Prezes TIS usłyszał wyrok. Sąd uznał, że podrobił dokumenty, ale…
Dziś zapadł wyrok w sprawie Przemysława Lipki, prezes Toruńskiej Infrastruktury Sportowej, miejskiej spółki zarządzającej halą przy ul. Bema. Sąd uznał, że Lipka podrobił dokumenty, których użył podczas rekrutacji na fotel szefa spółki. Ale zdecydował się warunkowo umorzyć sprawę.
Warunkowe umorzenie postępowania na okres trzech lat próby, wpłata 20 tys. na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, 100 zł opłaty sądowej i 305,84 zł na pozostałe wydatki poniesione w sprawie – taki wyrok w toruńskim sądzie usłyszał dziś Przemysław Lipka, prezes Toruńskiej Infrastruktury Sportowej, miejskiej spółki, która zarządza m.in. halą przy ul. Bema.
Lipka był oskarżony o to, że od 13 lipca do 9 sierpnia 2017 r. po sfałszowaniu dwóch dokumentów – umowy z 1 października 2010 r. między nim a Polską Ligą Koszykówki SA oraz zaświadczenia z 9 lipca 2015 r. o stanowisku zajmowanym w PLK SA – użył ich jako autentycznych podczas rekrutacji na stanowisko prezesa TIS.
Owe dokumenty potwierdzały, że Lipka był dyrektorem działu IT i nowoczesnych technologii PLK i kierował 30-osobowym zespołem ludzkim. Tymczasem takiego działu w PLK nigdy nie było. Kolejne zaświadczenie – z 2015 r. – zaś zostało wydrukowane na papierze firmowym PLK z logo firmy, która w momencie wystawienia pisma nie była sponsorem Ligi.
Te dokumenty wzbudziły wątpliwości części komisji konkursowej, która poprosiła o dostarczenie oryginałów. Lipka tego nie zrobił. Wycofał się z konkursu. Ale i tak został prezesem TIS. Wygrał drugi konkurs, w którym obniżono kryteria – nie musiał już dostarczać zaświadczenia PLK.
Podczas całego postępowania Lipka nie przyznał się do zarzucanego czynu. Twierdził, że dokumenty są autentyczne. Wyjaśnił, że pierwsze zaświadczenie z kwietnia 2015 r. dostał mailem, a drugie – z lipca 2015 r. – na zwykłej białej kartce papieru. W przypadku tego drugiego nie pamiętał, w jakich okolicznościach je otrzymał: czy mailem, czy pocztą. Zeznał, że ubiegając się w 2017 r. o fotel prezesa TIS, wydrukował zaświadczenie na papierze z logo PLK, który – jak twierdził – mógł wówczas posiadać. Zaznaczył, że nie nanosił w treści żadnych poprawek, nie przerabiał go i niczego nie dodrukowywał.
Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony początkowo współpracował z PLK SA w sposób nieformalny, a później ta współpraca została sformalizowana. Świadkowie – byli i obecni prezesi Polskiej Ligi Koszykówki – zgodnie zeznali, że umowa z 2010 r. nigdy nie była zawierana z oskarżonym i nie znajduje się w archiwach spółki. Poza tym, nigdy nie istniał i nadal nie istnieje dział IT i nowych technologii PLK SA.
Lipka tłumaczył się, że jego firma zmieniała siedzibę i podczas przenosin część dokumentów mogła zaginąć, a na przełomie 2010 i 2011 r. w PLK SA dochodziło do zmian w zarządzie, w związku z czym panował ogólny chaos. Zeznał też, że do wymiany dokumentów dochodziło na różnego rodzaju spotkaniach i być może właśnie w ten sposób umowa do niego dotarła.
– Nawet jeżeli te dokumenty zawierają informacje prawdziwe na temat zadań, które wykonywał pan Lipka, czego sąd nie kwestionuje, to mimo to nie zmienia to faktu, że te dokumenty nie są autentyczne – mówi Angelika Kurkiewicz, sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu. – W ocenie sądu postawa oskarżonego w trakcie procesu jest po prostu przyjętą przez niego linią obrony, mającą na celu uniknięcie odpowiedzialności za popełniony czyn. Sąd przyznał walor wiarygodności zeznaniom świadków. Ich zeznania tworzą zwarty i wiarygodny obraz zdarzenia.
Sędzia podkreśliła, że dobrem chronionym jest autentyczność dokumentu – pochodzenie dokumentu od osoby, która figuruje jako jego wystawca, a istotą przestępstwa materialnego przestępstwa jest stworzenie pozoru, że pochodzi on od określonej osoby.
– Te dwa dokumenty były dokumentami przez podrobionymi przez oskarżonego – mówi sędzia Kurkiewicz. – Świadczą o tym zeznania świadków, jak i analiza pozostałych materiałów dowodowych. Uznając oskarżonego za winnego wskazanego wyżej czynu, sąd podjął decyzję o warunkowym umorzeniu postępowania. Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony posłużył się podrobionym dokumentem w toku rekrutacji, z udziału w której później jednak się wycofał, co za tym idzie – te dokumenty nie przyczyniły się do uzyskania korzyści w postaci objęcia stanowiska prezesa TIS w toku tej rekrutacji.
Sąd stwierdził, że używanie podrobionych dokumentów jest wysoce naganne. Jednocześnie wziął też pod uwagę zeznania współpracowników Lipki, którzy twierdzą, że sprawdził się na stanowisku prezesa TIS, działał na korzyść spółki i dobrze nią zarządzał.
– Powszechnie wiadomo, że w ostatnich latach na Arenie Toruń odbywało się mnóstwo imprez o charakterze sportowym, kulturalnym i rozrywkowym – mówi sędzia. – Spopularyzowano w Toruniu koszykówkę, co niewątpliwie zdaniem sądu jest rzeczywiście zasługą pana oskarżonego. Jest on postrzegany jako osoba, która uporządkowała sprawy związane z działalnością spółki, zdobyła zaufanie pracowników, spowodowała też, że spółka zaczęła osiągać odpowiednie wyniki finansowe. Dlatego też zdaniem sądu pan Lipka swoje umiejętności zawodowe i kompetencje, jakie posiada, rzeczywiście wykorzystywał w sposób właściwy na tym stanowisku, działając dla dobra tej spółki. Jest popularyzatorem toruńskiej koszykówki, pomimo toczącego się postępowania, został wybrany jako członek komisji rewizyjnej w Polskim Związku Koszykówki, nadal piastuje stanowisko prezesa Kujawsko-Pomorskiego Związku Koszykowego, co świadczy o tym, że rzeczywiście pokłada się w nim zaufanie i jest osobą na odpowiednim stanowisku działającym rzeczywiście dla dobra koszykówki.
Dlatego też sąd uznał, że nie jest konieczne stosowanie wobec oskarżonego „dotkliwej reakcji karnej za popełnione przez niego przestępstwo niż to warunkowe umorzenie postępowania”. Lipka do tej pory nie był karany i jak zauważył sąd, czyn, którego się dopuścił nie wyrządził żadnych szkód o charakterze materialnym.
Sąd zdecydował się jednak na maksymalny, trzyletni okres próby. Dlaczego? „By umocnić jego postępowanie zgodne z prawem”.
Minus jeden dla Zera.
24 maja 2019 @ 18:50
Jak to dobrze, że Partia Rządząca naprawiła sądy. Sądząc po tym co, a raczej czego nie słychać w tej kampanii, to powsadzali swoich i zakończyli swoją „reformę”.
Wiara
24 maja 2019 @ 17:31
Oj chyba dobre uklady pana prezesa
Wiara
24 maja 2019 @ 17:30
Mozna zatem fałszowac
Oj chyba dobre uklady pana prezesa
M
24 maja 2019 @ 16:53
Normalni szarzy fałszerze siedzą za to kilka lat z modercami i gwałcicielami.
No comment
24 maja 2019 @ 16:38
Straszna kara, co za okrutny sąd!
MM
24 maja 2019 @ 16:28
Oszust, fałszerz, ale dobrze pełni swoje obowiązki…???