180-letnie sosny na Barbarce pójdą pod topór? Mieszkańcy protestują
Mieszkańcy Torunia w niedzielę 12 lutego zorganizowali akcję protestacyjną przeciwko wycince drzew na Barbarce. Zniknąć ma kilkadziesiąt 180-letnich sosen, które – według Nadleśnictwa Toruń – zagrażają bezpieczeństwu. „To oklepany argument”, komentuje Sylwester Jankowski.
Drzewa mają zostać wycięte m.in. na terenie, którym zarządza Szkoła Leśna na Barbarce.
– Lasy wprowadziły nas w błąd, nie informując o skali zamierzonej wycinki – podkreślał na wczorajszej konferencji prasowej Robert Laskowski, pracownik Szkoły Leśnej na Barbarce. – Poinformowano nas, że wyciętych zostanie kilka drzew, w rzeczywistości teren objęty wycinką ma powierzchnię około 2 hektarów.
Szkoła Leśna na Barbarce wystosowała do Nadleśnictwa Toruń protest z nadzieją, że decyzja zostanie raz jeszcze przemyślana, a skala wycinki znacznie ograniczona – tylko do drzew wyraźne uszkodzonych.
– Szkoła Leśna na Barbarce nie popierała i nie popiera wycinki drzew. Tym samym przeciwna jest wycinaniu drzew w pobliżu Osady Leśnej na Barbarce, która jest miejscem wypoczynku i rekreacji mieszkańców Torunia i regionu – czytamy w oficjalnym oświadczeniu.
Honorata Galczewska, rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu tłumaczy dla Radia PiK, że wycinka jest konieczna ze względów bezpieczeństwa, a jedyna alternatywa dla niej to wprowadzenie całkowitego zakazu wstępu ludzi na ten obszar. Wycięte drzewa mają zostać zastąpione nowymi – o wysokości ok. 2 metrów, czyli większymi niż zazwyczaj. „Mamy nadzieję, że szybko wkomponują się w krajobraz i zabliźnią zmiany, których aktualnie jesteśmy zmuszeni dokonać”, tłumaczy rzeczniczka dla Radia PiK.
Społecznicy i aktywiści ekologiczny apelują o indywidualne podejście do każdego z drzew, zaplanowanych do wycinki.
– Uważamy, że należy najpierw dokonać oceny ich stanu, na podstawie której powinno się wytypować drzewa do wycinki, a nie robić to „hurtowo”. Minimalizowanie ryzyka w otoczeniu drzew to nie tylko wycinka, ale przede wszystkim ocena faktycznego zagrożenia. Żyjemy w czasach kryzysu klimatycznego, nie stać nas na tak nonszalanckie podejście do drzew – tłumaczy organizacja Zielone Kujawy.
Na wczorajszej konferencji poruszono m.in. argument o chęci zapewnienia bezpieczeństwa, mający tłumaczyć skalę wycinki.
– Argument bezpieczeństwa mieszkańców jest oklepany przez Lasy Państwowe i nie jest on realną podstawą tej wycinki – mówi Sylwester Jankowski, toruński aktywista ekologiczny.
– Narracja, że drzewa zabijają jest nieprawdziwa. To jest bardzo rzadkie – wtóruje mu Robert Laskowski.
Okazuje się, jak przekazuje Sylwester Jankowski, że w latach 2018-2023 w lasach było 110 śmiertelnych wypadków i 77 wypadków ciężkich – wszystkie przy pozyskaniu drewna.
Wszyscy, którzy nie zgadzają się z decyzją Lasów Państwowych, mogą swój sprzeciw wyrazić jutro – na ogólnopolskiej, walentynkowej akcji „Spieszmy się kochać drzewa, tak szybko odchodzą”. Drzewa w ramach akcji trzeba oznakować kartką z symbolem „I love tree”, a następnie zrobić sobie z nimi zdjęcie i wstawić na Facebooka z hasztagiem #WalentynkiDlaDrzew i nazwą miejscowości.