Osiem osób, mały czas [FELIETON]
Rekordowo krótka kampania dobiega końca. Gdzie nie spojrzeć – plakaty wyborcze. Pewne jest to, że niedługo te materiały znikną. Co będzie z kandydatami – o tym zdecydujemy 7 kwietnia.
Sytuacja w Grodzie Kopernika jest interesująca. Jeszcze nigdy nie było tylu chętnych do tego, by zostać prezydentem miasta. Tym razem jest ich aż ośmioro. Jedni są związani z polityką samorządową od wielu lat, zdołali już działać na różnych stanowiskach i mieć na wiele rzeczy wpływ. Inni zaś dopiero przebijają się do świadomości wyborców. Są też tacy, którzy aktywni byli kiedyś, potem zrezygnowali z zajmowania się Toruniem, a teraz wracają.
Ile głów – tyle pomysłów. Jak zwykle w kampanii, trzeba przyznać że całkiem merytorycznej, zostaliśmy zasypani obietnicami na dalszy wzrost i rozwój Torunia. Wszystkie problemy będą rozwiązane i nie pojawią się żadne nowe przeciwności. Pięknie to brzmi, jednak brutalna rzeczywistość zweryfikuje wszystkie te zamierzenia.
Programy kandydatów są w dużej mierze podobne do siebie, w końcu taka jest specyfika tych wyborów. Różnica więc będzie nie tyle w obietnicach, a w sposobie ich realizacji. Czy torunianie docenią dotychczasowe działania i pozwolą Michałowi Zaleskiemu rządzić przez kolejne – ostatnie już – pięć lat, mimo faktu widocznego zmęczenia dwoma dekadami z nim? Czy też jednak po raz pierwszy w tym wieku nastąpi zmiana i gospodarzem miasta zostanie ktoś inny? Spore szanse ma były wiceprezydent Paweł Gulewski.
Nie jestem wróżbitą, nie spojrzę więc w szklaną kulę, by sprawdzić, jaki będzie wynik. Wiem jednak, że te wybory będą bardzo istotne dla przyszłości miasta – dlatego warto samemu o niej współdecydować.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.