Nagrodzona za walkę ze strachem przed… dentystą
„Dentysta czarodziej, cały dzień czaruje i dziurawe ząbki dokładnie plombuje” – dr Anna Maria Oleksiejuk z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Rydygiera w Toruniu za zasługi w leczeniu lęku przed dentystą wśród dzieci otrzymała z rąk marszałka województwa Piotra Całbeckiego wyróżnienie. Można żartować, że kapituła ten lęk musiała dobrze znać, ale po rozmowie z panią doktor okazuje się, że to poważna sprawa.
Sama Anna M. OIeksiejuk, proszona o przedstawienie, mówi o sobie w kolejności chronologicznej: doktor nauk medycznych, specjalistka stomatologii dziecięcej, lekarz-pasjonat, autorka książeczek dla dzieci, reżyserka, scenarzystka i kostiumolożka. Walczy o zdrowe zęby dzieci za pomocą książeczek dla dzieci, scenariuszy dla nauczycieli, przedstawień teatralnych i działalności charytatywnej.
Skąd taka pasja i jednocześnie zawód? Można żartować, że rodzice naszej bohaterki o korzeniach wiedzieli wszystko… Korzeniach drzew, nie zębów, ponieważ specjalizowali się w dendrologii i architekturze krajobrazu. Córka też miała zostać architektem, lecz wolała korzenie zębów. Podobno na decyzji zaważyła postać niezwykle stanowczej nauczycielki biologii. Jak mówią współpracownicy, doktor Anna walczy dziś o każdy ząb jak lwica, a jest o co, bo kły nasze i naszych dzieci do najzdrowszych nie należą… To bogata tematyka, która wystarczyła na doktorat i podstawę pracy badawczej. Dziś dr Anna Oleksiejuk jest jedyną kobietą z tytułem doktora nauk medycznych w Regionalnym Centrum Stomatologii w Toruniu. Po doktoracie nie spoczęła na laurach – nadal prowadzi badania i publikuje w czasopismach naukowych. To wszystko świadczy dobrze o autorce, nieco gorzej o naszych nawykach higienicznych w obrębie jamy ustnej, które przekazujemy młodszemu pokoleniu.
– Są takie sytuacje, gdy dziecko otwiera buzię i siadam ja, potem koleżanki i naprawdę nie wiemy, od czego zacząć – mówi doktor Anna. – Oczywistością dla rodziców jest doktor Google, który nie zawsze podpowiada prawidłowo. Dla tych zapracowanych jest normą, że dziecko dwuletnie jest w stanie samodzielnie umyć sobie zęby. Łatwo zrozumieć, jak takie mycie wygląda i jakie są jego efekty. Wydawało mi się, że najprostszą metodą jest to, żeby dotrzeć do dzieci i już najmłodszych edukować w okresie przedszkolnym – przez zabawę.
Od 2016 r. z ogromnym wsparciem aktorów z Teatru im. Wilama Horzycy doktor Anna wraz z personelem Regionalnego Centrum Stomatologii organizuje odwiedziny teatralne w szpitalu dziecięcym. Skąd wzięła się taka potrzeba? Pielęgniarki ze szpitala zaczęły zbierać dane statystyczne o tym, co dzieci mają ze sobą w szpitalu i jakie są ich potrzeby. Okazało się, że bywają zaopatrzone w najnowszą elektronikę, od smartfonów po tablety, ale nie mają… szczoteczki i pasty do zębów. Nazwa robocza grupy brzmi: „Z uśmiechem na święta”.
– Naszym Świętym Mikołajem był i jest, co poniekąd oczywiste ze względu na imię, Niko Niakas – wspomina Anna M. Oleksiejuk. – Pierwsze było nieco „na żywioł” i skromne, bo dzieci dostały tylko szczoteczki, pasty i nieduże drobiazgi, ale dzięki zabawie i przedstawieniu mają trochę radości. Na koniec zresztą słyszymy, nawet od rodziców, że wielu rzeczy nie wiedzieli, choćby jak szczotkować prawidłowo zęby.
Kiedyś pomocą była piosenka „Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda”, którą kolejne pokolenia poznawały w szkole lub przedszkolu. Doktor Anna, idąc tym śladem, tworzy własne wierszowane książeczki dla dzieci oraz zbiera piosenki i rymowanki o higienie jamy ustnej. Tak powstała seria książeczek, a także… pomocnik dydaktyczny dla nauczycieli przedszkolnych oraz klas 1-3. Duża, bogato ilustrowana książka wraz z planszami była ciepło witana w Ministerstwie Zdrowia. Niestety, chwilowo na taką tematykę brakuje miejsca w podstawie programowej, a szkoda. Opisy narzędzi dentystycznych i samej wizyty przydałyby się również dorosłym, którzy do stomatologa chodzą jak na ścięcie, nieświadomi, co zdarzy się za drzwiami gabinetu.
– Już przy dziecku nie powinniśmy używać słów na „B” – podkreśla doktor Anna. – W zdaniu: „Nie bój się, nie będzie bolało”, dziecko tego „nie” nie słyszy. Ono rozumie to zupełnie opacznie: „Bój się! Będzie boleć!”. Nie oszukujmy naszych dzieci. Jeżeli rodzic zajrzy do buzi dziecka i widzi, że jest tam coś do zrobienia, jakiś stan zapalny, to trzeba dziecku powiedzieć, co pani doktor będzie robiła. Oczywiście, nie strasząc kleszczami ani wiertarką. Rodzice często straszą igłą i strzykawką, a dziecko chce znieczulenie. I co wtedy? Czasami zdarzy się, że zaboli, więc trzeba to z wyobraźnią wytłumaczyć, np. mówiąc o tym, że w ząbku mieszka robaczek, który nie chce z niego wyjść, bo to jego dom. Trzeba mieć też świadomość, że dzieci wszystko słyszą. Gdy wracamy sami od dentysty i opowiadamy przy nich, jak bardzo to było strasznie…
Co można zrobić najgorszego? Przesadzić!
– Nie zapomnę pewnej wizyty – wspomina doktor Anna. – Dziecko było super przygotowane, uśmiech od ucha do ucha, wszystko wiedziało. I mama, gdy już było usadowione w fotelu, pocałowała je, śmiertelnie poważna i blada, w czoło. W tym samym momencie uśmiech dziecka zmienił się w podkówkę, oczy w fontannę i było po wizycie.
Takich niezapomnianych wizyt było więcej i pamiętają je współpracownicy doktor Oleksiejuk z Regionalnego Centrum Stomatologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. Jest to wyjątkowa jednostka, bo jako jedyna lub jedna z nielicznych w województwie kujawsko-pomorskim przyjmuje pacjentów z niepełnosprawnością lub borykających się z chorobami zakaźnymi wysokiego ryzyka, jak również chirurgią. Wielu stomatologów widząc osobę z niepełnosprawnością lub dziecko z hodowlą zgorzeli w buzi, odsyła je właśnie tu. Ne jest łatwo.
– Dla jednego zęba i jednego pacjenta jest w stanie skonsultować się ze specjalistami z całej Polski – mówi jedna z higienistek RCS. – Widzi problematyczny siekacz i walczy o niego z całych sił, by uniknąć implantów, protez i rekonstrukcji. Angażuje się, bardzo przeżywa swoją pracę, co świadczy o dużej wrażliwości. Jest ostra, ale sprawiedliwa, dlatego praca z nią daje dużo satysfakcji i myślę, że lekarze rezydenci są zadowoleni z współpracy z nią. I nie ma mowy o plotkach w pracy! A to już bywa dla mnie trudne – żartuje nasza informatorka. – I proszę napisać, że uwielbiam jej służbowe stroje! Paleta kolorów!
Pasją dr Anny M. Oleksiejuk są podróże. Z równym zapałem podróżuje, co ratuje uzębienie najmłodszych pacjentów. Z podróży przywozi piękne zdjęcia. Oprócz tego pochłania ogromne ilości książek, którymi chętnie się dzieli. Czyta wszystko, od kryminałów po książki przygodowe i historyczne. Ich dobór bywa mocno zaskakujący – ale nakłonieni przez nią do czytania nigdy nie żałują, że dali się namówić na taką lekturę. Reklamacji nie zgłaszają.
Jakie plany na przyszłość? Prócz prób wdrożenia podręcznika do szkół, kolejne przedstawienia i szycie kostiumów. Jak się okazuje – ręczne. Grupa teatralna trafiła również ze swoim show do toruńskiego Hospicjum „Nadzieja”.
– To było dla nas ogromne przeżycie, którego nie zapomnimy – mówi doktor Anna. – W to miejsce warto wracać i warto pomagać. W każdym geście dzieci z hospicjum było widać, że nasza wizyta jest przez nich aprobowana.
Dzięki tej akcji powstał pomysł na kalendarz-cegiełkę, z którego dochód zostanie przeznaczony dla podopiecznych tej placówki. Jest i Święty Mikołaj, Pippi, krasnoludki, i Wróżka-Zębisia z jednorożcami. Wszyscy nie do poznania! Premiera i dystrybucja kalendarza – wkrótce.