Paweł Fajdek: „Petarda na pewno cię nie zawiedzie”
O książce „Petarda”, która ukazała się 31 października, z jej bohaterem, trzykrotnym mistrzem świata w rzucie młotem Pawłem Fajdkiem rozmawiał Karol Żebrowski.
Dlaczego „Petarda”?
– Kilka lat temu podczas jednego z treningów moja trener Jolanta Kumor bardzo emocjonowała się oddanymi rzutami. Kiedy byłem w trakcie wykonywania jednej z prób, przy ostatnim obrocie Jola krzyknęła: „A teraz petarda!”. Ja oczywiście popsułem ten rzut, a wszyscy obecni na stadionie popadali na trawę ze śmiechu. Od tego czasu w wąskim gronie znajomych oraz lekkoatletów towarzyszy mi właśnie ten pseudonim.
Gdy pojawił się pomysł na książkę, od razu pan wiedział, że właśnie taki będzie tytuł?
– Nie myślałem o tym. Najważniejsza była treść, tytuł zostawiliśmy sobie na koniec. Sam pomysł na wydanie narodził się podczas uniwersjady na Tajwanie. Usiedliśmy w trzech Pawłów – czyli ja, Skraba i Hochstim (współautorzy książki – przy. red.), żeby pogadać, a ja opowiedziałem kilka zabawnych historii. Chłopaki uważali, że koniecznie trzeba to opisać. Chwilę nad tym myślałem, wiedziałem że w tym momencie życia nie chcę autobiografii, ale ostatecznie stwierdziłem – czemu nie? „Petardę” spisaliśmy w pięć dni, a tytuł po prostu idealnie pasował do mnie i sposobu napisania tej książki.
Na okładce znajduje się hasło „historie z młotem w tle”. Rozumiem, że nie jest to poradnik dla młodych zawodników, jak trzykrotnie sięgnąć po mistrzostwo świata lub czterokrotnie po złoty medal uniwersjady?
– (śmiech) Zdecydowanie nie. Książka ma na celu przede wszystkim wywołać uśmiech u czytelnika. Moje osiągnięcia i rezultaty każdy może sprawdzić w internecie, a ja chciałem pokazać jakie sytuacje spotykały mnie, zanim doszedłem do miejsca, w którym jestem. Zdecydowana większość z nich była zabawna, tak jak historia z Drużynowych Mistrzostw Europy, kiedy nie dogadałem się z trenerem co do godzin rozpoczęcia konkursu, przez co musiałem biec na stadion. Prawie dostałem zawału, ale zawody wygrałem.
Zdarzały się panu jednak również nieprzyjemne sytuacje jak opisana w książce bójka we Francji, której efekty mogły mieć bardzo negatywny wpływ na przyszłość pańskiej kariery sportowej.
– W sytuacji, kiedy jednej z twoich koleżanek może zdarzyć się krzywda, nie myślisz o potencjalnych konsekwencjach. Rzeczywiście, ten fragment nie pasuje do charakteru książki, ale nie mogło go zabraknąć, bo życie sportowca nie zawsze jest fajne i kolorowe. Nie uciekłem także od mało przyjemnego dla mnie tematu Igrzysk Olimpijskich, do którego za niecałe dwa lata chciałbym zmienić nastawienie.
Nie zabrakło także najsłynniejszej historii z pana udziałem z taksówką i medalem w tle.
– (śmiech) No tak, to musiało się pojawić. Uprzedzam jednak, że nie będzie tutaj nowości. Temat został tak rozdmuchany przez polskie i światowe media, że w zasadzie wszystko zostało powiedziane. W książce potwierdzam tylko prawdziwą wersję. Dodałem tylko ciekawą sytuację dotyczącą śniadania w hotelu po odzyskania krążka, ale więcej nie zdradzę. Zapraszam do lektury!
„Petarda” jest pana pierwszą książką, ale jak można się z niej dowiedzieć, na pewno nie ostatnią. W planach są jeszcze dwie, które mają już nawet robocze tytuły.
– „Do trzech razy sztuka” ma planowo wyjść po Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Wszyscy jednak wiemy, od czego konkretnie to zależy. Jeżeli się nie uda, to spróbujemy wydać po 2024 r. „Do czterech razy sztuka” i zobaczymy do kiedy to się przeciągnie (śmiech). Ostatnia – „Cała prawda o lekkiej atletyce” ma powstać po zakończeniu kariery i być nieco zbliżona do biografii, jednak nie do końca. Chciałbym zaprosić do napisania tej książki jeszcze kilka osób, z którymi opowiedzielibyśmy o środowisku lekkoatletycznym, które jest dość szczelnie zamknięte. Niektórym pewnie może to się nie spodobać, ale to temat na później.
Nie uwierzę jednak, że będą to wydania napisane w poważnym tonie.
– Absolutnie nie! Nie mam zamiaru bawić się w obrzucanie kogoś błotem, bo lekkoatleci to zasadniczo fajni ludzie. Chciałbym, aby kolejne książki były podobne do „Petardy”, czyli zawierające mnóstwo zabawnych historii i anegdot. Wiele osób uważa mnie za osobę z poczuciem humoru. W sumie sam tak uważam (śmiech). Podpisując się pod kolejnymi książkami chciałbym, aby ich treść była utożsamiana ze mną, więc ich wydźwięk musi mieć pozytywny charakter. Myślę, że każda osoba, która przeczyta „Petardę” utwierdzi się w przekonaniu, że tak właśnie jest.
Czyli książka Pawła Fajdka to dobry pomysł na prezent pod choinkę?
– Jak choć trochę lubisz sport i chcesz zobaczyć życie sportowca od kulis i dodatkowo trochę się ze mnie pośmiać, to z pewnością! Petrada na pewno Cię nie zawiedzie.
9 listopada odbędą się dwa spotkania z Pawłem Fajdkiem – o godz. 11.30 w Od Nowie i o 17.30 w Empiku w Toruń Plaza przy ul. Broniewskiego. Szczegóły na wydarzeniu facebookowym.