Skip to content

3 komentarze

  1. Jan
    19 marca 2024 @ 23:33

    Jak policja i prokurator chcą to potrafią podjąć szybkie kroki i spróbować rozwiązać dany problem.
    Tylko trzeba chcieć tak jak w tym przypadku.

    Odpowiedz

  2. Wasze oczy a nie umysł.
    19 marca 2024 @ 16:08

    Moim Zdaniem nie broniąc Pani Z straży
    Czy niegujac służby ale

    Pięknie to tak zabezpieczone.
    Od dawna oglądam te pomieszczenie. Codzień ile kroć przechodzę koło od dawna.
    Nie słyszałem bojkotu psów… bądź wrzasków innych zwierząt. Skoro czymś Zdaniem nie miały warunków Bo były więzione
    Proszę to Udowadniać .. a nie oczerniać

    Chciałbym zapytać pod jakim względem z jakiego paragrafu Pani od zwierząt została zakuta.. I wepchnieta przez 3 PSEUDO POLICJANTOW DO WOZU POGOTOWIA?

    Gdzie był jakiś biegły lekarz który stwierdził że stan Pani Joanny zagraża jej życiu bądź czyjemuś.?? Co kolwiek… Opinie lekarza który to stwierdził.. a nie głupota.. .

    Wczoraj nie stwierdzono nic a dziś nagle wiele innych negatywnych opinii? Ludzia się nudziło. I tyle bo nie widziałem nigdy żeby ktoś tam cierpial. A ile kroc Panią z psami na spacerze ..

    Odpowiedz

  3. upsik
    19 marca 2024 @ 15:22

    Ta kobieta zabiera zwierzęta z ulicy i wydaje chore do adopcji. Niestety taka sytuacja mnie spotkała. Zwierze według informacji było zaszczepione, a jak się okazało zostało dopiero w dzień adopcji. Po przywiezieniu do mojego domu kotka wymiotowało robakami długości połowy swojego ciała. Na moją reakcję Pani odpowiedziała, że to normalne, bo kotka została dopiero odrobaczona, byłam w szoku. Kotka pierwsze co doleciała do miski z wodą i wypiła prawie z połowę miseczki, co świadczyło o odwodnieniu kota. Stan kota na drugi dzień się pogorszył, więc udaliśmy się do weterynarza. Diagnoza, panleukopenia. Wirus ten panował w tamtym okresie u tej Pani w fundacji. Zamiast izolować koty przy panującym wirusie ona je wciąż zabierała z ulicy do skażonej fundacji. Niestety po tygodniu walki z panleukopenią kotka zmarła. To co przeżyliśmy przez tą kobietę jest nie do opisania. Przed adopcją była poinformowana, że dopiero przeżyliśmy stratę pupila, który był z nami ponad 15 lat, a mimo to wydała do adopcji chore zwierzę. Jedyny plus całej sytuacji, że kotek ostatnie dni przeżył przy ludziach kochających go i dbających o niego. Przez tą kobietę straciliśmy zaufanie do tego typu miejsc.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *