Weekend w teatrze – dzień 4 i 5 relacji z „Kontaktu”
Tym razem spotkaliśmy się na pokazach filmowych, pierwszym spektaklu zagranicznym, który był tłumaczony, nowych targach oraz sztuce „Śmierć Jana Pawła II”, która od początku budziła wiele kontrowersji.
W sobotę rozpoczęliśmy dzień od targów „Nowoczesne multimedia w teatrze”. Tym razem w CKK Jordanki przez cały weekend dostępne było stoisko, na którym można było zobaczyć i doświadczyć w działaniu m.in. mappingu z wykorzystaniem laserowych źródeł oraz nowoczesnego oświetlenia (ruchome głowy LED, taśmy ledowe jako elementy scenografii, oprawy oświetleniowe LED ze sterowaniem bezprzewodowym). Na pokazach, które odbywały się co 15 minut specjaliści zaprezentowali możliwości synchronizacji światła, dźwięku i filmu. Świetna ciekawostka nie tylko dla osób związanych bezpośrednio z teatrem!
Z Jordanek udaliśmy się do Kina Centrum, żeby obejrzeć pokaz dwóch filmów biograficznych o Eimuntasie Nekrošiusie w reżyserii Audroniusa Liugi. Nekrošius był fantastycznym reżyserem teatralnym, w Toruniu znanym własnie z festiwalu Kontakt, gdzie po wystawianiu swojej trylogii oraz inscenizacji Puszkina i Czechowa stał się reżyserem kultowym. Wiele sztuk Litwina było wystawianych w Polsce, do dziś „Dziady” i „Ślub” można oglądać w Teatrze Narodowym. Nekrošius zmarł pięć lat temu. Dzięki „Początkowi” i „Krześle ojca” zbliżamy się do postaci reżysera, zanurzamy w świat, z którego pochodził i do którego wracał, poznajemy nieznane wątki i historie dotyczące Litwina. Audronius Liuga prezentuje nam nową soczewkę, przez którą możemy spojrzeć i rozumieć twórczość Nekrošiusa, daje nam też ekskluzywny materiał w postaci wywiadów z reżyserem. Dla mnie samej Nekrošius ma znaczenie sentymentalne – to miedzy innymi na jego sztukach uczyłam się miłości do teatru, piękna i wartości, które mogą za sobą nieść spektakle. Z ogromnym wzruszeniem podróżowałam razem z Liugą po świecie Nekrošiusa, i z tym samym wzruszeniem wracałam pamięcią do jego spektakli, które dane mi było zobaczyć.
Po spotkaniu z reżyserem „Początku” i „Krzesła ojca” zmieniamy lokalizację na Arenę Sportową przy ul. Bema i zatapiamy się w „Trzech smutnych sztukach” w reżyserii Radu Afrima. Rumuński reżyser powrócił do Torunia, tym razem z opowieścią o śmierci. Na podstawie wierszy Maurice’a Maeterlincka stworzył piękną i mroczną opowieść, w której śmierć jest zawsze o krok za nami. Sztuka wciąga i pochłania, to kolejne niesamowicie wizualnie zrealizowane widowisko w reżyserii Afrima. Przez cały spektakl towarzyszyły mi nieuchwytne uczucia, lekkie wewnętrzne drżenie i pytania o naturę umierania. Tym razem bardziej oniryczne, niż kolejnego dnia przy „Śmierci Jana Pawła II”. „Trzy smutne sztuki” pozwalają nam skonfrontować się z tym, czym naprawdę jest śmierć, z jej nieustanną obecnością, nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz każdego z nas.
A na zakończenie wieczoru… silent disco w „Wejściówce”!
W niedzielę, piątego dnia festiwalu, studenci mogli spotkać się z aktorami rumuńskiego Teatrul Național “Vasile Alecsandri” i posłuchać o współpracy z Radu Afrimem. Dyskutowali o podejściu do zawodu aktora, nagości w teatrze i zaufaniu do reżysera.
O 17:00 wróciliśmy na scenę CKK Jordanki, żeby obejrzeć „Badania ściśle tajne. New Constructive Ethics” Iwana Wyrypajewa w reżyserii Norberta Rakowskiego. Wyrypajew jest jednym z moich ulubionych dramaturgów, więc czekałam na tę sztukę dość mocno. I nie zawiodłam się. „Badania ściśle tajne” to historia wielopoziomowa. Eksperyment o eksperymencie. Poznając bohaterów wchodzimy do bardzo intymnego świata, a jednocześnie konfrontujemy z wielkimi pytaniami, które zadaje sobie ludzkość: kim jest człowiek, do czego jest zdolny? Czy gatunek ludzki przetrwa? Wyrypajew i Rakowski stworzyli sztukę, w której nie oceniają, a jedynie zaprasza do wewnętrznej dyskusji. „Badania ściśle tajne” to także popis wysokiej klasy gry aktorskiej. To chyba wciągnęło mnie najbardziej i z zachwytem patrzyłam na rolę Katarzyny Herman, grającej Monikę. Sztuka byłą zarówno ucztą dla umysłu jak i dla oczu.
Dzień zakończyliśmy wystawianą na Dużej Scenie Teatru Horzycy „Śmiercią Jana Pawła II” w reżyserii Jakuba Skrzywanka. Spektakl na długo przed wystawieniem go spędzał sen z oczu radnym i politykom z Torunia. Wiceprezydent Torunia Adrian Mól, radny sejmiku województwa Przemysław Przybylski i radny miejski Michał Jakubaszek zarzucali sztuce obrazoburszość, obsceniczność i brutalność, jeszcze zanim ją obejrzeli. Jak jest naprawdę ta sztuka? Zdecydowanie brutalna. Brutalnie prawdziwa. Mnie samą bardzo szybko wprowadziła w poczucie dyskomfortu, nie ze względu na papieża noszącego pieluchę czy cewnik, ale na odarte z konwenansów i pudrowania przedstawienie cierpienia. Od pierwszych minut ból chorującego człowieka, który cierpi przy każdej czynności i każdym oddechu wylewa się i emanuje. Świadectwo choroby jest zanurzone w obrzędach i obowiązkach, które papież wykonywał jeszcze w dniu swojej śmierci. „Śmierć Jana Pawła II” bazuje na oryginalnej dokumentacji medycznej, zapiskach kronikarskich i dopiero w ostatniej kolejności na wspomnieniach osób, które tego dnia były przy umierającym człowieku. To fenomenalna sztuka, obowiązkowa do zobaczenia dla każdego.
– Teatr jest miejscem, w którym możemy eksperymentować – mówi reżyser spektaklu, Jakub Skrzywanek. – Bezpieczną przestrzenią, gdzie możemy przetestować wszystko, każdą historię i każdą wizję, a później sprawdzić naszą reakcję. Tym była ta sztuka.
Po wszystkie informacje i relacje z festiwalu zapraszamy tutaj.