Nie wyrzucajmy! Zostawmy w jadłodzielni
Po świętach wyrzucamy mnóstwo żywności. Ale można to zmienić i zanieść niezjedzone potrawy do jadłodzielni. Jeżeli nie ma takiej w okolicy – warto takie miejsce zorganizować.
Jeżeli nie chcemy wyrzucać jedzenia, to dokładnie planujmy zakupy. Przy okazji więcej nam zostaje w portfelu. Jeżeli jednak mamy nadwyżki produktów, to oddajmy je innym.
– Święta i weekendy to momenty, gdzie po całym tygodniu nasze domowe lodówki i półki się zapełniają, bo w sobotę robimy nowe zakupy i zostają nam niepotrzebne, ale jeszcze dobre produkty. A przecież święta to czas, kiedy się dzielimy – mówi Michał Piszczek z Jadłodzielnia Foodsharing Toruń. – To tradycja, że jeżeli ktoś ma za dużo, to się dzieli z drugą osobą, z tym przysłowiowym wędrowcem, który nie ma czego zjeść.
Najczęściej zostają sałatki, ciasta, pierogi, zupy. Należy to dobrze zapakować w plastikowe, szklane pojemniki, słoiki, szczelne opakowania i opisać z datą oraz informacją, co jest w środku. Po to, żeby osoby, które korzystają z jadłodzielni, nie otwierały niepotrzebnie pojemników.
– W okresie świątecznym mobilizujemy naszych wolontariuszy do częstszego zaglądania i sprzątania tych szaf. Więcej osób zostawia albo bierze jedzenie, więc komuś coś się wyleje, nie posprząta tego, zostaje bałagan i ma się wrażenie, że jadłodzielnie są zaniedbane. A my staramy się, żeby były czyste i każdy był zadowolony – mówi Piszczek.
Gdzie szukać jadłodzielni?
Kilka jest w Toruniu, m.in. na Wrzosach (obok piekarni), Sercownia przy ul.Legionów 238, przy targowiskach Manhattan oraz przy Szosie Chełmińskiej, Coffee House ul. Waryńskiego. Od dwóch lat szafa z lodówką stoi w Lubiczu Górnym, przy sklepie ABC na Kołłątaja. Pomysłodawcą i opiekunem tej jadłodzielni jest Zbigniew Bombolewski – właściciel sklepu i jednocześnie radny Lubicza. W regionie są jeszcze jadłodzielnie w Chełmnie, Brodnicy, Grudziądzu. Są całodobowe, dostęp do nich jest otwarty.
Jak założyć taki punkt?
Samo założenie takiego miejsca jest proste. Może powstać wszędzie, gdzie jest dostęp do prądu (lodówka) i lokalizacja, która się sprawdzi. Przy bloku, domu jednorodzinnym, sklepie, świetlicy gminnej itp.
– Każdemu, kto wyjdzie z taką inicjatywą – podpowiemy, przyjedziemy i pomożemy założyć jadłodzielnię – obiecuje Michał Piszczek.
Najważniejsze zasady: nie przynosimy surowego mięsa, potraw na bazie surowych jaj, alkoholu. Jadłodzielnie nie są też śmietnikami, więc nie pozbywamy się w ten sposób zepsutego czy przeterminowanego jedzenia.
Dlaczego warto?
Jak wynika z obserwacji organizacji Foodsharing Toruń, po jadłodzielni widać zubożenie społeczeństwa. Nie korzystają z nich tylko osoby w kryzysie bezdomności. Do lodówek zagląda bardzo dużo seniorów. Z rozmów, które prowadzą z nimi wolontariusze wynika, że naprawdę mają mało, a na chleb z serem czy wędliną stać ich raz na jakiś czas.
– Zwracajmy uwagę na sąsiadów i osoby, które mają mniej, a czasami się do tego nie przyznają. Wstydzą się poprosić, zapytać. Tak więc sami pomagajmy, pytajmy – mówi Michał Piszczek. – Kiedyś foodsharing był w Polsce. Piekło się ciasto i szło do sąsiadki na kawę z tym ciastem. Robiło się więcej sałatki, dzieliło z innymi. Więc wystarczy wrócić do tych tradycji, żebyśmy tyle nie siedzieli przy telewizorach i telefonach, tylko zauważyli tego człowieka za ścianą. Naprawdę warto spotkać się w ten wyjątkowy czas, dzielić się jedzeniem, być z ludźmi. To przynosi niesamowitą satysfakcję.