też bardzo dużo instytucji, które działają i oswajają tematy spraw ostatecznych, np. Instytut Dobrej Śmierci. Uważam, że to niezbędne, bo śmierć jest elementem życia i to wszystko się ze sobą łączy. W momencie naszego urodzenia tak naprawdę umieramy, już od pierwszego momentu.
A jak wyglądało Pani oswajanie się ze śmiercią?
Od początku nie bałam się tego tematu. Jako dziecko zaglądałam do karawanów z ciekawością. Im dłużej pracowałam w tym zawodzie, tym więcej przypadków widziałam. Każde z tych doświadczeń przygotowywało mnie na kolejne, być może bardziej zaskakujące przypadki i obrażenia u osób zmarłych.
Jak wygląda przygotowanie zmarłego do pogrzebu?
Przede wszystkim najpierw trzeba zdjąć odzież. Często zmarły jest w odzieży, w której zmarł. Następnie ciało trzeba umyć, zabezpieczyć i dobrze zdezynfekować. Potem przechodzimy do ubierania – warto znać technikę, żeby przygotować tę osobę dobrze. Dalej wykonuję fryzurę lub układam włosy tak, jak naturalnie układają się przy suszeniu, i ewentualnie robię makijaż. Nie jest on za każdym razem potrzebny w dużym stopniu. Czasami potrzeba go więcej, a czasem mniej – to kwestia zabezpieczenia wszystkich ran i odleżyn. Pielucha powinna być, jeśli jest stosowana jako zabezpieczenie po śmierci, do momentu przygotowania. Jeżeli zabieram się za przygotowanie zmarłego, to pielucha jest niedopuszczalna. Chyba, że w szczególnych przypadkach, jak np. nowotwór jelita, gdzie pewnych procesów nie da się zatrzymać i zabezpieczyć zmarłego w inny sposób. Jednak na co dzień nie powinno mieć to miejsca.
Czy podczas przygotowania ciała zachowuje Pani wszelkie znamiona i znaki szczególne u zmarłych? Co na przykład z tatuażami?
To zależy, czy jest on widoczny – jeżeli nie, to nie ma potrzeby. Jeśli zmarły ma charakterystyczne pieprzyki, znamiona na twarzy, to staram się ich nigdy nie ukrywać, żeby zmarła osoba przypominała jak najbardziej siebie.
Zmarłe osoby mogą wydawać dźwięki przez pozostające w płucach powietrze. Czy często spotyka się Pani z taką sytuacją w swojej pracy?
Tak, nawet ostatnio. Zdarza się, że to powietrze w płucach jest i podczas przesuwania czy obracania zmarłego jest takie specyficzne jęknięcie. Za pierwszym razem wystraszyłam się, bo nigdy nie wiadomo, w którym momencie to nastąpi i czy w ogóle nastąpi. Nikt o tym nie mówi. To było dla mnie szokujące. Nie jest to przyjemne, ale normalne.
Często spotyka się Pani z życzeniami na temat tego, jak zmarła osoba chciałaby wyglądać podczas pogrzebu, czy to bliscy podejmują tę decyzję?
Jest tak i tak. Czasami ktoś sobie przygotowuję całą instrukcję i przede wszystkim rozmawia o tym z rodziną mówiąc, czego by chciał. Czasami jest tak, że to rodzina podejmuje decyzję. Najczęściej wiedzą, czy ktoś się malował, bądź nie lubił tego i nie malował się wcale. Zawsze pytamy, czy wykonać makijaż. A jeżeli ma on być specjalny, to też jesteśmy o tym informowani. Czasem odtwarzamy makijaż bezpośrednio ze zdjęć.
Czy ciało da się idealnie przygotować? Ono zawsze wygląda jednak inaczej po śmierci.
Śmierć pozostawia swoje piętno i to jest niezaprzeczalne, ale można ten wygląd przywrócić w naprawdę bardzo dużym stopniu. Nasz bliski nie będzie w stu procentach wyglądał tak, jak za życia, bo nie będzie miał otwartych oczu, a to one, w dużej mierze, definiują nas jako ludzi. To już pierwsza przeszkoda. Ale można zrobić tak, aby znamion śmierci było jak najmniej.
Bywają niestandardowe prośby co do wyglądu osoby czy ceremonii w nie do końca tradycyjnym stylu?
Tak, i jest to bardzo fajne, że można zorganizować coś innego, szytego na miarę osoby, która odeszła. Jest coraz więcej zapytań o takie ceremonie, i coraz więcej ich organizuję. Takie uroczystości są najpiękniejsze.
Co najczęściej życzą sobie bliscy, aby włożyć zmarłemu do trumny?
Najczęściej są to różańce i obrazki. Natomiast zdarzają się też osobiste przedmioty, z którymi zmarła osoba była związana. Są to np. portfelik, obrazek, chusteczka, a czasem nawet kubek, kapcie czy kocyk. Tak naprawdę wyobraźnia jest tutaj nieograniczona, są to najróżniejsze rzeczy.
Zdarzają się osoby, które przychodzą do Państwa Domu Pogrzebowego i chcą zorganizować swój własny pogrzeb?
Ludzie rzeczywiście powoli zdają sobie z tego sprawę, ale jeszcze nie korzysta z tej usługi zbyt wiele osób. Zdarzają się sytuacje, w których osoby w wieku np. 35 lat chcą przygotować się na coś, co może się wydarzyć za kilkanaście lat. Częściej jednak przygotowują się w zaciszu domowym, spisując ostatnią wolę. Natomiast myślę, że będzie się to rozwijało.
Ze zmarłymi żegnają się bliskie osoby, ale czy zwierzęta też czują taką potrzebę?
Zwierzęta potrzebują pożegnania, bo ktoś był i nagle go nie ma. Zwierzęta rozpoznają też pewne rzeczy po zapachu. Jeżeli jest taka szansa, że np. otwieramy trumnę i osoba zmarła jest przygotowana, to zawsze zachęcam do tego, żeby przyjść z pupilem. Jeżeli wiem, że ten właściciel by sobie tego życzył i kochał swoje zwierzęta, to czemu nie. Czasami bardziej kochamy zwierzęta niż ludzi, i one nas również. Uważam, że danie takiej szansy zwierzakowi pozwala mu zamknąć pewien etap. Wiem, że dla wielu osób to jest wariactwo, ale proszę mi wierzyć, że zwierzęta zdychają w koszmarnych męczarniach z tęsknoty. A kiedy one to czują i wiedzą, kiedy się pożegnać, to wszystko odbywa się inaczej. Zwierzęta też na swój sposób muszą się pożegnać z właścicielem.
Czy w tej branży jest wiele kobiet?
Z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Co ciekawe, coraz częściej kobiety obsługują też pogrzeby. Wydaje mi się, że kobiety w tym zawodzie są bardziej szczegółowe, otwarte i przykładają większą wagę do detali.
W jakich momentach odczuwa Pani spełnienie, satysfakcję?
Moja praca daje mi ogrom takich uczuć. Najczęściej, gdy rodzina, która wcześniej bała się momentu pożegnania, przychodzi i mówi, że po takim przygotowaniu nie boi się w ogóle. Że ich bliski wygląda tak, jakby spał. Widok osoby, która wcześniej była przerażona i pełna stresu, boi się przekroczyć próg sali pożegnań, a potem wychodzi szczęśliwa i dziękuje mi za opiekę nad zmarłą osobą, jest najważniejsza. Największą nagrodą jest dla mnie widok rodzin, które odnajdują w sobie spokój i lekkość dzięki temu, że mogły pożegnać swoich bliskich w sposób godny i pełen miłości. To niezwykle istotne, ponieważ wiem, że gdy widzimy naszych bliskich przygotowanych w taki sposób, przechodzimy żałobę inaczej. Mamy pewność, że ktoś zaopiekował się naszym bezbronnym bliskim.
Pracuje Pani w Warszawie, ale jeśli ktoś sobie życzy, wykonuje Pani też usługę w innych miejscowościach?
Tak, przygotowuję zmarłych nie tylko w Warszawie. Poza tą usługą mogę również zorganizować całą ceremonię. To kwestia telefonu, aby uzgodnić wszystko z bliskimi i dogadać się co do terminu.