Toruń przyjazny pieszym? Przejście przez jezdnię bywa problemem
Czy Toruń jest miastem przyjaznym pieszym? O tym świadczy w dużej mierze infrastruktura, którą oferuje miasto. A z nią bywa różnie. Przykładem tego są przejścia dla pieszych, które nieraz potrafią przyprawić o zawrót głowy. Ważny jest bowiem nie tylko ich stan techniczny, ale i użyteczność.
Przejście na drugą stronę jezdni to z pozoru łatwe zadanie. I w większości przypadków takie jest. Czasem jednak pojawiają się przeszkody.
– Toruń infrastrukturalnie jest nakierowany na ruch samochodowy. Dopiero w ostatnim czasie widzieliśmy program montowania kocich oczek, doświetlania przejść i budowania azyli. Można by usprawiedliwiać nasze władze tym, że dopiero się uczymy, gdyby nie to, że mamy 2021 r. Borykamy się z problemami, które Europa Zachodnia przechodziła w latach 80. Nie rozumiem, dlaczego nie umiemy sięgnąć po ich doświadczenia i sami na siłę próbujemy wymyślać proch – mówi toruński społecznik Piotr Marach.
Bezpieczeństwo to jedno, użyteczność to drugie. Nie o wszystkich przejściach dla pieszych można powiedzieć, że są praktyczne. Przykładem jest choćby skrzyżowanie ul. Legionów i Lelewela, gdzie pieszy idący chodnikiem napotyka ścianę. Dosłownie. Przy ul. Lelewela 5 mieści się przedszkole. Między budynkiem a jezdnią piesi mieliby kilkadziesiąt centymetrów chodnika. Mieliby, bo z obu stron ustawiono barierki i znak informujący o zakazie przejścia. Słusznie, bo próba przejścia tą drogą mogłaby okazać się niebezpieczna. Efekt jest jednak taki, że pieszy chcący skręcić od północnej strony z ul. Legionów w ul. Lelewela musi iść naokoło, pokonując przynajmniej trzy przejścia przez jezdnię, na każdym czekając na światłach. Na jednym skrzyżowaniu. W odpowiedzi na nasze pytanie o to miejsce, Miejski Zarząd Dróg tłumaczy oczywiste: dobudowanie chodnika, z uwagi na budynek przedszkola, jest tu niemożliwe. Proponuje za to inne rozwiązanie, czyli alternatywne dojście do ul. Lelewela od Trasy Średnicowej między blokami lub od ul. Kołłątaja. To jednak wciąż dłuższa trasa i marne pocieszenie.
Nieco inny problem napotkać można na ul. Wojska Polskiego. Przy wjeździe w ul. Chrobrego znajduje się przejście dla pieszych. Następne jest około 100 m dalej, na wysokości Strugi Toruńskiej. Jednak w połowie drogi między nimi z obu stron do jezdni prowadzi chodnik. I choć w teorii nie jest to przejście dla pieszych, to praktyka pokazuje co innego. To często wykorzystywany skrót, którym oszczędzić można kilkadziesiąt metrów drogi. A prowadzący do jezdni chodnik wydaje się prowokować do przekraczania jezdni w tym miejscu.
– Tędy jest po prostu szybciej – mówią zgodnie napotykani w tym miejscu przechodnie.
Zapytaliśmy MZD także o ten kawałek chodnika.
– Nie planujemy zmian w tym rejonie. Dojścia z chodnika na jezdnię przy ul. Wojska Polskiego pozostały po dawnej czasowej organizacji ruchu drogowego. Likwidacja dojść do jezdni nie zapewni, że piesi nie będą w tej lokalizacji przekraczać jezdni, gdyż jest to skrót do istniejącego tam pawilonu handlowego – czytamy w odpowiedzi.
MZD dodaje też, powołując się na art. 13 ustawy Prawo o ruchu drogowym, że piesi w określonych przypadkach mogą przekraczać jezdnię poza przejściem. I rzeczywiście, jest to dozwolone, gdy „odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu”. Czy zatem w tym miejscu można przekraczać jezdnię? Na pewno odległość od najbliższego przejścia jest mniejsza niż 100 m. Wiadomo jednak, że zmian nie będzie.
Niemałym problemem pieszych może być też przechodzenie na światłach. Chodzi tu w dużej mierze o czas, jaki daje się na przejście przez jezdnię. A trzeba pamiętać, że wśród przechodniów nie brakuje seniorów czy osób z niepełnosprawnościami. Sygnalizacja świetlna ustalana jest indywidualnie dla poszczególnych przejść, przy uwzględnieniu m.in. natężenia ruchu i rodzaju układu drogowego. Czy pieszy w Toruniu zdąży przejść na zielonym? Zdaniem Piotra Maracha – niekoniecznie.
– Zielone światło jest z reguły krótkie, a przejścia są dość długie. Toruńskie drogi są dwu- lub trzypasmowe, więc do przejścia jest kilka metrów, a pieszy nie ma na to dużo czasu – twierdzi aktywista Zielonego Torunia.
Inna sprawa to lokalizacja świateł. Na pierwszy rzut oka dziwić może sygnalizacja przy ul. św. Katarzyny, którą piesi wydają się nie przejmować. To w końcu starówka, gdzie mogą czuć się dość pewnie. Podobnie zresztą wygląda sytuacja na przejściu na ul. Chełmińskiej, przed teatrem. Zamiast stać na światłach, piesi przekraczają ulicę kilka metrów dalej, sprawiając, że sygnalizacja staje się bezużyteczna. Okazuje się jednak, że jest konieczna. Wynika to z rozporządzenia ministra infrastruktury z 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach.
– Jeżeli na skrzyżowaniu pojawia się sygnalizacja, to musi być osygnalizowany każdy wlot – twierdzi MZD, powołując się na rozporządzenie.
Infrastruktura ma kluczowe znaczenie w poruszaniu się po mieście. Dlatego powinno się ją dostosowywać wedle potrzeb. Czy Toruń zdaje ten egzamin?
– Pieszym jest o tyle lepiej, że zmieniły się przepisy dające im pierwszeństwo podczas wkraczania na przejście. I tylko z tego względu. Infrastruktura nadal jest tak samo beznadziejna, jak była. Pieszy pod ziemię, pieszy na kładkę, a dla samochodów urządzamy miasto. Miasto jest dla ludzi. Ludzie korzystają z samochodów, bo stwarza im się warunki. Jeśli stworzymy im warunki do poruszania się pieszo czy rowerem, to będą z tego korzystać – przekonuje Piotr Marach.
Wszystko leży więc w gestii tego, czy Toruń chce być przyjazny pieszym. A to pozostawiamy ocenie mieszkańców.