Zmiany w Parku Miejskim na Bydgoskim. Czy kamera „powie” wandalom stop?
Rewitalizacja wraca na Bydgoskie Przedmieście. Na ostatnim posiedzeniu Rady Okręgu Bydgoskie można było uszczknąć nieco wieści, co się zmieni w Parku Miejskim. Radni okręgowi i mieszkańcy sypnęli również garścią ciekawych pomysłów.
Zadaniem rady było sformułowanie wytycznych do ostatniego etapu rewitalizacji Parku Miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu. Dostępne dla nich były miejskie plany i wytyczne konserwatorskie do projektu. Na szczęście tu sprawa nadal jest otwarta, bo jak słusznie zauważył jeden z członków rady z inwestycjami lokalnymi jest zgoła inaczej:
-Cześć z tych inwestycji, które dostaliśmy do zrealizowania jest już na etapie przetargów, więc w zasadzie nie ma czego opiniować. – padło na radzie.
Trudno się z tym nie zgodzić.
A co w sprawie parku? Projekt zakładać ma między innymi regulację i oczyszczenie istniejących zbiorników wodnych, doposażenie w małą architekturę, remont schodów prowadzących na Martówkę.
Zebrani na sali zwrócili uwagę na zupełnie inne zagadnienia – przede wszystkim na brak chodnika i ciągu pieszego na końcu parku wzdłuż ul. Przybyszewskiego. Radni radne postulują bezpieczny ciąg pieszy dostosowany dla osób niepełnosprawnych wzdłuż ulicy Przybyszewskiego oraz oświetlenie parkowe, aż do działek, i elementy uspokajania ruchu – wzdłuż całej ulicy od Bydgoskiej aż po działki. Nic dziwnego – na końcu ulicy ma się ulokować tymczasowa przeprawa mostowa, co wzbudza słuszne obawy co do bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów. Rada zwróciła uwagę na konieczność likwidacji „dzikiego parkingu” nad Martówką oraz ograniczenia dostępności tego terenu dla samochodów osobowych.
Co ciekawe, najwięcej informacji bieżących na temat rewitalizacji parku miał były już radny PiS Karol Maria Wojtasik. Zwrócił on uwagę na to, że do Martówki trzeba… dolewać wody. W poprzednich latach dojść miało do naruszenia nieprzepuszczalnej warstwy gruntu pod nią, co powoduje, że zbiornik „przecieka” wgłąb.
Maciej Stawiski – sekretarz rady nawiązał do rewitalizacji Bydgoskiej 50/52. Ma się tam znaleźć pierwszy w Toruniu Zakład Aktywności Zawodowej w formie hoteliku czy hostelu, czyli miejsce, gdzie osoby z niepełnosprawnością nabierają profesjonalnych szlifów na drodze do aktywizacji zawodowej na rynku pracy. Radny okręgowy zaproponował receptę starą jak świat i znaną już w Parku Miejskim – utworzenie stanowiska pracy w ZAZ dla osoby z niepełnosprawnością, która pracowałaby jako dozorca lub dozorczyni parku. W wieku XIX i jeszcze XX to stróż zastępował nowoczesne systemy monitoringu. Dziś jego rola ograniczałaby się do prostych prac i zgłaszania służbom aktów wandalizmu.
Kontrpropozycją dla dozorcy, która padła na spotkaniu jest monitoring z nagłośnieniem jako pilotaż w najbardziej newralgicznych punktach parku. Przede wszystkim w okolicach notorycznie dewastowanej toalety. Byłoby to coś nowego w Toruniu. Dziś wandale potrafią nie tylko uszkodzić kamerę, ale również… wyciągnąć z niej przewody, by sprzedać je w skupie złomu.
Wśród innych propozycji Rady znalazły się kaczkomaty (automaty z bezpieczną dla kaczek parkowych karmą), stanowiska dla matek karmiących, uchwyty do parasolek przy niektórych ławkach, poprawę indentyfikacji wizualnej parku w postaci drogowskazów i map, dodatkowy szalet przy Błoniach.
Najważniejszym postulatem rady wydaje się jednak ten najprostszy – aby to, co już udało się w parku zrealizować było czyszczone i utrzymywane w należytym stanie. Rada zawnioskowała o uwzględnienie w planowaniu budżetowych środków na bieżące utrzymanie i konserwację placów zabaw.
Co ciekawe, wytyczne konserwatorskie przewidują dla terenu parku elementy małej architektury w tzw. „kolorach ziemi”. Może szkoda, bo w dwudziestoleciu międzywojennym znajdowały się tu eleganckie jasne drewniane ławki. Podobne, ale niezbyt udane udało się ulokować na skwerku przy ul. Chopina.
Pomysłów mrowie – szkoda, że nie kontynuowano konsultacji w tej sprawie. Z pewnością mieszkańcy mogliby wiele w sprawie parku dopowiedzieć.