5 procent z 600 milionów [FELIETON]
Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Wczoraj wieczorem poseł Iwona Michałek ogłosiła, że członkowie Stałego Komitetu Rady Ministrów przyjęli projekt wieloletniego programu pod nazwą „Budowa siedziby Europejskiego Centrum Filmowego CAMERIMAGE”. W przyszłym roku na ten cel rząd przeznaczy 32 mln złotych, a do 2025r. – 400 mln. 200 mln dołoży Toruń. Tym samym machina ruszyła i zatrzymać ją może chyba tylko wola Prezesa. Ewentualnie budżetowy rów mariański.
Do czasu zakończenia inwestycji, prezydent Michał Zaleski będzie zapewne musiał przywyknąć do pytań o to, czy właściwie inwestuje 200 milionów miejskiego budżetu. Doświadczenie w tej materii już posiada – przerabiał podobny scenariusz w trakcie budowy CKK Jordanki. Podczas budowy mostu również. Zdaje się, że i przy powstawaniu Motoareny…
Gratulacje zbiera już zapewne Marek Żydowicz, dla którego wzniesienie kompleksu filmowego to coś więcej, niż sprawa prestiżowa. Walczy o niego od wielu lat i wygląda na to, że co nie udało się w Łodzi, Krakowie czy Bydgoszczy, uda się w Toruniu. On też zapewne nie uniknie pytań o publiczne pieniądze przeznaczone na jego wizję. Głosy krytyczne przycichną dopiero, gdy na otwarcie ECF uda się ściągnąć pierwszoplanową gwiazdę światowego kina, a Toruń zacznie regularnie pojawiać się w światowych serwisach informacyjnych.
Do niedawna obowiązywał żart, że w Toruniu tak naprawdę liczy się tylko jeden obywatel – ojciec Rydzyk. Wiadomo z jakich względów. Jeśli ECF rzeczywiście powstanie, przed redemptorystę wskoczyć może Marek Żydowicz, bo jeśli z Hollywood dzwonią do Polski, to właśnie do niego. Chciałbym wierzyć, że po zejściu ze sceny Marka Żydowicza (oby nastąpiło to jak najpóźniej), telefony z Los Angeles nie zamilkną. W przeciwnym razie zostaną tylko mury. A one, jak wiadomo, runą.