Irracjonalne kolejki i organizacyjny chaos w szpitalu miejskim w Toruniu
Jedna z naszych czytelniczek poinformowała nas o chaosie organizacyjnym i irracjonalnych kolejkach pod Specjalistycznym Szpitalem Miejskim im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Czytelniczka relacjonowała swoją ostatnią wizytę w szpitalu, która miała miejsce kilka dni temu. Powiedziała, że przez większość czasu w kolejce przed wejściem stało kilkanaście osób, a w pewnym momencie stało tam nawet około 30 osób.
Nasza rozmówczyni pojechała do szpitala na zmianę opatrunku. W związku z tym nie była umówiona na konkretną godzinę, a zalecono jej, by przyszła między 10 a 12. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że zmiana opatrunku trwała około pięciu minut, a i tak pacjentka musiała stać w tej samej kolejce, co osoby umówione na wizytę u lekarza.
Według rzeczniczki prasowej szpitala, Kamili Chyzińskiej „każda wizyta w poradni specjalistycznej umawiana jest na konkretną godzinę, uwzględniając średni czas poświęcony na przyjęcie jednego pacjenta u danego specjalisty”.
Prawdą jest to, co mówi pani rzecznik:
– Każdy pacjent, rejestrujący się na wizytę w poradni, otrzymuje nie tylko datę wizyty, ale także konkretną godzinę. Wydaje się zatem oczywiste, że należy przyjść właśnie na tę godzinę.
To się zgadza, na etapie rejestracji i zapisania się na konkretną godzinę wszystko jest w porządku, jednak problem zaczyna się później, na miejscu. Osoby, które miały stawić się u lekarza na późniejszą godzinę, ale przyszły dużo wcześniej, są wpuszczane przed tymi, których wizyta ustalona była na wcześniejszą godzinę. Dwaj mężczyźni siedzący w środku w celu mierzenia temperatury wchodzącym, ani nikt inny tego nie pilnuje.
– Przychodzące osoby pytają pozostałych w kolejce i ustawiają się na końcu, bo co innego mają zrobić. Jest tak, że dwie osoby, które przyjdą dużo wcześniej przed planowaną wizytą mogą ustawić tę kolejkę pod siebie – mówi nasza czytelniczka.
Rzeczniczka poinformowała także:
– Staramy się zorganizować triage pacjentów w taki sposób, aby uniknąć kolejek. Wszystkie podejmowane działania mają na celu zminimalizowanie ryzyka rozprzestrzeniania się SARS-COV-2. Jednak istotną kwestię stanowi także dyscyplina pacjentów i dostosowanie się do przyjętych zasad.
Według naszej rozmówczyni próby zminimalizowania ryzyko rozprzestrzeniania się SARS-COV-2 nie do końca są przemyślane, ponieważ korytarze wewnątrz budynku są zupełnie puste, ale ludzie gromadzą się w kolejce przed wejściem, co jest równie niebezpieczne.
Jedną z procedur związaną z zapobieganiem rozprzestrzeniania koronawirusa jest mierzenie temperatury na wejściu do budynku oraz konieczność wypełnienia związanej z tym ankiety.
Czy w takich warunkach wskazanie termometru jest miarodajne? W związku z tym, że przed pomiarem pacjenci stoją przez dłuższy czas na zewnątrz budynku, wydaje się, że nie.
– Z ciekawości zmierzyłam temperaturę po powrocie do domu. Termometr pokazał 36,8. W szpitalu jednak, po tym jak stałam około 30 minut przed wejściem, termometr pokazał około 35 stopni – mówi czytelniczka.
Organizacja w szpitalu miejskim nie stoi więc, jak widać, na najwyższym poziomie. Choć według rzeczniczki szpitala jakichś rażących uchybień nie ma, to opisana wyżej sytuacja wyraźnie pokazuje, że nie wygląda to tak, jak powinno.
Jadzia
22 grudnia 2020 @ 06:13
Jaka „pandemia” taki bałagan. Sztuczna pandemia ,czas otworzyć przychodnie i szpitale inaczej czeka was Norymberga.
Pacjentka
21 grudnia 2020 @ 22:03
Potwierdzam bałagan organizacyjny w szpitalu miejskim; w lipcu do poradni ortopedycznej na jednakową godzinę zapisano 20 pacjentów ,(na 10 rano). W poczekalni nikt nie przestrzegał dystansu, choć było dużo miejsc wolnych. Personel szpitala obserwował sytuację , lecz nie reagował w tej sprawie mimo mojej osobistej prośby u pani kierownik d/s organizacyjnych. Rejestratorka w tej poradni nie odbiera telefonów -moje kilkudniowe próby okazały się bezskuteczne.
Fałszywa Pandemia
21 grudnia 2020 @ 17:26
„Fałszywa Pandemia” – otworzyć normalnie Szpitale dla ludzi. Dość pseudo-covidowej medialnej Tresury !