Karpiński: Jesteśmy na początku drogi
O sytuacji politycznej, pytaniach referendalnych i o tym, co powinno się zmienić w Polsce, rozmawiamy z Grzegorzem Karpińskim.
Jak pan ocenia obecną sytuację polityczną w Polsce?
Jesteśmy na początku drogi, która w październiku zakończy rządy Zjednoczonej Prawicy w Polsce. Jestem pewien, że decyzją wyborców opozycja utworzy rząd, bo Prawo i Sprawiedliwość przegra wybory. Wszystkie siły polityczne są skupione na tym, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. To, co widać wyraźnie, to zupełny brak pomysłów rządzących na przywrócenie poparcia. Stąd się bierze ta ostatnia rozpaczliwa próba rządu, jaką są pytania referendalne.
Skupmy się właśnie na tych pytaniach i samym referendum. Czy pana zdaniem ma ono jakiś sens?
To referendum nie ma żadnego sensu. Pytania mają charakter plebiscytowy, brzmią one w stylu „czy chcesz być piękny, mądry i bogaty?”. Jest to rozpaczliwa próba straszenia Polaków rzekomymi zmianami, jakie wprowadzi opozycja po zwycięskich wyborach. Z braku dobrych pomysłów na rządzenie pozostało straszenie. Mam wrażenie, że są one adresowane tylko do wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Wierzę jednak w to, że nikt nie da się tym razem tak łatwo wystraszyć. Dodatkowo PiS próbuje obejść przepisy o finansowaniu kampanii parlamentarnej. One są dość restrykcyjne. Wymagają sprawozdań i zakładają limity wydatków. Tego nie ma w kampanii referendalnej.
Co pan sądzi o ostatnim, najpóźniej ogłoszonym pytaniu, dotyczącym zlikwidowania bariery na granicy polsko-białoruskiej?
Chodzi panu o pytanie: czy jesteś za utrzymaniem dziurawej zapory, którą codziennie pokonują nielegalni migranci? Staram się być poważny, bo o poważnych sprawach, jakim jest bezpieczeństwo Polaków, mamy rozmawiać. Zadam inne pytanie: a kto chce ją dzisiaj rozebrać? Kryzys migracyjny na Białorusi wybuchł ponad rok temu, wojna w Ukrainie również. Powinniśmy raczej zastanawiać się, jak uszczelnić i wzmocnić naszą granicę i jak naprawić to, z czym nie radzi sobie rząd, czyli z zapewnieniem bezpieczeństwa Polaków. Chciałbym, żeby to wybrzmiało jasno i bez żadnych niedomówień. Nie ma dzisiaj ważniejszego zadania niż bezpieczeństwo Polek i Polaków. Wzmacnianie bezpieczeństwa granic jest priorytetem bez względu na referendalne pytania.
W kwestii wieku emerytalnego też nie słyszy się postulatów jego podniesienia, ale pytanie na ten temat się pojawiło.
Tutaj występuje taki sam mechanizm jak przy zaporze na granicy. Nie ma ugrupowania politycznego, które postulowałoby zmianę wieku emerytalnego. Nie rozumiem, dlaczego mamy odpowiadać na pytanie w kwestiach, których nikt nie chce zmieniać. Dlatego chciałbym, abyśmy komentując czy zastanawiając się nad udziałem, nie nazywali tego pomysłu referendum, ale plebiscytem sprowadzającym się do jednego pytania: „czy popierasz politykę Jarosława Kaczyńskiego, jaką prowadzi od ośmiu lat w Polsce?”. Jestem pewien, że większość z nas odpowie na to pytanie „nie”!
Czy w takim razie weźmie pan udział i odpowie na te pytania 15 października?
Nie. Zdecydowanie będę namawiał wszystkich do niebrania udziału w tym plebiscycie poprzez złożenie oświadczenia w komisji wyborczej o odmowie udziału. A rządom Prawa i Sprawiedliwości powiem „nie!”, głosując na Koalicję Obywatelską, która ma największe szanse na pokonanie rządzących.
Co powinno się zmienić w Polsce po jesiennych wyborach, jakie aspekty powinny ulec poprawie?
Kluczową rzeczą jest to, żebyśmy zaczęli żyć w społeczeństwie, które nie jest tak podzielone jak obecnie. To jest coś, co rozdziela nawet rodziny, nie pozwala nam funkcjonować jako społeczeństwu oraz realizować wspólnych, wielkich, rozwojowych planów, takich jakimi kiedyś były wstąpienie do Unii Europejskiej czy NATO. Pod rządami PiS-u jesteśmy nieustannie dzieleni na lepszych i gorszych. Podstawowa zmiana, jaka musi się dokonać po wyborach, co moim zdaniem gwarantuje tylko opozycja, to zjednoczenie Polaków wokół najważniejszych dla nich spraw: bezpieczeństwa, dobrobytu rodzin, dobrej edukacji dla dzieci, spokojnej starości. Te cele możemy osiągnąć, kończąc wewnętrzne i zewnętrzne wojenki. Na Polskę ciągle czekają pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, z których nie możemy korzystać przez bezsensowną walkę PiS-u z Unią Europejską.
Ile lat zajmie osiągnięcie tych celów?
Jestem przekonany, że sięgnięcie po środki z KPO to kwestia kilku miesięcy od utworzenia nowego rządu. Pamiętajmy, że mówimy o pieniądzach, które zostały zaproponowane po kryzysie COVID-owym na odbudowanie europejskiej gospodarki. Za chwilę szczęśliwie zapomnimy o tym wirusie, a środków i tak nie dostaniemy, bo PiS toczy wojnę z praworządnością. A mówimy o ogromnych pieniądzach. Gdyby podzielić je na powiaty, to wyszłaby kwota 500 mln zł na każdy powiat. Za takie pieniądze można wyremontować wszystkie drogi w powiecie, wyposażyć szpital, stworzyć dziesiątki dobrych miejsc pracy i unowocześnić tak bardzo dotkniętą rządami PiS-u polską szkołę.
Gdzie jest potrzebna jest reforma? Czy np. w polskim systemie edukacji?
Mam dziecko, które zostało dotknięte reformą edukacyjną PiS-u. Widziałem, z czym się borykają dzieci i rodzice, którym likwidowano szkoły w trakcie nauki, kiedy połączone roczniki szły do szkół, pisały ważne egzaminy. Przestańmy już fundować i młodzieży, i nam rodzicom kolejne reformy edukacji. Skupmy się na dwóch rzeczach: wzroście wynagrodzeń nauczycieli oraz zmianie podstawy programowej. Podczas strajku nauczycieli było widać butę i arogancję rządzących. Dość tego. Zacznijmy szanować ludzi, którzy zajmują się naszymi dziećmi. Druga rzecz to odchudzenie podstawy programowej. Sprawmy, żeby specjaliści, a nie ministerialni ideolodzy ułożyli tak treści, jakich ma uczyć polska szkoła, żeby dzieci nabywały autentyczne umiejętności i wiedzę niezbędne do poruszania się we współczesnym świecie.