Relacja z festiwalu Kontakt – dzień 6 i 7
To już ostatnie dni festiwalu, jednak nie zwalniamy tempa. Na scenach ponownie sztuki zagraniczne, spektakle toruńskiego teatru i mnóstwo spotkań z twórcami.
Poniedziałek zaczął się od spotkania z dwoma dyrektorami teatrów – Maciejem Nowakiem z Teatru Polskiego w Poznaniu (na Kontakcie z „Śmiercią Jana Pawła II”) oraz Norbertem Rakowskim z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu (na festiwalu z „Badaniami ściśle tajnymi”). Uczestnicy rozmawiali przede wszyskim o drodze młodego reżysera, wyzwaniach i projektach. Dyskutowali także o podejściu i realizacji marzeń i planów do sukcesu reżyserskiego.
Natomiast żeby zobaczyć sztuki przenieśliśmy się najpierw do Teatru „Baj Pomorski”. Tam spotkaliśmy się z Jorge Luisem Borgesem w „Fikcjach” w reżyserii Adomasa Juški. To piękny, choć nieco trudny w odbiorze spektakl. Juška, czyli uczeń Eimunstasa Nekrosiuša, zaprasza nas do zapoznania się z biografią Borgesa, jednak nie tą, którą znajdziemy w internecie, a taką wyniesioną ze snów. Oniryczna historia wydarza się w sześciu częściach, przeplatanych cytatami z „Fikcji” Borgesa. Spektakl jest podróżą przez życie autora, w której sami możemy spotkać się z wątpliwościami, pytaniami i szukać w sobie odpowiedzi.
Wieczorem, na Dużej Scenie Teatru Horzycy, w innym niż zwykle układzie, obejrzeliśmy „Wiśniowy sad” Czechowa w reżyserii Łukasza Kosa. To barwna interpretacja dzieła rosyjskiego pisarza, w której stajemy przed refleksją: jak wygląda świat, który się kończy? Gdzie jest mój wiśniowy sad? Czechow to mistrz słowa, a Łukaszowi Kosowi udało się to słowo przenieść na deski teatru. Dzięki umiejscowieniu widowni na scenie tworzy się niezwykła, kameralna atmosfera. Łatwo wciągnąć się w historię Lubow – stroje z epoki, piękna scenografia, a na końcu… Zaproszenie do tańca na party z okazji sprzedaży domu. Przez cały spektakl nie można też zapominać o jeszcze jednym ważnym bohaterze – Teatrze im. Wilama Horzycy, który również odgrywa tu główną rolę.
Przedostatni dzień festiwalu to spotkanie studentów UMK z Łukaszem Kosem, na którym mogli zagłębić się w temat procesu twórczego.
Popołudnie było bardzo intensywne – spektakle grano w trzech lokalizacjach. Na pierwszy ogień poszło „Twarzą w twarz” Mai Kleczewskiej. Na Arenie Toruń spotkaliśmy się z Ingmarem Bergmanem i zostaliśmy zaproszeni do odbycia podróży i wyreżyserowania filmu ze szwedzkim twórcą. Bergman uwielbiał analizować człowieka pod wpływem ekstremalnych przeżyć, często jego bohaterami byli ludzie odizolowani – od siebie nawzajem, od relacji. Te historie przedstawia też w „Twarzą w twarz” Kleczewska. Spotykamy Karin, Tomasza czy Esterę i wchodzimy do ich świata lęku, samotności, traumie. Absolutnie niesamowite kreacje, w szczególności Karoliny Adamczyk grającej Karin. Gra aktorska jest w „Twarzą w twarz” na najwyższym poziomie. W sztuce wciąga i urzeka prostota przekazu, wielowymiarowość i mnogość znaczeń. Od pierwszych chwil zostajemy wciągnięci w świat refleksji nad sobą, relacjami i tym, czym dla nas jest zmiana.
– Bergman jest Przewodnikiem po czasie „kwarantanny” – zamknięcia, izolacji, wglądu i konfrontacji – mówi reżyserka „Twarzą w twarz”, Maja Kleczewska. – Przeprowadza nas przez proces przemiany. Intymny proces transformacji i przewartościowania. I śmierci. Coraz mocniej dociera do nas, że nastał czas śmierci. Śmierci, której nie sposób pojąć, opłakać, zrozumieć. Czy chcemy tego, czy nie, śmierć potrzebuje reprezentacji, po to jest sztuka – film, teatr, literatura, sztuki wizualne – żeby dzięki reprezentacji nie dopuścić do traumatycznego, niewyrażonego zapisu lęku. Artysta wciąż poszukuje języka na oswojenie nieoswajalnego. Sztuka wciąż stara się wyprzedzić rzeczywistość. To powinność Sztuki. Próbować.
Drugim spektaklem tego dnia były „Ćwiczenia stylistyczne” w reżyserii Evy Rysovej. Razem z aktorami wsiedliśmy do autobusu linii „S” i zostaliśmy zabrani w wyjątkową podróż, która już nigdy więcej się nie powtórzy. Jak punkt widzenia wpływa na przedstawienie historii? Na ile sposobów można ją opowiedzieć? Twórcy sztuki mówią, że na 99. I 99 sposobów prezentują. „Ćwiczenia stylistyczne” są wspaniałą, barwną opowieścią, pełną finezji i dowcipu. Świetnym pokarmem dla umysłu, ponieważ Eva Rysova nie ogranicza się w niczym, bawi językiem, konwencjami, stylem. Zaprasza nas też do świata swojej unikatowej wyobraźni i pozwala w nim rozgościć.
Na zakończenie przedostatniego dnia Kontaktu obejrzeliśmy „Braci” w reżyserii Romeo Castellucciego. Reżyser zabiera nas w mroczny, trudny, ale i niesamowity wizualnie świat przemocy. Sztuka ta zaczęła się najpierw w głowie Castellucciego, który postanowił przeprowadzić eksperyment, według mnie podobny do „Eksperymentu więziennego” Philippa Zimbardo – nie zatrudnił aktorów, a mężczyzn znalezionych przez ogłoszenie, ubrał ich w mundury policjantów oraz wydawał rozkazy. Na toruńskiej scenie wystąpili Valer Dellakeza, Luca Nava, Sergio Scarlatella oraz mężczyźni rekrutowani na ulicy, którzy podpisali umowę , że wykonają każdy rozkaz. To monumentalne dzieło, które wystawia nas na pytanie: gdzie jest wolna wola człowieka? Mężczyźni wykonują każdy rozkaz, który słyszą w słuchawce, stając się jednym organizmem, jednak bezwolnym. Reżyser konfrontuje widza z genezą przemocy, dominacji i całkowitym pozbawieniu się odpowiedzialności.
Po wszystkie informacje i relacje z festiwalu zapraszamy tutaj.