Konflikt w Przedszkolu Miejskim nr 18. Rodzice piszą skargi, dyrekcja problemu nie widzi, a radni mówią o potrzebie rozmowy
Po jednej stronie zdesperowani rodzice, zarzucający dyrekcji brak kompetencji do kierowania placówką. Po drugiej stronie dyrektorka, dla której oczekiwania rodziców są niejasne. Po środku próbowali stanąć toruńscy radni, ale stwierdzili ostatecznie, że nie są w stanie jasno określić, kto ma rację. Jakby na dowód tego, część skarg uznali za zasadną, a część za bezzasadną. Czy to przyniesie jednak trwałe rozwiązanie konfliktu, trwającego już niemal dwa miesiące?
Konflikt pomiędzy dyrekcją Przedszkola Miejskiego nr 18, a rodzicami uczęszczających do niego dzieci zaognił się po ponownym otwarciu placówki 25 maja. Zdaniem niezadowolonych rodziców, dyrektorka Magdalena Noga zwlekała z przywróceniem stacjonarnego funkcjonowania przedszkola. Rodzice czuli się zastraszani licznymi informacjami na temat ewentualnych konsekwencji, wynikających z ponownego posłania dziecka do placówki.
Staraliśmy się przygotować przedszkole w taki sposób, żeby zapewnić dzieciom bezpieczny czas pobytu na zajęciach opiekuńczych. Analizowaliśmy bardzo dokładnie sytuację, stworzyliśmy procedury bezpieczeństwa i zakupiliśmy niezbędne środki dezynfekcji – informuje Magdalena Noga, dyrektora Przedszkola Miejskiego nr 18 w Toruniu. – Zrobiłam wszystko, żeby dzieci były bezpieczne.
Lista zażaleń rodziców jest bardzo długa. Wskazywali oni m.in., że przed otwarciem placówki konieczne było podanie przedziału czasowego, w którym dziecko będzie w przedszkolu.
Pani dyrektor wyraźnie pisała w wiadomościach do rodziców, że nie będzie można dziecka odebrać wcześniej – opisuje jeden z rodziców. – Przez myśl nam nie przeszło, że ktoś może być tak bezczelny, żeby zabronić nam odbierania naszych dzieci wcześniej niż o podanej godzinie.
Początkowo w procedurach bezpieczeństwa, przygotowanych przez dyrekcję placówki, znalazł się zapis, że jeżeli rodzic nie odbierze dziecka w wyznaczonym przez siebie terminie, to następnego dnia nie będzie mógł go przyprowadzić do przedszkola. W rozmowie z nami dyrekcja zapewniła jednak, że w chwili obecnej rodzice mogą już odbierać dzieci o dowolnej porze.
To są już daleko nieaktualne kwestie. Pozostajemy w stałym kontakcie z rodzicami, jeżeli nie są oni w stanie odebrać albo przyprowadzić dziecka o danej porze, to nie ma problemu, wszystkie takie sprawy załatwiane są indywidualnie – podkreśla Magdalena Noga.
Rodzice rozgoryczeni są także organizacją pracy w nowych warunkach sanitarnych. Mówią o „pustych salach” bez zabawek i sztucznym mieszaniu grup przedszkolaków. Dyrekcja utworzyła cztery grupy przedszkolaków, spośród dotychczasowych dziewięciu. Rodzice podkreślają, że takie rozwiązanie nie uwzględniło różnego poziomu rozwoju psycho-fizycznego dzieci.
Dzieci trafiły do obcych nauczycieli, obcych sal, obcych dzieci, jakby cała pandemia i wcześniejsza kwarantanna była małym stresem – tłumaczą zdesperowani rodzice.
Dodają oni także, że kontakt z dyrekcją przedszkola jest bardzo utrudniony. Wskazują, że otrzymywane informacje o funkcjonowaniu przedszkola były lakoniczne. Dodatkowo, uważają, że interpretacja zaleceń sanitarnych przez dyrektorkę placówki jest przesadzona. Ich zdaniem, świadczy to o nieprawidłowym zarządzaniu placówką. Skarżący postanowili zwrócić się w związku z tym o pomoc do włodarzy.
Do Urzędu Miasta Torunia wpłynęły 24 pisma wyrażające niezadowolenie rodziców na działania podejmowane przez dyrektora Przedszkola Miejskiego nr 18 w Toruniu, w tym 11 skarg – potwierdza Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta miasta Torunia.
Skargi wpłynęły także do Kuratorium, Rzecznika Praw Dziecka i Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Dotyczyły nie tylko niewłaściwego sposobu komunikacji i zarządzania placówką oraz złego kryterium podziału grup, ale także braku zaangażowania dyrektora w zakup środków ochrony osobistej, nie przychylania się do próśb rodziców i wyłączenia z użytkowania placu zabaw.
Pojawiła się propozycja mediacji pomiędzy dyrekcją przedszkola, a rodzicami. Początkowo wszyscy przyklasnęli temu pomysłowi, ale po czasie rodzice wycofali się z propozycji. Mają poczucie, że dyrekcja mimo deklarowanych chęci rozmowy, wciąż działa na przekór ich prośbom – informuje radny Michał Jakubaszek, jeden z pomysłodawców mediacji.
Ostatecznie nawet sami radni wyrazili wątpliwości, czy mediacje cokolwiek zmienią w tym sporze.
Na 20. sesji Rady Miasta Torunia radni jednogłośnie zdecydowali, że część skarg rodziców była zasadna. Chodzi m.in. o brak właściwej komunikacji z rodzicami i przekazywanie ważnych informacji zbyt późno. Zdaniem radnych, mogło to spowodować chaos w pracy przedszkola i zaniepokojenie rodziców. Natomiast za bezzasadne uznano skargi na profesjonalizm dyrekcji.
Czy jednak coś za tym idzie? Niestety, nic konkretnego. Rodzice domagają się zawieszenia dyrektorki w obowiązkach, ale Rada Miasta nie posiada takich kompetencji. Spór zatem trwa dalej. Toruńscy radni problem widzą w braku komunikacji, dyrektorka problemu nie widzi żadnego, a nadawcy skarg problemów widzą tak wiele, że rozkładają ręce z bezradności. Sytuacja jest patowa, a szans na zakopanie wojennego topora na razie nie widać.
Kolejny gość
16 marca 2021 @ 14:00
Opinie o „pani dyrektor” nie są w żaden sposób przesadzone. Właściwie dziwimy się, że ta osoba mogła znaleść się na aż tak wysokim stanowisku. Znamy ową „panią dyrektor” z czasów kiedy jeszcze była nastolatką. Często można było spotkać jej wywody na temat sąsiadów wypisane na drzwiach klatki schodowej. Niektórzy znajdywali nawet odchody „pani dyrektor” na swoich wycieraczkach. Ona sama w komunikacji wiele razy używała środkowego palca. Chyba sami Państwo rozumiecie, że taka patologia nie może kierować tak szacowną placówką.
Mama
28 lipca 2020 @ 15:15
Wielka szkoda myślałam, że coś się zmieni na lepsze 🙁 a się okazuje, że co? że dyrektor jest nieodwoływalny??? Jestem ciekawa czy radni analizowali skargi zgłoszone przed koronawirusem o tych pisamach już nikt nie mówi.
Kamilla
26 lipca 2020 @ 10:46
Pani dyrektor dokłada wszelkich starań, aby dzieci były bezpieczne w czasie pandemii. Pan Prezydent kładzie szczególny nacisk na zdrowie mieszkańców i wielokrotnie to powtarzał, a po strasznym doświadczeniu ze szpitalem miejskim chyba wszyscy zrozumieliśmy jak łatwo możemy doprowadzić do dramatu. W tej sytuacji postawa rodziców jawi się jako nie podyktowana troską o dzieci, a wrogością względem Pani Dyrektor. Poza tym to zrobiła się z tego bezmyślna nagonka. Wszyscy rodzice są idealni…..
oj nie ładnie
28 lipca 2020 @ 15:17
Komentarz brzmi jak napisany przez samą Panią dyrektor …
gość
29 grudnia 2020 @ 11:06
O co tym rodzicom chodzi. Jak nie pasuje przedszkole to niech znajdą sobie inne przedszkole (prywatne), albo opiekunkę do dziecka i dadzą życ innym. Problemów ludzie nie mają i biją pianę. A tak w ogóle to widać z tego, że ludziska uwzięły się na dyrektorkę przedszkola, bo zapewne ktoś ma chrapkę na tę posadkę.