Zdobyli drogę i oświetlenie, a miasto ich wysiedla. Co dalej z wzgórzem kata na Szosie Chełmińskiej?
Mieszkańcy zabudowań przy Szosie Chełmińskiej 75A w 2015 przyszli na osiedlowe spotkanie z prezydentem z prośbą o dwie lampy i kawałek ulicy. Dzięki solidarności torunian udało im się wywalczyć dojazd i oświetlenie w ramach budżetu partycypacyjnego na 2016 rok. Dziś lampy stoją. Tylko lokatorów brak…
O wzgórzu kata na Chełmińskim Przedmieściu do niedawna mało kto wiedział. Dziś wiemy, że właścicielami niemal całego kwartału ograniczonego ulicami Grunwadzką, Szosą Chełmińską i Bema, była rodzina Augusta Liedtke. To jej inicjały znajdują się na zabudowaniach pod numerem 75A. W XIX wieku z rąk kata Fischera przeszła w ręce rodziny Liedtke. „Rakarnia” zastąpiła funkcję katowskiego wzgórza wraz z malejącą liczbą tortur, stosów i kar śmierci. Jeszcze w latach powojennych w to miejsce zwożono padłe zwierzęta z całego miasta. Tu również hycel odstawiał bezpańskie zwierzęta. Istniejące zabudowania gospodarcze zajmowały się przede wszystkim bardzo nowoczesną, jak na tamte czasy utylizacją zwłok w zamkniętym obiegu. Dziś już nikt nie pamięta, że niegdyś była to „Łakoma Góra”, na której płonęły stosy…
– Lokatorzy małego osiedla, którzy czują się zapomniani przez władze miasta Torunia, proszą w ramach budżetu partycypacyjnego o założenie 2 latarni – czytamy w uzasadnieniu projektów , które złożyli mieszkańcy „rakarni” do budżetu partycypacyjnego w 2015 roku. (…) Od ponad 30 lat nie możemy doprosić się o oświetlenie, które ma na celu zapewnienie nam bezpieczeństwa. Zamieszkujemy okolice na zadrzewionym uboczu miasta, przez co obawiamy się o bezpieczeństwo swoje i naszych dzieci. Wielokrotnie natykaliśmy się na lisy, które blisko osiedla mają swoje siedlisko. Natomiast na przydrożnej łące znajduje się lokalna pijalnia alkoholu ludzi zmierzających tam prosto z pobliskiego sklepu monopolowego. Od ponad 30 lat chodzimy po niezliczonej ilości dziur i wybojów. Od tylu lat nie mamy „normalnej” drogi, po której moglibyśmy swobodnie się poruszać i nikt nie interesuje się tym tematem. Ponadto z naszej jedynej drogi prowadzącej do naszych domów pozostała skarpa.
Faktycznie, podczas rozbudowy Szosy Chełmińskiej, ścięto fragment „Łakomej Góry”, przez co na kilka tygodni mieszkańcy zostali odcięci od świata. Na szczęście, wkrótce historyczny bruk zastąpiono polbrukiem, a dwie latarnie, oświetliły drogę. Mieszkańcy długo się z nich nie cieszyli. Już w połowie 2017 roku dostali pisma z ZGM o konieczności wyprowadzki. Czy władze miasta poczuły się urażone gorzkimi słowami lokatorów „rakarni”? Zapytaliśmy o to, dlaczego zabudowania pozostawiono opuszczone i jakie jest ich przyszłe przeznaczenie.
– Nieruchomość położona przy ul. Szosa Chełmińska 75A została ujęta w planie wykwaterowań na 2018 rok w kategorii: wykwaterowania kubaturowe – napisała Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta. -Wykwaterowanie lokatorów następuje sukcesywnie w miarę pozyskiwania wolnych mieszkań odpowiadających profilowi danej rodziny. Do chwili obecnej wykwaterowanych zostało 8 rodzin, na wykwaterowanie czeka jedna rodzina. Teren ten, zgodnie z koncepcją zagospodarowania przestrzennego, zostanie przeznaczony pod funkcje sportowo-rekreacyjne. Istniejąca infrastruktura drogowa i oświetleniowa pozostanie więc wykorzystana. Projekt wykonania koncepcji zagospodarowania terenów wokół hali tenisowej został ujęty w budżecie miasta na 2019 rok. Na ten cel zarezerwowano 25 tys. zł.
Niestety, rzeczniczka nie była w stanie udzielić informacji, w jaki sposób ten teren ma zostać wykorzystany, a przede wszystkim czy zabytkowe zabudowania zostaną nietknięte. Konkretów w tej sprawie brak, a budynki na zimę pozostawiono nieogrzewane i bez dozoru. Każdy dobry gospodarz wie, czym jest pleśń w budynku i popękane rury. Mamy deklarację, że ZGM, firma ochroniarska i sprzątająca mają doglądać terenu. Gdy bezskutecznie próbowaliśmy się dowiedzieć, na co zostaną przeznaczone te obiekty, jeszcze nie wiedzieliśmy o tym, że w pobliżu ma mieć miejsce mała sportowa rewolucja.

W związku z awansem ligowym stadion miejski czeka bardzo poważna przebudowa związana z wymaganiami Polskiego Związku Piłki Nożnej. Awans oznacza nie tylko konieczność zapewnienia udogodnień w postaci podgrzewanej murawy, ale również zaplecza. Czy te dwie sprawy mają ze sobą związek? Czas pokaże.