Czy to koniec Kozackich Gór? Radni przyjęli plan miejscowy. Kiedy wysiedlenia?
Na sesji 10 października radni przyjęli plan miejscowy dla obszaru pomiędzy ulicami Legionów, św. Faustyny, Lotników, Grudziądzkiej i „Trasy Średnicowej”. Plan miejscowy może umożliwić systematyczne wysiedlanie resztek Kozackich Gór – jak w przypadku osiedla Winnica II. Dlaczego?
O tym, że Kozackie Góry, a właściwie ich resztka mogą zostać zmienione w skwer czy park pisaliśmy po raz pierwszy wiosną tego roku. Okazuje się, że już wówczas plan miejscowy wskazywał w tym miejscu teren zieleni, jak dowiedzieliśmy na spotkaniu z prezydentem na Chełmińskim Przedmieściu.
– Nie zgadzamy się aby w jednym z najzieleńszych niegdyś okręgu w Toruniu jedyne zielone obszary to był cmentarz, skwer Borowików oraz skwer przyszpitalny – mówiła na tymże spotkaniu Justyna Kardasz. – Oczekujemy, że miasto znajdzie obszary, które zieleń mogłaby objąć swoją ewidencją i o nie dbać, aby poprawić jakość życia mieszkańcom największego i najbardziej pokrzywdzonego w kontekście zieleni okręgu w Toruniu.
Prezydent odpowiedział, że to nieprawda, że Toruń zielony nie jest. I poinformował, że jeśli mieszkańcy chcą parku, to taki będzie – na Kozackich Górach właśnie.
– Spójrzcie państwo, ile jest tej zieleni – mówił prezydent. – To są ogrody przy domach, zieleńce przy domach, ogrody działkowe. Wszystko to daje mikroskopijne w danym miejscu, ale potężne w skali miasta tereny zielone. I tu nie lada gratka – Kozackie Góry. Planistycznie ten teren jest chroniony jako teren zielony. Ten teren pozostanie terenem zielonym. Tu trzeba będzie wyprowadzić te rodziny i urządzić zieleń parkową. To stwierdzenie, że na tym osiedlu brakuje terenów działkowych jest nieprawdą.
Plany, o których mówił prezydent nabrały nowej mocy. Jak się okazuje cały ten obszar należy do gminy miasta Toruń, a nieruchomości są dzierżawione od Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Nowo podpisane umowy będą musiały być zgodne z obowiązującym planem miejscowym tak, jak było w przypadku Winnicy II. Co to oznacza? Jeśli zmieni się dzierżawca lub obecny naruszy warunki najmu, ZGM nie powinien już podpisywać kolejnych umów z tym planem niezgodnych. W grę wchodzi warsztat wulkanizacyjny, garaże i nieduże zabudowania mieszkalne.
Jeśli faktycznie w tym miejscu powstanie teren zieleni będzie jedynym publicznym skwerem na tym obszarze i przedostatnim terenem zieleni w ogóle. W związku z przebiciem ul. Lotników i inwazją deweloperów na ten obszar, zlikwidowano ogrodnictwo Żaków przy Żwirki i Wigury, a na tyłach Brico Depot skasowano ogród działkowy. Okazuje się, że pozostaną jedynie ogrody na zachód od przyszłego przebicia ul. Lotników. Ulica ta ma ma obsługiwać przyszłą Castoramę poprzez prawoskręt z Trasy Średnicowej, co zapowiedziała Anna Stasiak, szefowej MPU na sesji. Między ul. Żwirki i Wigury, Grudziądzką i przyszłą Lotników w planie ulokowano usługi.
Kozackie Góry, Dębowa Góra, Łakoma Góra i Góra Czarownic były niegdyś jednymi z wydmowych wzniesień w północnej części Torunia. Na dwóch pierwszych w dwudziestoleciu międzywojennym, a dokładnie po kryzysie gospodarczym, jak i we wszystkich miastach w Polsce tworzono osiedla baraków dla osób bezdomnych i bezrobotnych. Tak, najprawdopodobniej, powstała obecna zła sława Dębowej Góry, jak i Kozackich Gór, które i tak częściowo wówczas zniwelowano i zgodnie z planem miejscowym przekształcono w osiedle domków jednorodzinnych. Największe – wielotysięczne kombinaty baraków miała, oczywiście, Warszawa. Zniknęły wraz z katastrofą stolicy po powstaniu warszawskim. Dr Tomasz Krzemiński z PAN pisał o sprawozdaniu z marca 1931 r. lekarza miejskiego Torunia dra Mariana Skowrońskiego, który stosunki sanitarne panujące na terenach Kozackich Gór określił „zaprzeczeniem wszelkiej higjeny”, a egzystencja mieszkających tam ludzi nasunęła mu skojarzenia z „czasami troglodytów”.
– Nic tam nie było, tylko pola i tzw. “Kozackie Góry“, gdzie mieszkali biedni ludzie – wspominał redaktor Roman Such dla” Historii 10 Ulic„. –Nieżyjąca już pani Hołownia, matka pana Bogdana Hołowni, znanego toruńskiego muzyka, która mieszkała w ostatnim domku jednorodzinnym na rogu ul. Żwirki Wigury i ulicy PCK opowiadała mi jak przed wojną pomoc społeczna wydawała na „Kozackich Górach“ posiłki.
Podobnie powstała Winnica II, dzisiejsza Dębowa Góra, osiedla domków wokół Motoareny – były sposobem walki z bezdomnością, niedostatkiem mieszkań i biedą. Jedną z bardziej „cywilizowanych” form radzenia sobie z kryzysem mieszkaniowym i socjalnym w międzywojniu było powstanie osiedla Wrzosy II i Wrzosy I – tam, by otrzymać parcelę z projektem domku trzeba było uiścić wkład własny oraz zarejestrować się w Towarzystwie Ogródków i Osiedli Działkowych, które funkcjonowało jeszcze po II wojnie światowej.