Prof. Maria Wincławska: „Odejście Kaczyńskiego może oznaczać początek końca całej partii” [WYWIAD]
O wyborach parlamentarnych, historycznej frekwencji, wynikach z regionu oraz utworzeniu nowego rządu z prof. Marią Wincławską, politolożką Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu rozmawia Filip Pląskowski.
Jak ocenia pani minione wybory parlamentarne? Tak wysokiej frekwencji jeszcze w naszym kraju nie było.
Rekordowa frekwencja wprawiła w zdumienie zarówno partie polityczne, ośrodki badania opinii publicznej, jak i politologów oraz socjologów. Była to najwyższa frekwencja w historii III RP, przekraczająca nawet frekwencję z przełomowych wyborów w 1989 r. aż o 12 pp.! Była ona przede wszystkim spowodowana chęcią odsunięcia Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Zwracam uwagę , że PiS, w porównaniu do wyborów z 2019 r., nie straciło wielu wyborców, w wyborach 2023 r. uzyskało około 400 tys. mniej głosów, niż w wyborach poprzednich, ale zmobilizowały się osoby, które nie miały w zwyczaju regularnie głosować i to one spowodowały taki wzrost frekwencji wyborczej.
Czy kampania prowadzona przez PiS przyczyniła się do ich porażki?
Główny przekaz kampanii wyborczej prowadzonej przez PiS opierał się na straszeniu, przede wszystkim opozycją i migrantami. Miał on na celu zmotywowanie swoich wyborców do wzięcia udziału w wyborach. Jednakże był to błąd strategiczny. Zjednoczone Prawica skupiła się tylko i wyłącznie mobilizacji swojego twardego elektoratu. Gdyby przewidzieli tak wysoką frekwencję wyborczą, prawdopodobnie wybrano by inny przekaz, wychodzący bardziej w kierunku wyborców centrowych. Ponadto, PiS zniechęciło do siebie młodsze pokolenia. Przełomowym momentem okazał się wyrok Trybunału Konstytucyjnego, wydany przez Julię Przyłębską w sprawie aborcji. Zaostrzenie prawa aborcyjnego było pewnym impulsem do aktywizacji najmłodszych. To właśnie ten wyrok skłonił ich do zaangażowania się w życie publiczne. Zdali sobie sprawę, że polityka bezpośrednio wpływa na ich życie i przyszłość.
Wyniki wyborów do Sejmu w naszym okręgu były zaskakujące?
Wyniki nie były dla mnie aż tak zaskakujące. Zarówno w samym Toruniu, jak i w większych miastach, partie opozycyjne odniosły zwycięstwo nad PiS. Jednakże w całym okręgu wyborczym PiS zachowało przewagę. Jeśli chodzi o wyniki poszczególnych kandydatów, zarówno Arkadiusz Myrcha, jak i Joanna Scheuring-Wielgus zdobyli największą liczbę głosów w naszym okręgu. Obydwoje odgrywają istotną rolę w swoich ugrupowaniach politycznych i cieszą się dużym poparciem wśród wyborców. Nie dziwi mnie również nie najlepszy wynik „jedynki” PiS, ponieważ Krzysztof Szczucki pochodzi spoza tego okręgu wyborczego i nie jest tu osobą dobrze znaną i rozpoznawalną, a na liście ZP byli politycy dużo bardziej znani, jak np. Jan Krzysztof Ardanowski. W języku partii politycznych możemy powiedzieć, że wyborcy mniej chętnie oddają swoje głosy na „spadochroniarzy”, którym właśnie był pan Szczucki. Dodatkowo nie dostrzegłam, żeby prowadził on aktywną kampanię w naszym okręgu, oprócz wywieszenia plakatów wyborczych w całym mieście. Nietrafionym było także samo hasło. Jak osoba spoza regionu może przekonywać wyborców, że będzie „skuteczna dla regionu”, którego nie zna i z którym się nie identyfikuje? Jest to przekaz mało przekonujący. Ostatecznie, to PiS zdobył w naszym okręgu pięć mandatów, a Koalicja Obywatelska musiała zadowolić się czteroma. Zaskoczeniem w skali kraju, jak i naszego okręgu wyborczego, był wynik Trzeciej Drogi i dwa mandaty dla tej formacji w naszym okręgu.
Zaskoczenia nie było w wyborach do Senatu. Tomasz Lenz pokonał Marię Mazurkiewicz.
To było dość oczywiste. Nasz okręg senacki jest okręgiem opozycyjnym wobec PiS i nawet, gdyby pani Mazurkiewicz przeprowadziła wzorową kampanię wyborczą, to nic by to nie zmieniło.
Dlaczego prezydent Andrzej Duda gra na zwłokę z powołaniem nowego rządu?
Prezydent gra na zwłokę z kilku powodów. Przede wszystkim jest to korzystne dla PiS. Andrzej Duda, zdaniem tego środowiska i jego wyborców, nie powinien powierzyć misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi, który w ciągu ostatnich ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy był wrogiem publicznym numer jeden. Chcą to odwlec w czasie, jak najdalej się da. Po drugie PiS nie było przygotowane na wyborczą porażkę. Zanim oddadzą władzę, muszą dokonać zabezpieczeń finansowych oraz miejsc pracy dla osób z nimi związanych. Po trzecie, czym dłużej ten proces przekazywania władzy będzie trwał, tym bardziej wyborcy opozycji będą zniecierpliwieni, na co liczy PiS, i zaniepokojeni postępem tworzenia nowego rządu. Uważam także, że wewnątrz PiS trwa aktualnie wewnętrzna walka o to, w jaki sposób będzie kształtować się przyszłość tej partii. Ze względu na wiek prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jego kariera polityczna powoli dobiega końca. Jednym z kandydatów z ambicjami objęcia schedy po prezesie jest właśnie Andrzej Duda. Drugim Mateusz Morawiecki, który jest jednak twarzą porażki wyborczej. Gdy nie powiedzie mu się misja stworzenia rządu, to w moim przekonaniu jego szanse na ubieganie się o szefowanie w PiS będą jeszcze niższe, więc powierzając mu tę misję, Prezydent Duda osłabia swojego potencjalnego rywala w walce wewnętrznej.
Czy zatem odejście Jarosława Kaczyńskiego to początek końca PiS?
Odejście Kaczyńskiego może oznaczać początek końca całej partii. Jest on niewątpliwie tą osobą, która spaja PiS i trzyma w ryzach polityków tego ugrupowania i szerzej Zjednoczonej Prawicy, choć jak obserwowaliśmy w ostatnim czasie, było to coraz trudniejsze Jednak wewnątrz partii jest kilka obozów, które są gotowe, aby rozpocząć rywalizację o przejęcie władzy, czy któremuś obozowi się to uda i partia przetrwa w podobnym kształcie? Czy jednak podzieli się i powstanie w jej miejsce kilka ugrupowań?
Partie opozycyjne różnią się w wielu kwestiach. Czy będą w stanie się dogadać?
Stoi przed nimi niezwykle trudne zadanie. Patrząc jednak na liczbę głosów, jakie otrzymały, to uważam, że w tej chwili nie ma takiej możliwości, aby nie doszły one do porozumienia. Ich liderzy świetnie zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką ponoszą. Co nie zmienia faktu, że zarówno tworzenie rządu koalicyjnego, jak i jego funkcjonowanie wcale nie będzie łatwe. Pomimo tego, że Donald Tusk jest silnym liderem, to nie będzie mieć tak dominującej pozycji, jaką miał Jarosław Kaczyński w obozie Zjednoczonej Prawicy. Wiele decyzji nowego rządu będzie podlegało konsultacjom i uzgodnieniem, ale czy nie na tym polega właśnie proces demokratyczny, że należy wypracować porozumienie i kompromis? PiS przez osiem lat rządów odzwyczaiło nas od debaty politycznej, czas najwyższy do niej powrócić.