Trudna sytuacja w gastronomii. Z mapy toruńskiej starówki znikają kolejne lokale
Restauracje na toruńskiej starówce przeżywają w ostatnich miesiącach prawdziwe zatrzęsienie. Wiele z nich zmuszonych było do podjęcia decyzji o zamknięciu interesu. Powody są ekonomiczne – rosnące koszty utrzymania, ceny prądu, inflacja – wszystko to sprawiło, że w wielu przypadkach prowadzenie biznesu stało się nieopłacalne.
Toruńska gastronomia w tak dużym kryzysie jeszcze nie była. W ostatnim czasie mamy do czynienia z falą upadłości. Wiele restauracji i kawiarni nie poradziło sobie z rosnącymi kosztami działalności, a niektóre wciąż jeszcze walczą o przetrwanie.
Jeszcze we wrześniu działać przestała lodziarnia Bosko, a niedługo po niej także Kona Coast Cafe. Pod koniec listopada zamknęła się Krowarzywa przy ul. Podmurnej. Na początku grudnia z klientami pożegnało się z kolei Patio / The Food Garden. Jeszcze przed świętami ostatecznie zniknie też Cafe Atmosphera. O planach zamknięcia i poszukiwania nowego adresu wcześniej informowała Karrotka. Ostatecznie jednak lokal zostanie w obecnym miejscu jeszcze przynajmniej przez pół roku. Problemy nie ominęły też popularnej Osterii di Bitondo, która swego czasu zasłynęła występem w „Kuchennych rewolucjach” Magdy Gessler.
Na starówce jest to najbardziej widoczne, bo restauracji jest tu po prostu najwięcej. Wysokie koszty utrzymania dopadają też jednak inne lokale. Problemy z opłacaniem rachunków jeszcze na początku listopada sygnalizowała Cukiernia Pie Town z ul. Antczaka, która nie zamyka się, ale prosi klientów o regularne wizyty.
– Widząc, co dzieje się dookoła, zastanawiamy się, ile jeszcze czasu minie, zanim koszt upieczenia jednej babeczki będzie wynosił tyle, że jej cena przekroczy możliwości naszego klienta. Co nas czeka w nowym roku? Nie mamy pojęcia, ale wiemy, że po ostatnich dwóch fakturach za energię elektryczną tak naprawdę przez cztery miesiące pracowaliśmy, żeby zarobić na rachunki – nie kryje Cukiernia Pie Town.
Nieco dalej – przy ul. Targowej – mieści się Maestria – Sztuka pizzy, która z uwagi na rosnące koszty musiała wprowadzić zmiany w menu.
– Ceny produktów, których używamy, potrafią rosnąć 2-3 razy w miesiącu, a to jest tylko czubek góry lodowej. Widzimy to wszyscy, robiąc codzienne zakupy, a gdzie jeszcze inne koszty? Podatki, energia, ZUS, czynsz, gaz, itd.… – mogliśmy ostatnio przeczytać w mediach społecznościowych Maestrii.
Kłopoty ma również Cake Today na Bydgoskim Przedmieściu, które dla oszczędności ograniczyło dostępną dla klientów przestrzeń. Nie wyklucza jednak, że grudzień będzie ostatnim miesiącem działalności.
– Przeorganizowaliśmy rozmieszczenie stolików w pierwszej sali, zamknęliśmy drugą i dziecięcą salę. Dzięki temu zaoszczędzimy na ogrzewaniu i prądzie. Czy to pomoże? Również nie wiemy, ale spróbujemy w ten sposób przez grudzień. Jeżeli sprawdzi się, to styczeń i luty również w tej formie będziemy działać. Jeżeli nie, to w styczniu zapraszamy na wyprzedaż – informowało Cake Today.
Dla wielu restauracji obecna sytuacja jest trudna. Warto jednak zauważyć, że w miejscu tych, które się zamykają, często powstają nowe. Niektóre restauracje decydują się także na otwarcie kolejnych lokali. Przykładem jest choćby Bułka z ul. Szewskiej, która już niedługo działać będzie także przy ul. Chełmińskiej.
– Wychodzimy wam naprzeciw i otwieramy nasz drugi lokal! Mamy nadzieję, że skróci to weekendowe kolejki, przyspieszy czas oczekiwania oraz że przyjmiecie go równie ciepło, co już działającą Bułkę – mogliśmy niedawno przeczytać w mediach społecznościowych Bułki.
To jednak raczej wyjątek. Sytuacja w branży gastronomicznej jest bardzo trudna. Nie wszystkie toruńskie lokale przetrwały pandemię. Te, którym się to udało, liczyły na finansowe odbicie. Tymczasem rzeczywistość okazała się dla nich brutalna. Rosną ceny produktów, rachunki – w niektórych przypadkach nawet kilkakrotnie. Zimą dodatkowo dochodzą koszty ogrzewania, a i klientów jest mniej niż w trakcie sezonu. Rozwiązaniem może okazać się oszczędzanie, choć i to może nie wystarczyć.
Pomoc może przyjść z góry. Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej przedstawiła ostatnio propozycje rozwiązań antykryzysowych. To m.in. 5 proc. VAT na wszystkie sprzedawane usługi i produkty gastronomiczne, 0 proc. VAT na sprzedawaną żywność w gastronomii czy dobrowolny ZUS dla mikro- i małych przedsiębiorców.
Póki co restauratorzy muszą liczyć każdy grosz i mieć nadzieję, że sytuacja się poprawi. Ożywienie przyjdzie latem, kiedy do Torunia wrócą turyści. Wiele lokali może jednak tego nie doczekać.