Ruszyło śledztwo po znalezieniu 37 martwych zwierząt w siedzibie fundacji
Po znalezieniu wewnątrz siedziby fundacji „Toruńska Kocia Straż” 37 martwych zwierząt śledztwo w tej sprawie poprowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód. Postępowanie zostało wszczęte z artykułu o znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami.
– Dochodzenia zostało wszczęte w sprawie znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami – powiedział PAP w środę po południu prokurator Licznerski. – W Toruniu przy ul. Gagarina 36 na terenie Fundacji „Toruńska Kocia Straż” wczoraj wykonano czynności niecierpiące zwłoki. Dokonano oględzin obiektu i zabezpieczono 12 kotów i dziewięć psów oraz truchła 36 kotów i jednego psa. Trwają przesłuchania świadków.
Według informacji, które przekazała Polska Agencja Prasowa, postępowanie toczy się na tym etapie w sprawie. Szefowa fundacji „Toruńska Kocia Straż” nie jest zatrzymana. Przebywa nadal w szpitalu.
Do trzech lat więzienia grozi za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Prokurator Licznerski podkreślił, że niezbędne jest określenie, w jaki sposób doszło do zgonu 37 zwierząt. Będzie mieć to wpływ na sformułowanie ewentualnych zarzutów.
Interwencja w siedzibie fundacji
Przypomnijmy, że z poniedziałku na wtorek do budynku siedziby fundacji próbowało wejść Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt, jednak policja zablokowała działania Piotra Korpala. Twierdził, że funkcjonariusze uniemożliwili mu odebranie zwierząt i przekazanie ich do schroniska. Niedługo po tym na miejsce przybyła powiatowa lekarz weterynarii, która po oględzinach ogólnych, zewnętrznych, stwierdziła, że nie ma zwierząt chorych, tym samym nie stwierdziła podstawy do odbioru zwierząt.
We wtorek Piotr Korpal z Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt otrzymał zgodę od prezydenta Torunia Michała Zaleskiego na odbiór zwierząt z budynku przy ul. Gagarina. Jednak w jego wnętrzu wciąż znajdowała się szefowa fundacji. Strażacy zmuszeni byli siłą otworzyć drzwi budynku. Jak się potem okazało, wewnątrz oprócz żywych zwierząt, znajdowały się również martwe. Korpal poinformował również, że przed wejściem do siedziby fundacji zwierzęta były z niej wcześniej wywożone.
– Wiemy, że przed naszą interwencją wywożone były stąd zwierzęta – mówił Piotr Korpal. – Niestety wczoraj nie udało się temu zapobiec. Udało się nam przetransportować 9 psów, w tym 5 szczeniaków, 12 kotów. W środku znajdują się także martwe zwierzęta.
Wewnątrz budynku znaleziono 36 martwych kotów i 1 martwego psa.
– Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, na taką skalę – opowiadał „Wyborczej” Piotr Korpal. – W pomieszczeniu, w którym spała pani Joanna była pościel, zabawki dziecięce. Kilka metrów dalej pierwsze zwłoki kota, odchody pokryte białym nalotem pleśni. I więcej martwych zwierząt: jeden duży kot, a reszta była tak ułożona, że nie byłem w stanie ich nawet zliczyć – dodaje.
Od razu zapytaliśmy powiatową lekarz weterynarii Violettę Hermann-Krupińską, czy podczas wcześniejszej kontroli nie zauważyła nic niepokojącego.
– Nie zauważyłam żadnych zwłok – mówiła lek. wet. Violetta Hermann-Krupińska. – Nie były one widoczne [po wejściu do budynku przyp. red.]. Gdyby były widoczne, to nie dopuściłabym do tego, żeby nic z tym nie zrobić.
Wysłaliśmy także zapytanie do toruńskiej policji, której funkcjonariusze przebywali w środku podczas przeprowadzanej kontroli. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na to, czy policjanci nie zauważyli podczas interwencji martwych zwierząt w środku budynku.
– Nie dało się tego nie zauważyć – twierdzi Piotr Korpal w rozmowie z „Wyborczą”. – 36 kotów i jeden pies było martwych. Technik policyjny, co chwilę dziś stamtąd wychodzić, by nabrać powietrza. A ta dziewczyna spała pośród tych martwych zwierząt.