Wyrok narusza prawa kobiet [WYWIAD]
O orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, dotychczasowym kompromisie i protestach kobiet rozmawiamy z mec. Łukaszem Płazą z Kancelarii Płaza i Wspólnicy.
Co tak naprawdę oznacza wyrok TK?
Część zapisów ustawy, dotyczących możliwości legalnego usunięcia ciąży w sytuacji, kiedy płód posiada stwierdzone badaniem lekarskim wady, uznano za niekonstytucyjne i je uchylono.
Czy można tu mówić o naruszeniu praw kobiet?
To już kwestia filozofii prawa i w ogóle etyki, jeżeli chodzi o ocenę zarówno z perspektywy kobiety, jak i praw dziecka nienarodzonego do życia. Niewątpliwie wyrok narusza prawa kobiet w tej części, w której są one przymuszane do podjęcia pewnego ryzyka związanego z przebiegiem ciąży i przeżyciami psychicznymi, wyłączając prawo wyboru, czy chcą przechodzić taką traumę. Pozostaje jeszcze kwestia tego, na ile płód na pewnym etapie rozwoju można nazwać człowiekiem.
A można go tak nazwać?
Mój pogląd jest jednoznaczny – na tym etapie trudno jest mówić o dziecku – człowieku, chociażby ze względu na to, że sama natura przewidziała, że w okresie do 14, a nawet 19 tygodni pojawiają się poronienia, które mają charakter samoistny i są dość częste. Sama natura poniekąd odrzuca kwestie związane z tym, czy mamy do czynienia z życiem zaawansowanym na tyle, by mówić, że jest to już człowiek, czy też nie. O to trzeba by na pewno pytać biologów. Wydaje mi się, że większość jednak stoi na stanowisku, że mówimy o embrionie bądź płodzie, który nie jest w stanie samodzielnie egzystować.
Słychać głosy podważające autorytet Trybunału Konstytucyjnego.
To już jest bardziej związane z samą oceną funkcjonowania tej instytucji i jej stanu prawnego. Z perspektywy prawnika mogę powiedzieć, że zasiadają tam osoby, które nie są do tego uprawnione. Jeżeli ktoś nie ma przymiotu sędziego, to automatycznie nie może zasiadać w składzie orzekającym. Każdy wyrok wydany przez taką osobę z perspektywy prawnika nie jest wyrokiem. To po prostu oświadczenie osoby nieuprawnionej. Z drugiej strony, nie możemy obecnie mówić o niezawisłości Trybunału. Jest to organ, który ulega presji rządu, a w zasadzie szefa jednej partii. W tej chwili mamy tam jednego sędziego ze starego nadania, który – co do tego nie ma wątpliwości – od zawsze zasiada tam zgodnie z zasadami powołania. Sędzia Leon Kieres jest ostoją ostatniego Trybunału w prawdziwym prawniczym brzmieniu. Sędzia Piotr Pszczółkowski, który został powołany wadliwie, niespodziewanie wyłamał się z linii partii. Ale jeżeli spojrzymy na skład Trybunału, to jest on w tej chwili niemal w całości obsadzony przez PiS. Idea TK, gdzie sędziowie mieli 9-letnią kadencję, była taka, żeby te kadencje na tyle się nie pokrywały z pozostałymi organami, by struktura w jakiś sposób pozwalała wybrzmieć głosowi mniejszości.
Po fali protestów rządzący wydają się mniej przekonani do tego wyroku. Swoją propozycję zgłosił nawet sam prezydent.
W tej chwili te protesty nie dotyczą już samego wyroku TK, ale kwestii rządzenia. Ludzie są zmęczeni tym, w jaki sposób są traktowani przez rząd. Ten wyrok to zapalnik, który doprowadził do tego, co w tej chwili się dzieje. Osobną kwestią jest jakiś pomysł na rozładowanie tego napięcia. Propozycja prezydenta wydaje się być, delikatnie mówiąc, groteskowa. Ona nie odpowiada temu, co stwierdził Trybunał, choć trudno tak do końca powiedzieć, co stwierdził, bo nie ma jeszcze uzasadnienia. Wyrok jest nieopublikowany, więc trudno powiedzieć, na jakim to jest etapie. Kolejny raz ma miejsce sytuacja, że coś, co zapada jako orzeczenie, nie jest publikowane, w związku z czym trudno uznać, że jest wiążące. Propozycja prezydenta wygląda w ten sposób, że ktoś pod wpływem presji politycznej ukradł mi 500 zł, a prezydent odda mi 100 zł i to jest kompromis. Jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie zostało uznane za niekonstytucyjne i teraz proponuje się wprowadzić zapis, który de facto będzie je ograniczał jeszcze bardziej i to ma rozwiązać wszelkiego rodzaju problemy. Uważam, że ta ustawa powinna być jak najbardziej liberalna w zakresie dopuszczalności przerwania ciąży. Powinna natomiast być obwarowana pewnymi kwestiami związanymi ze wsparciem dla tych osób, które chcą się zdecydować na ten krok. Jest mnóstwo wzorców europejskich, na cywilizowanym poziomie, które pozwalają te rzeczy załatwić zupełnie inaczej. Wybrnięcie z tego pata, do którego doprowadził Trybunał, sprowadza się do tego, że mamy przyjąć inną regulację ustawową, która musiałaby ponownie zostać zweryfikowana przez Trybunał. Trudno sobie wyobrazić, że obecny skład Trybunału w ciągu tygodnia zmieni zdanie i zatwierdzi ustawę w innej treści, chyba, że będzie chciał udowodnić, że rzeczywiście działa na zamówienie i w zależności od tego, jak w danym dniu zawieje wiatr na Nowogrodzkiej, to taki wyrok wyda. To jest też kwestia interpretacji tego przepisu, który jest zawarty w Konstytucji – o ochronie prawa do życia. Warto podkreślić, że wtedy, kiedy Konstytucja była pisana, rozważany był zapis o ochronie prawa do życia od poczęcia do śmierci. Wybrano wersję bardziej liberalną, co samo w sobie powinno skutkować tym, że ta interpretacja powinna być bardziej otwarta, niż została przyjęta na dzień dzisiejszy.
Czy kompromis aborcyjny był dobrym rozwiązaniem?
Od samego początku był kwestionowany. Dla jednych i dla drugich był niedopuszczalny. Jeśli nikomu się nie podoba, to znaczy, że kompromis jest dobry, bo nikt nie jest zadowolony. Taka sytuacja pozwalała jednak w jakiś sposób powstrzymać napięcia społeczne, poprzez milczącą akceptację sytuacji. Wszyscy uważali, że jakoś to funkcjonuje. Zniwelowanie tego układu powoduje zmierzanie w kierunku zaostrzenia konfliktu. Dla mnie osobiście ten kompromis był wadliwy, a przepisy zbyt restrykcyjne.
Jest szansa na przywrócenie statusu sprzed wyroku?
Nie sądzę. Nie będzie zgody na kompromis w takiej wersji jak była lub proponuje pan Duda.
Protestujący będą mogli realnie coś zmienić?
Jeżeli chodzi o sam kompromis i ustawę – wątpię. Tym bardziej, że w tej chwili nie chodzi już tylko o to. Teraz chodzi o zmianę poziomu dyskursu politycznego.
11 listopada 2020 @ 07:08
Pomysł, uznania kogoś za człowieka, ze względu na to, czy jest zdolny do samodzielnej egzystencji- czy nie, jest nielogiczny i sprzeczny z nauką! Zaròwno w naukach przyrodniczych jak i humanistycznych. Ups…