Wielka porażka SLD w wyborach samorządowych
SLD po raz pierwszy poza burtą toruńskiej rady miasta. Formacja, która kilkanaście lat temu miała większość w radzie miasta, nie będzie mieć żadnego przedstawiciela we władzach Torunia.
Można powiedzieć, że z wyborów na wybory poparcie dla SLD malało. W 2006 r. komitet Lewica i Demokraci – który tworzył też Sojusz – wprowadził czterech radnych. W 2010 r. SLD miał już troje rajców, a w mijającej kadencji – jednego. W każdej z tych kadencji Sojusz reprezentował Marian Frąckiewicz. Ale i jego tym razem zabraknie.
Teraz SLD otrzymało 4,23 proc. Na ten komitet zagłosowało 3361 torunian. To dopiero piąty wynik (startowało siedem komitetów), który nie daje ani jednego mandatu w toruńskiej radzie miasta. Ale to nie wszystko. SLD nie zdobyło też mandatu do sejmiku województwa.
Jakie są powody tej porażki? Jakie wnioski wyciągnie z niej toruńskie SLD? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Marka Joppa, szefa powiatowych struktur Sojuszu.
– Na jutro zwołałem radę powiatową SLD w Toruniu, gdzie przedstawię moje wnioski – mówi Jopp. – Do jutra nic nie ujawniam!
SLD jako jedyny komitet nie wystawił kandydata na prezydenta Torunia. Taką decyzję podjęła rada powiatowa SLD. Tak tłumaczył ją w rozmowie z „Tylko Toruń” Dominik Cyryl Stajnbart, jeden z liderów SLD w wyborach do rady miasta.
– Naturalnym kandydatem partii politycznej w wyborach prezydenckich jest jej lider. Jednakże Marek Jopp kandydując do rady miasta Chełmży, nie mógł jednocześnie kandydować na prezydenta Torunia. Prowadzone więc były rozmowy z kilkoma osobami, jednakże, z różnych przyczyn, przeciągały się. Ostatecznie zostały dwie kandydatury, z których żadna nie potrafiła osiągnąć większości głosów. Wobec tego, jak i niewielkiego czasu, jaki został do wyborów, rada powiatowa podjęła taką, a nie inną decyzję – tłumaczył Stajnbart.
SLD najpóźniej spośród wszystkich toruńskich komitetów rozpoczął kampanię wyborczą. – Fakt, kampania jest mniej intensywna niż konkurencji, ale duża część naszych kandydatów zdecydowała się po raz pierwszy wystartować w wyborach i swoją kampanię realizuje metodą od drzwi do drzwi. Na ile ta metoda okaże się skuteczna – dowiemy się w niedzielę – mówił tuż przed wyborami Stajnbart.
No i się dowiedzieliśmy. SLD znalazł się poza radą miasta.