Jaka partia, taki szturm [FELIETON]
Mit, jakoby Jarosław Kaczyński był wielkim strategiem, upada, a PiS od przegranych wyborów znajduje się w korkociągu. Wszystkie podejmowane przez władze partii wysiłki wyprowadzenia jej z tego stanu na nic się zdają.
Od kilku dni czy nawet tygodni coraz widoczniejszy jest chaos panujący po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Warszawy został Tobiasz Bocheński. „Pan doktór”, jak przedstawił go Jarosław Kaczyński, to 36-letni prawnik z Łodzi, były wojewoda łódzki i mazowiecki. Na potrzeby kampanii już zaprzeczył, że kibicuje Widzewowi Łódź. Odnoszę wrażenie, że jeżeli PiS traktowałby wybory w Warszawie poważnie, to wystawiłby kogoś z pierwszego szeregu partii, w dodatku warszawiaka. Kontrkandydatem bardzo rozpoznawalnego, obecnego prezydenta Warszawy powinien być ktoś z silną pozycją w PiS i zbudowaną marką osobistą, a tak się nie stało.
Kolejne kroki podejmowane przez opozycję wskazują, że jej działania obliczone są na to, żeby siać zamęt, żeby ludzie myśleli, że w Polsce nie jest przywracany porządek konstytucyjny, a właśnie łamany. Świadczy o tym chociażby próba wprowadzenia przez polityków PiS na obrady Sejmu dwóch byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Otoczeni przez innych przedstawicieli PiS próbowali szturmem przedostać się do budynku parlamentu i doprowadzili do przepychanki ze strażą marszałkowską. Awanturnicza strategia PiS nie przynosi jednak oczekiwanych efektów i jest niezrozumiała nawet dla jego własnego elektoratu, co widać w ostatnich badaniach opinii publicznej. Od dłuższego czasu w mediach mówiło się, że obecna opozycja chce doprowadzić do czegoś na wzór amerykańskiego „szturmu na Kapitol” – świątyni amerykańskiej demokracji, który miał miejsce trzy lata temu. Znowu przekonaliśmy się, że daleko nam do Ameryki, ale może i dobrze. W końcu jaka partia, taki szturm.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.
