Ustawa kagańcowa. Początek polexitu czy konieczne reformy? [3 PYTANIA DO]
O istocie i konsekwencjach nowelizacji ustaw o sądownictwie rozmawiamy z sędzią Bartłomiejem Przymusińskim, rzecznikiem stowarzyszenia Iustitia.
W piątek 14 lutego wchodzą w życie przepisy tzw. ustawy kagańcowej. Jakie zmiany wprowadza nowelizacja, zatwierdzona przez prezydenta Andrzeja Dudę?
Po pierwsze zakazuje kwestionować skuteczność powołania sędziów, wybranych w politycznej procedurze przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wychodzą na jaw informacje, że dana osoba została rekomendowana na stanowisko sędziowskie, ponieważ miała polityczne poparcie, nawet pomimo złej opinii. Zgodnie z wyrokiem Trybunału w Luksemburgu nie powinna ona rozpoznawać spraw, gdyż nie daje rękojmi niezależności. Ustawa kagańcowa natomiast zakazuje sędziom badania okoliczności takich spraw pod groźbą kar dyscyplinarnych. Mogą być nimi przeniesienie na inne miejsce służbowe, a nawet wydalenie z zawodu. Do tego trzeba dodać stworzenie systemu oligarchii w sądach z funkcjonariuszy ministerstwa Ziobry. Teraz decyzje o awansach sędziowskich będą podejmowane wyłącznie przez kolegia złożone z prezesów sądów, czyli osób powołanych przez Zbigniewa Ziobrę. Kolejna kwestia to przepis naruszający prawo do prywatności sędziego. Przewiduje on, że sędziowie będą mieli obowiązek złożyć oświadczenie, do jakich stowarzyszeń należą. Takie oświadczenie będzie publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
Czym w takim razie jest ustawa kagańcowa? Konieczną reformą, zemstą na środowisku sędziowskim czy wypowiedzeniem jawnej wojny z Unią Europejską?
To położenie politycznej ręki na sądy i tym samym pogłębienie stanu niezgodnego z praworządnością. Oznacza to, że Komisja Europejska będzie musiała prowadzić kolejne postępowania wobec Polski, co może grozić poważnymi konsekwencjami. Oglądając debaty w Parlamencie Europejskim widać, jak bardzo wprowadzane w sądownictwie zmiany szkodzą wizerunkowi Polski. Przedstawiciele innych państw są zaskoczeni, że kraj, który zerwał z komunizmem, wprowadza przepisy, jakich system PRL-owski by się nie powstydził. Ostatnia nowelizacja wręcz przewyższa regulacje komunistyczne pod względem wpływu władzy politycznej na funkcjonowanie sądów.
Jakie konsekwencje przyniesie wejście w życie ustawy kagańcowej? Czy umożliwi karanie w myśl zasady „dajcie człowieka a znajdzie się paragraf”?
Tak będzie. Definicja deliktów dyscyplinarnych została rozszerzona na działania, mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości. Ten przepis to worek bez dna. W tym momencie każdy sędzia może zostać ukarany za krytyczną wypowiedź, m.in. o wprowadzanych właśnie reformach. Skutkiem przeprowadzanych zmian będzie polityczna kontrola nad sądami i ręczne sterowanie tym, jakie mają zapadać wyroki. W związku z tym, jeśli jedna ze stron będzie politycznie umocowana lub jeżeli konkretny wynik sprawy będzie politycznie oczekiwany to słusznie można obawiać się, czy wydany wyrok będzie sprawiedliwy.