Ukraina promieniuje problemami na cały świat [3 PYTANIA DO…]
Z dr Adamem Marszałkiem, prezesem Towarzystwa Azji i Pacyfiku, o rozpoczynającym się 9. Międzynarodowym Kongresie Azjatyckim rozmawia Arkadiusz Włodarski
Jaki jest cel tegorocznej edycji Międzynarodowego Kongresu Azjatyckiego?
Chcemy zaprezentować Azję, jej sytuację ekonomiczną, przedstawić także aspekty historyczne. To jest kongres interdyscyplinarny, więc tematów jest sporo, w tym także bieżące sprawy. W tym roku jest to Ukraina, która promieniuje problemami na cały świat, one są widoczne nie tylko w Polsce czy Europie, ale także w Azji. Zmienia się system wymiany gospodarczej, czy też sojusze. Pojawia się też aspekt ekonomiczny. Mamy coraz więcej eventów poświęconych ekonomii, nie tylko w formie paneli teoretyków, profesorów, ale także przedsiębiorców. Staramy się ich łączyć z przedstawicielstwami handlowymi poszczególnych państw. Inwestorzy z Azji też szukają takich kontaktów. Pomagamy im je nawiązać.
Co roku jedno z państw było gościem specjalnym Kongresu. Kto taką rolę pełni tym razem?
W tym roku jest to Tajlandia. Organizowany jest panel poświęcony ekonomiczny współpracy polsko-tajskiej. W Dworze Artusa w środę zorganizowano event, na którym przedstawiono historię Tajlandii, pokazano też krótki film, wystąpił ambasador. Chcemy, aby nasi goście szerzej opowiedzieli o swoim kraju. Będzie, jak zwykle, trochę atrakcyjnych rzeczy w postaci degustacji lokalnych potraw, pokazu masażu tajskiego, jak również pokazy sztuk walki. Zaprezentowane zostaną także – to już w ramach dodatkowych imprez – niektóre pozycje filmowe z Tajlandii.
W jakiej formie Kongres odbywa się w tym roku?
Najgorzej było 2 lata temu, ale udało się zorganizować 8 paneli, zrealizowanych jako audycje telewizyjne w studiu TV Toruń. Rok temu na Kongresie uczestniczyło 100 osób, nie licząc dyplomatów. W tym roku w 36 panelach będzie uczestniczyć stacjonarnie ponad 300 osób, do tego odbędą się 4 seminaria. Oprócz tego od 2 miesięcy trwają także panele online, one są rozłożone w czasie. Forma online też ma swoje zalety. Jak mawiał prof. Markiewicz, nawet w najgorszym zjawisku można znaleźć plusy. Ta forma jest o tyle dobra, że niektórzy uczestnicy, mieszkający na przykład w USA czy Korei, nie mogą przybyć na miejsce, więc mają szansę uczestniczenia przez internet. Poza tym prowadzący taki panel może dostosować godziny jego trwania pod prelegentów z poszczególnych stref czasowych. Sprawdziło się to w ostatnich latach, będziemy stosować taką formę.