Monika Gotlibowska: „Eskalowanie pandemii w mediach, szczególnie telewizyjnych, powoduje, że ludzie bardzo sceptycznie podchodzą do sprawy” [3 PYTANIA DO]
O tym, jak nowe obostrzenia dotyczące restauracji wpłyną na dochody restauratorów z toruńską przedsiębiorczynią Moniką Gotlibowską rozmawiał Michał Zieliński.
W jak dużym stopniu zamknięcie restauracji o godzinie 21 może wpłynąć na dochody restauratorów?
Ogromnym, to powolna katastrofa dla tej branży. Nie sprzyja nam pora roku, bo sezon jesienno-zimowy to zdecydowany spadek obrotów i do tego jeszcze ograniczenia z tytułu pandemii – widać brak znajomości branży wśród rządzących. Toruńskie lokale odczują te restrykcje bardziej, niż warszawskie, bowiem wśród większości mieszkańców Torunia życie towarzyskie, a zatem i restauracyjne w dużej mierze rozwija się właśnie w godzinach wieczornych, ale proszę mi wierzyć nie są to tłumy nad którymi nie można panować. Zatem wprowadzenie tych obostrzeń, tym bardziej od soboty, gdzie większość przychodów restauracje generują właśnie w weekendy, jest dla nas lockdownem, tylko nieformalnym. Dla nas to ogromne ograniczenia w przychodach, a koszty prowadzenia restauracji będą cały czas takie same. Dla nas nie jest to żadne rozwiązanie, to powolna „śmierć” dla większości tej branży. W mojej ocenie, aby chronić polskich przedsiębiorców i miejsca pracy rząd powinien, pod warunkiem uruchomienia kolejnej tarczy, po prostu zamknąć restauracje. Teraznatomiast władza stwarza pozory, że przedsiębiorcy mogą prowadzić biznesy gastronomiczne, przecież ich nie zamyka, ale prawda jest taka, że spowoduje to ogromne spadki przychodów i namnoży wiele problemów przedsiębiorcom.
Czy zamawianie posiłków z dostawą może chociaż w jakimś małym stopniu zrównoważyć te straty?
Absolutnie nie, na pewno nie w Toruniu. Już to sprawdziliśmy przy wiosennym lockdownie, kiedy restauracje były zamknięte i można było prowadzić właściwie tylko sprzedaż na wynos. W Toruniu niestety nie miało to racji bytu i bardzo szybko z tego zrezygnowaliśmy. Lokal prowadzący sprzedaż na wynos generuje takie same koszty jak przy otwartym lokalu na normalnych zasadach , a przychód ze sprzedaży nie jest wstanie ich pokryć. W Toruniu nie mamy klienta na sprzedaż na wynos, który pozwoliłby spać spokojnie restauratorom.
Czy możliwość organizacji imprez okolicznościowych do maksymalnie 20 osób i bez możliwości zabawy tanecznej może być szansą dla mniejszych restauracji na przejęcie takich imprez?
W mojej ocenie, nie. Eskalowanie pandemii w mediach, szczególnie telewizyjnych, powoduje, że ludzie bardzo sceptycznie podchodzą do sprawy. Nakręcona spirala strachu powoduje, że społeczeństwo z ostrożności zostaje w domu. Co prawda dużo jest już tych głosów, które podważają racjonalność tych obostrzeń, ale mimo wszystko to się nie będzie przekładało na większą ilość imprez. Myślę, że w tej chwili jednak osoby pragnące towarzystwa przeniosą się z powrotem do domów.