Na placu budowy „Zielonej bramy” walają się ludzkie kości, a ciężarówki jeżdżą po chodnikach. Co dalej z projektem?
Do naszej redakcji zgłosili się czytelnicy, którzy na placu budowy za CKK Jordanki znaleźli kości ludzkie, ceramikę i ceglane ściany bądź fundamenty. O sprawie wie Wojewódzki Konserwator Zabytków, który powinien był wstrzymać prace. Zapytaliśmy magistrat jak radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Odpowiedź nieco dziwi…
Skąd kości w tym miejscu? Bliskość toruńskiej starówki powinna wystarczyć za pewnik, że w takim miejscu jak to wykopaliska archeologiczne powinny standardowo poprzedzać wszelkie prace budowlane. Każdorazowe wbicie łopaty w taką ziemię skutkuje tym, że odkrywane są średniowieczne i nowożytne pozostałości. Wystarczy przypomnieć, że 2014 tuż poniżej znaleziono fundamenty kościoła św. Jerzego pod Czerwoną Drogą. Były sporym zaskoczeniem, chociaż o ich obecności wiadomo było od równo 100 lat – poprzednio ukazały się oczom ludzi podczas prac ziemnych w 1914 roku. Kościół św. Jerzego był zaś świątynią cmentarną. Wokół chowano toruńskich mieszczan – biednych i bogatych od średniowiecza do wieku XIX. Świątynia posiadała nawet własną kaplicę czaszek lub ossarium. Zniknęła w 1811 roku, by ustąpić miejsca fortyfikacjom. Dziś na przystanku tramwajowym stoi tablica informująca o tym, że pod jezdnią są nadal jej fundamenty. Kości na placu budowy były więc nieuniknione.
Co na to magistrat?
–Prace ziemne na CKK Jordanki nadzoruje uprawniony archeolog, który nie stwierdził obecności na tym terenie szczątków ludzkich – pisze Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta. – Prace związane z tym zadaniem są prowadzone bez zmian.
Wygląda na to, że kości z powyższych zdjęć po prostu nie ma.
Pisaliśmy też o tym, że prace ziemne przy Muzeum Etnograficznym, jak i na Jordankach naruszają korzenie drzew i je niszczą. Można rzec, że czytelnik, który zwrócił na to uwagę został wówczas ofuknięty, że jest to plac budowy i nie wolno mu było tam wchodzić, a co za tym idzie – widzieć. Tymczasem wygląda na to, że plac ani nie jest zabezpieczony, ani prace nie są przeprowadzane zgodnie ze specyfikacją. W poniedziałkowy poranek chodnikiem poruszała się spora ciężarówka. Przejechała z impetem przez chodnik i pod drzewami, pokazując przy okazji, jak to się stało, że gałęzie drzew w tym miejscu zostały połamane. Tuż obok, pod drzewami parkowały auta pracowników.
Dlaczego jest to groźne? Im większy nacisk na korzenie drzew, które znajdują się bardzo płytko pod trawnikiem, tym gorzej się mają, zamierają, by w końcu drzewo ususzyć lub doprowadzić do wywrotki przy podmuchach wiatru. Kierowcom takich aut można zaproponować chodzenie na stopie, po której przejechała kilkutonowa ciężarówka…
Zapytaliśmy, w jaki sposób miasto zabezpieczyło się przed stratami w drzewach i zieleni. Czy gmina otrzyma odszkodowanie od wykonawcy, gdy drzewa uschną po kilku latach od prowadzonych prac? I czy w wymaganiach przetargowych zapisano konieczność zatrudnienia przez wykonawcę inspektora – specjalisty od terenów zieleni lub chociaż technika krajobrazu. Co usłyszeliśmy?
–Zieleń jest pod nadzorem właściwego inspektora, aktualnie nie są jeszcze prowadzone prace zieleniarskie – pisze rzeczniczka prezydenta. -Na każdym terenie budowy znajduje się tam i pracuje niezbędny sprzęt, poruszają się tam samochody z materiałami budowlanymi i zaopatrzeniem, wszystko zgodnie ze standardami prowadzenia prac na budowie. Całość dokumentacji wraz z umową i SIWZ są na stronie postępowania przetargowego, zawarte są tam wszystkie wymagania, procedury i ewentualne kary.
Sprawdziliśmy. W końcu z okazji majowego weekendu jest sporo czasu na przebijanie się przez setki stron specyfikacji przetargowych. Kar za uschnięte drzewa nie będzie. Nowa zieleń ma być objęta zaledwie roczną gwarancją. Za to urządzenia – czteroletnią. Wymagania wobec wykonawcy były bardziej niż skromne. Miał się wykazać wykonaniem co najmniej jednej roboty budowlanej w przeciągu ostatnich 5 lat o wartości minimum 800 tysięcy – chodzi o wszelkie rodzaje robót budowlanych – nie zaś z zakresu terenów zieleni… Oprócz tego musi dysponować:
– Co najmniej jedną osobą posiadającą uprawnienia do kierowania robotami budowlanymi bez ograniczeń lub w ograniczonym zakresie w specjalności: konstrukcyjno – budowlanej – kierownik budowy (min. 1 osoba), instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń cieplnych, wentylacyjnych gazowych, wodociągowych i kanalizacyjnych – kierownik robót (min. 1 osoba), instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń elektrycznych i elektroenergetycznych – kierownik robót (min. 1 osoba) – czytamy w specyfikacji.
Specjalisty od zieleni brak. A przecież celem projektu nie jest budowa domu jednorodzinnego ani remont budynku, lecz „wzrost powierzchni terenów zieleni na terenie Torunia poprzez zahamowanie degradacji istniejącego obszaru biologicznie czynnego”.
No cóż… Ciężarówka ze zdjęcia waży około 14 ton, gdy jedzie pusta. Zapełnić ją można masą wielokrotnie większą. Tymczasem w specyfikacji – bardzo skromnej co do pojazdów zawarto dwa wymogi. Przede wszystkim auta pracowników nie mogą stać na terenie budowy, a dziś to codzienny widok. Drugi zaś brzmi już lepiej dla drzew:
Jakikolwiek sprzęt, maszyny, urządzenia i narzędzia niegwarantujące zachowania warunków umowy, zostaną przez Zamawiającego zdyskwalifikowane i niedopuszczone do robót (…). Sprzęt, maszyny i środki transportowe użyte do wykonania robót powinny spełniać następujące warunki: mieć gabaryty umożliwiające przemieszczanie się bez uszkadzania koron drzew i krzewów; mieć ciężar nie powodujący nadmiernego zagęszczania gruntu w rejonie stref korzeniowych szaty roślinnej – do 5 ton
Czy tak powinny być wykonywane prace na tak reprezentacyjnym terenie zieleni w mieście? I czy wy też do sadzenia drzew zatrudniacie budowlańców?
jur
5 maja 2019 @ 10:17
W Toruniu nic tak dobrze nie idzie jak niszczenie drzew. W tej konkurencji jesteśmy w ścisłej krajowej czołówce. Najlepiej wyciąć, jak się nie da wyciąc to zrobić wszystko żeby uschło. A potem ukochany polbruk i mikrorabatka żeby wydział zieleni miał o czym snuć opowieści. Acha, jeszcze focia naszego superprezydenta jak sadzi gdzieś (najchętniej w lesie) drzewa. Będzie dowód, że sadzimy a nie wycinamy.
Cmentarze? Zabytki? A kogo to obchodzi. Przecież to tylko kłopoty w naszym znojnym, urzędniczym trudzie. Położy się asfalt i po sprawie.
A to, że urzędnicy kłamią wbrew oczywistym faktom jest ogólnopolskim standardem. Więc dlaczego w Toruniu ma być inaczej?
Zresztą sami tego chcieliśmy. Trzeba było myśleć przed wyborami.
M.
3 maja 2019 @ 07:30
Prace prowadzone są również na terenie cmentarza, którego niewyekshumowano, czyli znalezienie ludzkich kości było tylko kwestią czasu. Czyli oświadczenie pani rzecznik jest po prostu brednią….
BB
1 maja 2019 @ 22:43
Jak da się w Łapę tam gdzie trzeba to wszystko da się załatwić
To samo było w pewnym hotelu w Toruniu na Piekarach podczas renowacji znaleziono kości i freski na ścianach i nic z tym nie zrobiono wszystko szybko usunieto i zamalowano
Można? Można
Aga
1 maja 2019 @ 21:01
Kpina?bezczelność? Arogancja? Czy ro znaczy, że jako mieszkańcy miasta powinniśmy czytać wszystkie ogłoszenia na bip i siwzy na stronie miasta aby wszystko było zgodne ze standardami i sztuką?! To powinno się zgłosić do prokuratury! I bezczeszczenie szczątków ludzkich….. Jak można!?
Mieszkaniec
1 maja 2019 @ 20:45
Ja nie zatrudniam budowlańców do sadzenia drzew ale ja to nie prezydent Zaleski