McDrive dla dzików. „Ludzie sami są sobie winni”
Na toruńskim osiedlu Rubinkowo pod koniec marca pojawiło się stado dzików. Miasto uspokaja, że wataha zostanie wyprowadzona na tereny leśne. „Będą wracać”, mówią z kolei ekolodzy. Problem mogłoby rozwiązać odłowienie dzików i ich przesiedlenie. Takie rozwiązanie nie wchodzi jednak w grę z powodu zagrożenia rozprzestrzenianiem się ASF.
Od końca marca mieszkańcy Torunia prześcigają się w mediach społecznościowych w umieszczaniu zdjęć i filmów, obrazujących nocne wędrówki dzików po Rubinkowie. Pierwsza wataha widziana była w rejonach ulic Niesiołowskiego, Bukowej, terenu „Elany” i okolicznych działek pracowniczych. Dziki zlokalizowane zostały także w Czerniewicach, na Piaskach, w okolicach poligonu wojskowego, a nawet na Bydgoskim Przedmieściu, w okolicach Castoramy oraz na Bielawach i w Grębocinie. Trudno oszacować ich liczbę. Pod koniec marca doliczono się 50 sztuk.
– Do tej pory nie było tak dużego problemu dzikich zwierząt w centrum miasta, choć pojedyncze przypadki się zdarzały. W ubiegłym roku odstrzał sanitarny dzików się nie odbył, co może być przyczyną tak dużej liczby tych zwierząt wędrujących do miasta – informuje Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta miasta Torunia.
Myśliwi podkreślają, że głównym powodem wychodzenia dzików z lasów jest poszukiwanie pożywienia, ale nie tylko. Szukają też spokoju.
– Miasto przychodzi do lasu. Wystarczy trochę słońca i w lasach są tłumy, które przeganiają zwierzynę – wyjaśnia Sylwester Jankowski, toruński aktywista ekologiczny. – Poza tym jesteśmy sami sobie winni, wystarczy przejść obok śmietników w mieście i zobaczyć, co tam się dzieje. Niestety wiele osób nie jest nauczonych, aby po sobie posprzątać. Śmietniki w miastach są dla dzików jak McDrive.
Dla mieszkańców nieproszeni goście natomiast mogą stanowić duże zagrożenie.
– Dzik zaatakuje człowieka z psem, bo pies jest dla niego zagrożeniem, nie wolno z psami podchodzić do dzików – mówi Maciej Krzywdziński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Dzikich „Animal Patrol”.
Wspólne działania w celu rozwiązania problemu dzików w mieście podjęli przedstawiciele Urzędu Miasta Torunia, toruńska Straż Miejska, Powiatowy Lekarz Weterynarii, przedstawiciele Polskiego Związku Łowieckiego oraz pracownicy Animal Patrol.
– Dziki są lokalizowane, a następnie wyprowadzane poza miasto na tereny leśne. Niemniej jednak jest to długotrwały proces. Zdarzają się również sytuacje, że zwierzęta udaje się zwabić do lasów i tam je utrzymać, ale po jakimś czasie wracają do Torunia. Przyczyn jest kilka: mogą być to wilki, które pojawiły się w lasach i „wyganiają” dziki do miast, ale także sami torunianie „zapraszają” dziki poza leśne tereny, wyrzucając resztki jedzenia w dużych ilościach – tłumaczy Anna Kulbicka-Tondel.
Rozwiązaniem problemu mogłoby być odłowienie dzików i ich przesiedlenie na inny teren. Niestety, nie jest to możliwe do zrealizowania.
– Jesteśmy gotowi, aby odłowić dziki, ale przesiedlić ich nie możemy z powodu zagrożenia ASF. Odłowimy je i co dalej? Nie ma żadnych decyzji z góry, co mielibyśmy z nimi zrobić. Jesteśmy w sytuacji patowej i mamy związane ręce – podsumowuje Maciej Krzywdziński.
Czy można zatem zrobić cokolwiek? Przede wszystkim nie zachęcać dzików do powrotu na miejskie osiedla. Ekolodzy i miasto apelują do mieszkańców o niedokarmianie dzików. Przypominają także, aby zabezpieczyć kompostowniki, nie wystawiać resztek jedzenia przy pojemnikach na śmieci, a same pojemniki na odpady przechowywać w zamkniętych pomieszczeniach.