To, co nas uwiera [WYWIAD]
Rozmowa „Tylko Toruń” z Kamilą i Jarosławem Beszczyńskimi, toruńskimi radnymi, jedynym w Polsce małżeństwem miejskich radnych, o tym, jak wyglądają ich dyskusje polityczne w domu, o tym, czy mąż broni żony podczas posiedzeń Rady Miasta i z kim wolą współpracować – z PiS czy KO?
Czy jedyne w Polsce małżeństwo radnych kłóci się o swoje miasto?
Kamila Beszczyńska: Absolutnie nie. Oczywiście, jak w każdym małżeństwie nie jest tak, że jesteśmy idealnie zgodni we wszystkim, ale jeśli chodzi akurat o sprawy miasta, to mamy bardzo podobne poglądy. Każde z nas reprezentuje inny okręg, zatem problemy, z którymi się stykamy, są siłą rzeczy różne. Często znajomi nas pytają, czy się wzajemnie uzupełniamy. Po części trochę tak jest, natomiast staram się swoją pracę jako radnej opierać na swoim zaangażowaniu, a nie wspieraniu się na doświadczeniu i autorytecie męża.
Jarosław Beszczyński: Kamila jest kobietą, która swoją niezależność stawia bardzo wysoko na liście priorytetów. Nawet gdybym próbował korygować niektóre jej poglądy, czy sugerował inne rozwiązania problemów, które sobie założyła, zapewne spotkałbym się z jednoznaczną reakcją. Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że moja żona wie, co robi i wie, do czego dąży. Zarówno jako kobieta, jak i radna miasta Torunia.
Ale przecież do Rady Miasta Torunia jako pierwszy dostał się pani mąż, Jarosław…
Kamila Beszczyńska: To nie jest tak, że weszłam do sfery działalności samorządowej dlatego, że mąż mi tam utorował drogę. Prawdę mówiąc, było zupełnie inaczej. Znalazłam się na liście kandydatów na radnych między innymi dlatego, że aby lista mogła zostać zarejestrowana, brakowało na niej jednej kobiety. Nie zwykłam jednak angażować się w cokolwiek na pół gwizdka, dlatego gdy rozpoczynała się kampania, postanowiłam podejść do niej na poważnie i wsłuchać się w głosy swoich wyborców. Nie ukrywam, że byłam zaskoczona faktem, że zostałam radną. Gdy jednak okazało się, że wyborcy mnie wybrali, postanowiłam, że spełnię obietnice złożone swoim wyborcom. Póki co, idzie mi nieźle.
Na czym zatem postanowiła się pani skupić?
Kamila Beszczyńska: Moim oczkiem w głowie była sala gimnastyczna przy szkole przy Gagarina. Bardzo trudno było najpierw wprowadzić tę inwestycję do budżetu, a później ukończyć jej realizację. Przyznam, że byłam w tej sprawie wręcz namolna i praktycznie codziennie „męczyłam” w tej sprawie prezydenta. Przyznam też, że mam słabość do zwierząt, zwłaszcza tych bezdomnych. Poświęcam sporo czasu na pomoc toruńskiemu Schronisku dla Zwierząt. To aktywność, która daje mi mnóstwo satysfakcji. Sama adoptowałam dwa zwierzaki. Mamy teraz w domu dwa koty i psa. Czy się ze sobą kłócą? Miłości między nimi nie ma, każdy ma swoje miejsce i nie wchodzą sobie w drogę. Zwierzęta uczą nas bezwarunkowej miłości. Warto im pomagać.
Praca w Radzie Miasta nie należy do najprostszych zajęć i czasem dochodzi w jej trakcie do ostrych spięć. Małżeństwu jest w takich sytuacjach łatwiej czy wręcz przeciwnie?
Jarosław Beszczyński: Nie ma co owijać w bawełnę, że w Radzie Miasta nie ma konfliktów. Bo są. Na szczęście oboje rozumiemy, jaka jest ich przyczyna – czyli polityka. I pod tym względem różnimy się z Kamilą od wielu naszych kolegów i koleżanek radnych. My polityki nie uprawiamy. Naszym celem jest załatwianie spraw mieszkańców i wprowadzanie takich rozwiązań, które ułatwią im życie. Polityczne awantury nie są dla nas. Omijamy je z daleka. One do niczego dobrego nie prowadzą.
Kamila Beszczyńska: Po prostu się nie odzywamy, gdy dochodzi do takich sytuacji. Nam nie chodzi o to, żeby radnemu z innego klubu cokolwiek udowodnić. W Radzie Miasta nie to powinno nakręcać radnych.
Jarosław Beszczyński: Kamila, ale nie zawsze tak się da. Mnie jako przewodniczącemu klubu radnych kilka razy zdarzyło się w żołnierskich słowach przemówić do rozsądku niektórych kolegów. Nie zwykłem wtedy używać nie wiadomo jak skomplikowanego języka. Wolę krótko i prosto z mostu.
Chcą państwo powiedzieć, że jesteście apolityczni? Czy w naszej rzeczywistości to w ogóle możliwe?
Jarosław Beszczyński: Do opinii publicznej zazwyczaj nie dociera, jak wygląda kuchnia prac Rady Miasta. Nie każdy ma świadomość, że za danym konfliktem kryje się ambicja radnego, który za wszelką cenę chce przeforsować swój projekt. A kiedy do tego dojdą animozje polityczne, które w Polsce wszyscy przecież znają, mamy gotowy materiał na kłótnię. My w tych kłótniach uczestniczyć nie chcemy. Naszym celem jest znajdowanie kompromisów w radzie, aby móc przeforsować nasze dobre pomysły. Naprawdę jest nam wszystko jedno, czy jesteśmy w koalicji z PiS, czy KO. Szukamy wspólnego języka z tymi, którzy chcą przede wszystkim rozwijać nasze miasto. To jedyne istotne dla nas kryterium współpracy.
Jak zatem patrzeć na mijającą kadencję? Do pewnego momentu tworzyliście koalicję zarówno z PiS, jak i KO, a jej liderem był prezydent Michał Zaleski. Koalicja jednak się rozpadła…
Kamila Beszczyńska: Miasto rozwija się bardzo dobrze, pomimo tego, że jest wielu krytyków drogi, którą obrał prezydent Zaleski. Ale to nic złego, każdy przecież ma prawo do odmiennego zdania. Czy to była udana kadencja? Bardzo. Udało się zrealizować szereg naprawdę potrzebnych inwestycji i mieszkańcy mają tego świadomość. Krytycy znajdą się zawsze, ale ja wolę wsłuchać się w głos wyborców.
Jarosław Beszczyński: Nie jestem obiektywny, bo jestem przewodniczącym klubu radnych prezydenta, ale nie można Michałowi Zaleskiemu zarzucić nieróbstwa. Jest to facet, który pracuje od rana do wieczora, jest zdeterminowany. Szczerze mówiąc, nie wiem, skąd on bierze tyle energii. Pracuję z nim od kilkunastu lat i nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ale to właśnie dzięki jego pracy oraz umiejętnie dobranej kadrze kierowniczej mamy miasto tak dobrze się rozwijające.
Niedawno z wielką pompą oddano nową linię tramwajową na JAR…
Kamila Beszczyńska: Na JAR? No właśnie, większość mieszkańców tak nazywa tę dzielnicę, ale przecież jego nazwa formalnie jest inna. Byłam zwolenniczką pozostawienia tej właśnie nazwy, ale w tym wypadku górę wzięła właśnie quasi wielka polityka i związane z nią ideologiczne spory. Ta sprawa wciąż mnie w pewien sposób uwiera. Praca w radzie nauczyła mnie jednak znoszenia kompromisów, na które prywatnie nigdy bym się nie zgodziła.
Jarosław Beszczyński: W tej sprawie powinny zostać przeprowadzone konsultacje z prawdziwego zdarzenia. Bądźmy fair wobec mieszkańców i to im oddajmy głos.
——————
Jeśli chcesz dowiedzieć się co dzieje się poza Toruniem, odwiedź nasz bliźniaczy portal pozatorun.pl
Zenek
3 maja 2024 @ 21:53
Bardzo jestem dumny z mieszkańców miasta Toruń że w wyborach nie dali się kolejny to raz nabrać na populizm Beszczyńskich szli jak zawsze do rady miasta dla apanaży finansowych , ukladów , znajomości, i gwiazdorstwa w UM. Toruń. Oby nigdy już nie zasiadali w ławach Rady Miasta Toruń . Amen.