Termiński: Nasze postulaty są do zrealizowania
Rozmowa z Przemysławem Termińskim nie tylko o klubie żużlowym, ale wizji współpracy w sejmiku województwa, wsparciu sportu przez polityków oraz o twardych punktach programu Trzeciej Drogi.
Sytuacja polityczna po wyborach parlamentarnych w kraju zmieniła się diametralnie. Czy to się przekłada na funkcjonowanie samorządów województwa kujawsko-pomorskiego?
Niewątpliwie przekłada się to na funkcjonowanie samorządów wojewódzkich. Natomiast Toruń zawsze miał specyficzne grono polityków, którzy potrafili porozumieć się ponad podziałami i kohabitować. Nawet, gdy byli z różnych partii, to jednak spór miał charakter merytoryczny, a nie polityczny. Wierzę, że w sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego wszystkie partie, które po wyborach stworzą koalicję, będą w stanie konstruktywnie pracować na rzecz rozwoju naszego regionu.
A czy nie obawia się pan tego, że trwające od kilkunastu lat zakusy ze strony polityków z Bydgoszczy, zmierzające do tego, że Urząd Marszałkowski stał się wysuniętym przyczółkiem bydgoskiego środowiska politycznego, może spowodować, że ten scenariusz po najbliższych wyborach stanie się realny?
Zasady funkcjonowania sporu bydgosko-toruńskiego reguluje ustawa, zgodnie z którą siedzibą wojewody jest Bydgoszcz, a siedzibą sejmiku województwa i marszałka jest Toruń. Zakładam, że to się nie zmieni. Natomiast zakusy kolegów z Bydgoszczy zawsze były, są i będą. Jak mawia przysłowie – grabie zawsze grabią do siebie. Nie ma co się spodziewać, że nagle politycy z Bydgoszczy, niezależnie od ugrupowania, zaczną grabić od siebie. Zaś decyzja o tym, kto zostanie marszałkiem województwa, zapadnie po wyborach.
Trzecia Droga pojawiła się na scenie politycznie niejako szturmem. I okazało się, że dysponuje na tyle dużym poparciem, że chyba coraz trudniej sobie wyobrazić rządy, na przykład w sejmiku województwa, bez Trzeciej Drogi.
To prawda, jesteśmy trzecią drogą i trzecią siłą polityczną w Polsce. Stoimy po demokratycznej stronie stołu, więc siłą rzeczy naszym koalicjantem powinny być siły demokratyczne, co wyklucza możliwość stworzenia bloku koalicyjnego z PiS. Zakładam również, że tak samo będzie w sejmiku województwa, gdzie siły demokratyczne usiądą przy jednym stole i zdecydują o kształcie sejmiku. Jednak wszystko zależeć będzie od wyników tych wyborów.
Jak przebiega współpraca wewnątrz Trzeciej Drogi z PSL-em? Czy ta kohabitacja się utrzyma, czy może dojść do rozłamu?
Uważam, że kohabitacja nie tylko się utrzyma, ale współpraca między dwoma naszymi ugrupowaniami będzie zacieśniać się, wbrew temu, co niektórzy mówią. Wynika to z pewnej bliskości poglądów, zwłaszcza w kwestiach światopoglądowych. Podstawową różnicą programową między nami jest to, że PSL bardziej koncentruje się na problemach wsi. Natomiast ruch Hołowni bardziej skupia się na problemach miast, przemysłu i biznesu, ale te obszary doskonale uzupełniają się.
Okres rządów PiS zdaniem wielu środowisk biznesowych nie sprzyjał tej grupie społecznej. Jakie zmiany sprawią, że biznes odetchnie?
Z perspektywy średniego biznesu największym problemem, który utrudnia funkcjonowanie, jest niestabilność przepisów oraz bardzo represyjny charakter działania państwa. W moich działalnościach, zarówno produkcyjnej, jak i ubezpieczeniowej, miałem mnóstwo sytuacji, gdzie jednocześnie mieliśmy po kilka kontroli. One niczemu nie służą, poza tym, że angażują czas i pieniądze. Dzisiaj gospodarka potrzebuje odbiurokratyzowania, bo nadmiar biurokracji wynika z nadmiaru regulacji.
Zejdźmy na chwilę na nasze toruńskie podwórko. Jak pan patrzy na zbliżający się sezon żużlowy? Czy podjęto kroki, które spowodują, że Apator będzie jeździł jeszcze lepiej?
Wszystkie podjęte decyzje komunikowaliśmy publicznie. Dotyczyły one głównie zmiany menadżera drużyny. Ma on swoje pomysły na organizację drużyny i zaplecza juniorskiego, ale również ma sposób przygotowania toru, który w żużlu ma duże znaczenie. Wierzę, że wszystkie zmiany, które wprowadza Piotr Baron, przełożą się na dobry wynik drużyny i że pojedziemy po mistrzostwo Polski, co każdego roku jest naszym celem. Od pierwszego dnia, w którym przyszedłem do klubu, walczymy o złoto.
Czy w tym roku się uda?
Zobaczymy, ponieważ walka o złoto w żużlu jest niestety mocno związana z budżetem. My jako jedyny klub w Ekstralidze do tej pory nie korzystaliśmy ze wsparcia ze spółek Skarbu Państwa. Ostatnio prezes Motoru Lublin powiedział, że nie rozumie kierowanych w jego stronę zarzutów, ponieważ w jego wypadku wsparcie przez spółki Skarbu Państwa stanowi „tylko” 20-30% budżetu. Gdybym dostał dodatkowe 30% do budżetu mojego klubu, czyli ok. 10 mln zł, to nie wiedziałbym, co z tymi pieniędzmi zrobić i zapewne mógłbym sponsorować kilka sąsiednich klubów. Bądźmy poważni – mówimy o ogromnych pieniądzach. W ciągu ostatnich ośmiu lat KS Toruń nie korzystał ze wsparcia spółek Skarbu Państwa, bo taka była doktryna polityczna. Dlatego dzisiaj potrzebujemy polityków związanych ze sportem, którzy będą zarówno w samorządzie województwa, jak i władzach krajowych, aby pomóc przekierować choć część tych pieniędzy do toruńskich klubów, by mogły rywalizować z najlepszymi w Polsce. Ciężko rywalizuje się w sytuacji, gdzie jakiś klub dostaje 10 mln zł z państwowych podmiotów, a my musimy finansować całą działalność klubu wyłącznie z własnych pieniędzy i od prywatnych sponsorów. Niestety, wsparcia polityków szczebla centralnego nie było zarówno za rządów PiS, jak i teraz. Zobaczymy, jak rozwinie się to w przyszłości, dajmy nowej ekipie porządzić, ponieważ są u władzy dopiero od połowy grudnia. Jeśli chodzi o sponsoring państwowy, to ten sezon jednak spisujemy na straty. W przyszłym będziemy chcieli poważnie się tym zająć i poszukać sponsora tytularnego, który będzie w stanie mocno wesprzeć nasz klub. Natomiast na poziomie samorządu województwa trzeba nad tym pracować. Liczę na to, że w ciągu roku politycy z naszego okręgu zaangażują się w rozwój toruńskiego sportu.
A co ze wsparciem od miasta?
Miasto bardzo się angażuje we współpracę z klubem, pomimo że ma swoje ograniczenia budżetowe. Daje bardzo dużo pieniędzy, bez których funkcjonowanie Ekstraligi w Toruniu byłoby niemożliwe. Z marszałkiem prowadzimy rozmowę, a co z tego wyjdzie – czas pokaże.
Jak ocenia pan programy poszczególnych ugrupowań politycznych? Wciąż mamy do czynienia z kampanią wyborczą, która polega na wywieszaniu bilbordów z wyretuszowanymi buziami?
Nie chciałbym wypowiadać się na temat, jak wyglądają moi konkurenci na plakatach czy bilbordach. W ciągu ostatnich 3 lat schudłem ponad 60 kg i z tej perspektywy czuję się, a może i wyglądam lepiej, choć nie mnie to oceniać – pozostawię tę ocenę mojej żonie. My jako Trzecia Droga weszliśmy do polityki, proponując zdroworozsądkowe podejście do rzeczywistości. Oczywiście, można wiele rzeczy zrobić, ale nie można ich robić bez uwzględniania szerszego kontekstu, chociażby interesu przedsiębiorców. Przykładem jest hodowla zwierząt futerkowych, której jesteśmy przeciwnikami, ale nie można jej zabronić z dnia na dzień, pozostawiając tysiące ludzi bez pracy i z kredytami. Tym się różnimy od poprzedników. Natomiast, jeśli chodzi o programy wyborcze pozostałych ugrupowań innych niż Trzecia Droga, to słucham ich trochę z przymrużeniem oka. Na etapie kampanii wyborczej została wygłoszona teza, że będzie nowa kwota wolna od podatku – 60 tys. zł. To wspaniały pomysł, przy czym obawiam się, że wypowiadający tę tezę doskonale wiedział, że kwota wolna od podatku się nie zmieni. Takie są realia polityki uprawianej przez dwóch wielkich graczy – mówią to, co ludzie chcą usłyszeć, a nie to, co realnie mogą zrobić. My w ramach Trzeciej Drogi idziemy razem do wyborów, ponieważ mamy plan, jak naprawić Polskę i będziemy konsekwentnie realizować nasze postulaty.