Klientki ratują klub fitness w Toruniu. „To jest nasz drugi dom, nie pozwolimy mu zginąć”
Decyzja o zamknięciu siłowni i klubów fitness była dużym ciosem dla branży. Widmo bankructwa stanęło m.in. przed toruńskim klubem „Gracja” dla kobiet. Jego członkinie postawiły sobie jednak za punkt honoru uratować centrum, które jest dla nich czymś więcej niż tylko klubem fitness. Założyły grupę licytacyjną i prężnie działają.
Właścicielka „Gracji”, Paulina Sielska, prowadzi klub od kilku lat. Założenie centrum fitness od zawsze było jej marzeniem. Lockdown bardzo poważnie zagroził jednak biznesowi.
Ja sama nie prosiłam o pomoc, nie spodziewałam się jej. Dziewczyny zaoferowały wsparcie już w marcu, ale początkowo nie potrafiłam schować dumy do kieszeni. Jednak przy drugim lockdownie wiedziałam, że to dla mnie oznacza koniec. Dziewczyny powiedziały mi wtedy „nie damy ci zginąć, nie ma takiej możliwości, za dużo dobrego dzieje się w tym miejscu, żeby pozwolić Gracji zniknąć z mapy Torunia” – opowiada Paulina Sielska, właścicielka klubu Gracja Lady Fitness. – Dziewczyny dokonują niemożliwych rzeczy.
Klientki klubu podkreślają, że nie jest to zwykłe centrum fitness. To dla nich odskocznia od problemów, oaza. Ich miejsce.
Tutaj każdy znajduje dla siebie miejsce, ten klub jest jak dom. Osoby, które mają problemy w życiu osobistym, odreagowują w „Gracji”. Paulina jest niesamowita, do wszystkich podchodzi z sercem na dłoni. Tam nie jest się osobą anonimową, wszyscy traktują się jak rodzinę – mówi Aleksandra, Strzyżewska, jedna z członkiń klubu. – To miejsce, które staje się bliskie sercu, dlatego o nie walczymy.
Zajęcia w „Gracji” to rzeczywiście nie tylko prozdrowotne ćwiczenia. Często przybierają charakter niemal sesji terapeutycznych. Rozmowa jest tu na porządku dziennym, a Paulina zna wszystkie „swoje” dziewczyny, ich historie i problemy, z jakimi się zmagają.
Po rozpoczęciu całej akcji, zaczęły odzywać się do mnie dziewczyny i pisać, jak bardzo „Gracja” im pomogła. Była osoba, która zmagała się z przemocą w domu, była też taka, która walczyła z nałogiem alkoholowym. Te kobiety mówiły mi, że „Gracja” je uratowała – mówi Paulina Sielska.
Zgodnie z zasadą, że dobro wraca, dziewczyny postawiły sobie za cel uratować „Grację”. Założyły zrzutkę „Aby Gracja Lady Fitness przetrwało drugi lockdown” i uruchomiły na Facebook’u grupę z licytacjami „Licytacje dla Gracja Lady Fitness„.
To jest miejsce, w którym kobiety czują się bezpiecznie. Tutaj nikt nikogo nie ocenia, nie krytykuje. Każdy czuje się akceptowany. Takie miejsca są potrzebne – podkreśla Joanna Krzyżanowska. – „Gracja” wielu kobietom dała siłę, moc, żeby zrobić coś ze swoim życiem, żeby pokonać problemy. To jest nasz drugi dom, nie pozwolimy mu zginąć.
Wsparcie można okazać, przekazując dowolną sumę na konto zrzutki lub biorąc udział w licytacji albo samemu taką licytację tworząc. Kreatywność członkiń klubu zaskakuje. Na licytacji pojawiły się do tej pory m.in. przejażdżka motorem, kurs na patent żeglarski, a nawet… jazda ciężarówką.
Jakby została z tym sama, nie dałabym rady. Teraz widzę, że jest nadzieja – podsumowuje Paulina Sielska.
Na chwilę obecną wystawiono już ponad 160 licytacji, do grupy dołączyło prawie 600 osób. Zrzutkę wsparło ponad 150 osób, wpłacając łącznie prawie 11 tys. zł, co stanowi 20 proc. Cel to 50 tys. zł. Zrzutka będzie działać do końca grudnia.