Zielone plany w magistrackiej zamrażarce. Co z wyborczą obietnicą skwerków co 15 minut i adaptacją Torunia do klimatu?
Szum wokół alei św. Jana Pawła II zwiększył zainteresowanie sprawami zieleni i zmianami klimatu, a czerwcowe temperatury zmuszały do refleksji. 44 polskie miasta dostały w prezencie od Ministerstwa Środowiska programy adaptacji do zmian klimatu. Wrocław, Warszawa, Łódź wprowadzają na potęgę standardy dla terenów zieleni, programy zazieleniania i adaptacji. Co się dzieje z naszymi „zielonymi planami”?
Zimą torunianie konsultowali koncepcję rozwoju terenów zieleni w mieście, która wydawać się mogła naturalnym przedłużeniem zapowiedzi z kampanii samorządowej Michała Zaleskiego. Prezydent obiecywał 15 minut drogi do najbliższego skwerku. Pytaliśmy podczas konsultacji, jakie nowe zieleńce powstaną w mieście. Okazało się wówczas, że plan nie zakłada tworzenia nowych terenów zieleni, jedynie rewitalizację istniejących.
– W dokumencie określającym kierunki rozwoju i zarządzania terenami zieleni zostały wymienione tereny, na których będą przeprowadzone realizacje, zarówno większe tereny, np. las Rudelka, jak i skwery osiedlowe – ponad 171 lokalizacji na terenie miasta – pisała wówczas Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta.
Co dalej? Po konsultacjach powstał raport i sprawa stanęła. W międzyczasie we Wrocławiu standardy dla terenów zieleni zostały wprowadzone rozporządzeniem prezydenta Jacka Sutryka. Ciekawostka – zawierają one kod QR, który wystarczy umieścić na projekcie, by odsyłał wykonawcę do bardzo czytelnych informacji, m.in. jak zabezpieczać drzewo czy zbudować chodnik, nie niszcząc korzeni. Podobne rozwiązania przyjęła Rada Miasta Warszawy oraz Kielce. A u nas?
– „Koncepcja rozwoju terenów zieleni w Toruniu”, po opracowaniu ostatecznej wersji, została przedstawiona prezydentowi Torunia – wyjaśnia Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta. – Dalsze procedury nie są przewidziane – nie ma przepisów wskazujących, że takie opracowanie musi być przedłożone do akceptacji Radzie Miasta Torunia. Dokument jest opublikowany w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Torunia pod nazwą „Zielony plan dla Torunia”. Każdy może się z nim zapoznać oraz korzystać ze wskazówek dot. standardów zakładania i pielęgnacji miejskich terenów zieleni, katalogu roślin odpowiednich do sadzenia w Toruniu, przykładów rozwiązań kompozycyjnych itp. Trzeba tu zaznaczyć, że każda nowa inwestycja czy zadanie remontowe wchodzące w zakres zieleni podlega uzgodnieniu w Wydziale Środowiska i Zieleni, który stosuje w wydawanych warunkach powyższe standardy.
Szkoda, gdyby plan obowiązywał standardem dla zieleni drogowej byłoby nie 16-18 cm obwodu w pierśnicy drzew planowanych do nasadzenia za wycinki przy Alei Św. Jana Pawła II, lecz już 20. Z treścią „Zielonego planu” można zapoznać się tutaj.
Niedopatrzenie chce naprawić Rada Okręgu Bydgoskie, która na ostatnim zebraniu dyskutowała o „Zielonym Planie dla Torunia”. Planuje inicjatywę uchwałodawczą, by w końcu wszedł w życie.
A co z planami klimatycznymi Torunia? Takie miasta jak Łódź czy Warszawa przyjęły swoje uchwałami rad miejskich. Toruński MPA był już negatywnym bohaterem na sesji absolutoryjnej. Mówił o nim podczas dyskusji Piotr Marach z grupy Społecznych Opiekunów Drzew.
– Nie wiem, czy państwo wiedzą, że każdy z programów (Programy: Ochrony Środowiska, Ochrony przed Hałasem i Adaptacji do Zmian Klimatu – przyp. A.Z.), które wyżej wymieniłem, ma sekcję zadań i metod, którymi miasto chce zmniejszyć hałas, chronić środowisko i pomóc nam znieść gwałtownie wzrastające temperatury – mówił Marach na sesji absolutoryjnej. – We wszystkich tych trzech programach podstawową metodą i sposobem na osiągnięcie tych trzech celów jest budowa nowych, szerokich, dwupasmowych jezdni.
Czy naprawdę to zawiera Miejski Plan Adaptacji do Zmian Klimatu? Faktycznie, w diagnozie jest mowa o niedostatku dwupasmowych jezdni w mieście i redukcji hałasu oraz zanieczyszczeń poprzez budowę kolejnych. Tymczasem Radom, Warszawa, Kraków i Gdańsk postulują konieczność stanowczego ograniczenia indywidualnych podróży samochodem w mieście. Toruński MPA nie ma tak jednoznacznych zapisów.
Nasz plan zakłada m.in. 12 mln zł na kurtyny wodne i zacienianie placów zabaw, 6 mln zł na nasadzenia wzdłuż ulic i 7,5 mln zł na wycinki i pielęgnację drzew wokół jezdni i parkingów, stworzenie Inteligentnego Systemu Transportowego i budowę parkingów „kiss and ride” – do 2030 r. Program nie uwzględnia działań twardych w zakresie tzw. małej retencji, czyli tworzenia miejsc do zatrzymywania wody w mieście w postaci np. ogrodów deszczowych.
W międzyczasie Wrocław ogłosił już program dotacyjny zwany żartobliwie „beczka plus”, który ma wspierać mieszkańców gromadzących i wykorzystujących deszczówkę, tak by nie marnowała się, spływając do kanałów. To również opłaca się miastu, które nie musi budować i utrzymywać wysokowydajnej kanalizacji deszczowej.
W toruńskiej wersji nie ma również łąk kwietnych, ograniczenia koszenia trawników, zielonych dachów, inwentaryzacji drzewostanu i pokrycia miasta koronami drzew. Te dwa ostatnie ma już Warszawa, chce zwiększyć pokrycie miasta koronami drzew, by zredukować tzw. wyspy ciepła. W Toruniu takich gorących punktów jest sporo. Mapa termowizyjna pokazuje, że nadmiernie nagrzewają się tereny przemysłowe, jak była Elana czy okolice ul. Polnej i Równinnej, wielkopowierzchniowe sklepy i szerokie jezdnie.
– MPA musi zakładać wycinkę drzew spróchniałych, chorych, stwarzających zagrożenie dla życia i mienia mieszkańców Torunia – informuje rzeczniczka prezydenta. – Jednocześnie promuje on realizację nowych nasadzeń, rozwój i właściwe utrzymanie terenów zieleni, racjonalne gospodarowanie wodami opadowymi oraz tworzenie korytarzy przewietrzających miasto. Projekt pierwotnie miał być rozpatrywany na lipcowej sesji, jednak trwają prace nad treścią uchwały – kilka rzeczy wymaga doprecyzowania, trzeba poczynić kilka dodatkowych ustaleń. Projekt trafi pod obrady radnych na kolejnej sesji (12 września 2019 r.).
Czy szum wokół zieleni i klimatu wprowadzi zmiany w projekcie? Zobaczymy. Póki co, lepkich rąk w tym temacie dostali… politycy. Ogłoszona w czwartek „zielona koalicja” partii i organizacji o politycznym charakterze świadczy o tym, że temat zrobił się „modny”. Wygląda na to, że na wycinkach można się dorobić nie tylko sprzedając drewno na opał, ale również, wyrywając temat z rąk społecznych, zbić kapitał polityczny.
Tataranka
25 lipca 2019 @ 01:21
„Lepkie ręce” to części ciała złodzieja/złodziei. Jeżeli chcemy, by wybrani przez nas politycy zajmowali się naszymi problemami, w tym np. zielenią w mieście, nie obrażajmy ich! Współpracujmy, a kiedy zrobią coś niewłaściwego – wskazujmy i piętnujmy. Czy o to chodzi, by nic nie robili w obawie przed oskarżeniem o zbijanie kapitału politycznego?
Zielono
24 lipca 2019 @ 11:16
Warszawa? Heh, Castorama na pl. Bankowym, 90 ha wokół Jeziorka Czerniakowskiego, 200 tys. D
drzew wyciętych za HGW
LuKa
23 lipca 2019 @ 18:39
Jakich toruński magistrat ma specjalistów w zakresie zieleni oraz współczesnego planowania miasta?
Czy decydenci jezdza za ganice, szkolą sie, obserwują obecne trendy?