Szeryf z kartonu [FELIETON]
Okazuje się, że mój poprzedni felieton o metodach wywierania presji na ludzi społecznie odpowiedzialnych był niestety złowieszczą przepowiednią. Dziś już wiemy, że dla doraźnego medialnego efektu władze mogą wykorzystać organy ścigania nie tylko do wywarcia presji na kogoś, ale do zniszczenia reputacji i dorobku zawodowego człowieka.
Gdy okazało się, że koledzy nie sprostali zasadzie uczciwości w życiu publicznym i połasili się na frukty kradzione z cudzej lodówki, trzeba było ratować twarz. I zrobiono to w sposób wyjątkowo obrzydliwy.
Nagle „malowany szeryf z kartonu” wybrał sobie za cel człowieka skromnego, ale skutecznego i doświadczonego. Człowieka, który, gdy tylko mógł, zabrał się za ściganie prawdziwych bandytów i o mało nie przypłacił tego życiem. I warto podkreślić, że to nasz „tekturowy szeryf” i jego koledzy przez długie lata wiązali ręce ludziom chętnym do zwalczania patologii w SKOK-ach.
Z całej tej sytuacji wyłania się koszmarny obraz naszej polityki i sytuacji w kraju. Czy po takich doświadczeniach znajdą się chętni, którzy będą skłonni ryzykować zdrowie i dobre imię w interesie publicznym? Czy ktoś naprawdę liczy, że nowoczesne państwo prawa zbudujemy w oparciu o działaczy hołdujących starej zasadzie: bierny, mierny, ale wierny? Coś chyba idzie nam nie tak?
Obecnie stosowana socjotechnika przynosi póki co odwrotny efekt od zamierzonego, bo wręcz aktywuje ludzi do wyrażenia sprzeciwu i podjęcia działań. Jeszcze potrafimy dojrzeć fałsz w działaniach władzy. I dopóki tak będzie, jest wciąż nadzieja na społeczeństwo obywatelskie.